Córka chce, żeby matka się rozwiodła, ale sama nie zamierza jej w tym pomóc

— Ojciec ma taki okropny charakter, ale zmienić go już się nie da! Mam wrażenie, że wręcz przeciwnie, tylko się pogarsza! Już od kilku miesięcy pije! — mówi Ania, która ma trzydzieści lat. — Kiedy miał pracę, nie zauważałam takiego zachowania, a teraz siedzi bez pracy i chyba traci rozum…

— Co takiego się z nim stało, że traci rozum?

— Minęło już piętnaście lat od momentu, gdy mama znalazła tacie pracę, bo miała znajomego, który potrzebował pracownika w fabryce. Tata przyzwyczaił się do tej pracy i nie zamierzał jej zmieniać, bo i grafik, i zarobki były dla niego całkiem niezłe.

— Zawsze mieli z mamą wystarczająco pieniędzy i na nic nie narzekali. Kupili dom na wsi i regularnie kupowali nowe samochody, nawet mnie próbowali nauczyć prowadzić. Ja już znalazłam sobie męża i rodzice prawie od razu po ślubie zdecydowali się pomagać nam spłacać kredyt na mieszkanie. Żyliśmy całkiem dobrze, ale pewnego dnia tata pomyślał, że do tej pracy zatrudnił go kochanek mamy, z którym mieli długi romans.

— I to okazało się prawdą?

— Oczywiście, że nie! Nawet nie rozumiem, jak coś takiego mogło przyjść tacie do głowy! W końcu tata dobrowolnie napisał podanie o zwolnienie, bo uważał, że nie może dłużej pracować z tym człowiekiem. Od tego czasu zaczął podejrzewać wszystkich mężczyzn, z którymi mama miała kontakt, że są jej kochankami. Cały czas się kłócą i o wszystko wypytuje mamę, jak tylko wraca zmęczona z pracy. Jest mi jej oczywiście żal, a co się stało z moim ojcem, wciąż nie mogę zrozumieć. Dosłownie na progu wyrywa mamie torbę i sprawdza jej telefon. W ogóle nie przestają się kłócić!

— Może już czas, żeby poszedł do lekarza? Normalni ludzie tak się nie zachowują…

— Powiedziałam mamie, że lepiej by było, gdyby odeszła od taty, wtedy obojgu byłoby lżej, bo nikt nie wie, o co jeszcze zacznie ją podejrzewać za pół roku.

— I co na to mówi mama?

— Mama po prostu nie wie, co robić. Ani nie decyduje się na rozwód, ani nie chce się wyprowadzić od taty. Tym bardziej że mieszkanie należy do ojca, a jeśli się wyprowadzi, zostanie bez dachu nad głową. A jeśli sprzedadzą domek, to za pieniądze ze sprzedaży nic nie kupi, bo połowa przypadnie ojcu. W każdym razie tata będzie walczył o to, żeby mama nie dostała nawet części sumy ze sprzedaży domku, bo potrzebuje pieniędzy na życie.

— W sumie, jeśli mama odejdzie, to nie będzie miała gdzie się zatrzymać, a jej pensja jest mała i za takie pieniądze nie znajdzie mieszkania w stolicy. Tania, w wieku pięćdziesięciu lat, mieszka w mieszkaniu męża, z niską pensją i bez własnego lokum, więc można powiedzieć, że jest w beznadziejnej sytuacji i prawdopodobnie będzie musiała znosić męża do końca życia. Mąż Tani na pewno nie zamierza zmieniać swojego przestronnego trzypokojowego mieszkania tylko dla żony, żeby jeszcze zostać na minusie, nie jest aż tak głupi. Ale Ania myśli, że lepiej, żeby mama jak najszybciej wyprowadziła się od ojca i jakoś przeżyła za swoją skromną pensję.

— Każda nasza rozmowa zaczyna się od skarg, że ojciec znowu na nią krzyczał i o coś ją podejrzewał — opowiada Ania. — Dlaczego ona po prostu nie odejdzie? Czy można znosić takie traktowanie?

— Jeśli się nad tym zastanowić, to rzeczywiście nie ma dokąd pójść, ty jej przecież nie przygarniesz do siebie…

— Jak mogę ją przygarnąć do mojego małego mieszkania? — dziwi się Ania. — Musimy z mężem i dzieckiem jakoś gnieździć się w jednopokojowym mieszkaniu, gdzie ledwo możemy się ruszyć i brakuje nam tu tylko mamy! Na pewno się nie dogadamy i mój mąż szczególnie nie lubi mojej mamy, prawdopodobnie będą kłócić się jeszcze częściej niż teraz z ojcem. Okazuje się, że nie mogę jej w żaden sposób pomóc.

— I co proponujesz zrobić mamie? Teraz rzeczywiście może tylko znosić męża i siedzieć przynajmniej w domu, nie martwiąc się o koszty wynajmu.

— Ale przecież można znaleźć gdzieś za niewielką cenę wynajmowane mieszkanie i jeśli mama dobrze poszuka, to na pewno coś znajdzie! Może bez dobrego remontu, ale za to w ciszy i nikt nie będzie jej psuł nerwów! Tym bardziej można zamieszkać w mieszkaniu wspólnym — to w ogóle najlepsza opcja dla niej.

Czy córka ma rację, myśląc, że matce będzie łatwiej żyć w wspólnym mieszkaniu z odpowiednimi sąsiadami, niż z tak strasznym mężem, ale za to w przestronnym mieszkaniu? Czy może Ania nie powinna decydować za matkę, gdzie ma mieszkać?