I wtedy spotkałem moją byłą… Nie spodziewałem się jej zobaczyć po 30 latach!

Po pracy wstąpiłem do sklepu. Kupiłem produkty i podszedłem do kasy. Kiedy podniosłem oczy, bardzo się zdziwiłem. Kasjerka była do bólu znajoma. Gesty, mimika, rysy twarzy… Spojrzałem na identyfikator i oniemiałem.

— Rita, cześć!

— Leszek? Co za spotkanie!

— Nawet nie myślałem, że kiedykolwiek się zobaczymy!

Wspomnienia zalały mnie falą. Lata 90-te. My z Ritą bawimy się razem. Ona w krótkiej skórzanej spódniczce, z tapirowanymi włosami i jaskrawym makijażem. Uprawiała aerobik, więc miała świetną figurę. A jeszcze marzyła o tym, żeby zostać gwiazdą.

— Na pewno zostanę piosenkarką! — mówiła.

Mieliśmy wtedy około 20 lat. Rita poszła do szkoły muzycznej, a ja planowałem iść na dziennikarstwo. Tamtego wieczoru pociągnęła mnie do kawiarni. Widzielibyście moją minę! W kieszeni miałem tylko dziesięć złotych, co mogłem jej za to kupić? Jednak Rita zrozumiała, dlaczego się waham i powiedziała, że wszystko zapłaci. Kiedy wypiłem drugi kieliszek szampana, było mi już wszystko jedno. I tę noc spędziliśmy razem.

Jak Rita tańczyła! Wydaje mi się, że wszyscy faceci pożerali ją wzrokiem, ale była moja. Zazdrościli mi, gdy tańczyła ze mną na parkiecie.

Noc spędziliśmy u mnie. To było niezapomniane! Wspomnienia długo jeszcze grzały mi duszę.

Ale po trzech miesiącach rozstaliśmy się. Rita na tym nalegała.

— Przepraszam, ale lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy. Zakochałam się w kimś innym, a on może mnie zapoznać z producentem. Nagram swoją piosenkę. Cieszysz się ze mnie? — powiedziała.

— Bardzo! — odpowiedziałem z ironicznym uśmiechem i odszedłem.

Nie potrafię opisać, jakie wtedy miałem emocje. To był dziki ból. Bardzo długo próbowałem wrócić do normalnego życia i zapomnieć o Ricie.

I oto po 30 latach los znów nas zetknął. Gruba Rita, kasjerka, zupełnie nie przypominała kobiety moich marzeń.

— Czyli do show-biznesu jednak nie trafiłaś? — uśmiechnąłem się.

— Nie, niestety. A twoje artykuły czytam — jesteś świetny. Cieszę się z twojego sukcesu.

Skierowałem się do wyjścia, zostawiając Ricie napiwek. Chciałem oddać dług — te dziesięć złotych, które wtedy dołożyła w kawiarni. Za dziesięć złotych już nie poszalejesz, tapirowane włosy nie są już modne, a Rita to już nie ta, która kiedyś zawróciła mi w głowie.

Dogoniła mnie, kiedy byłem już na zewnątrz.

— Może kawa? — zaproponowała Rita.

Zgodziłem się, ale chyba niepotrzebnie, bo zaczęła niezbyt przyjemną rozmowę:

— Nie miej do mnie urazy. W młodości byłam głupia…

— To już przeszłość, Rito. Minęło 30 lat.

— Pewnie uważasz mnie za nieudacznicę? Nieszczęśliwą kobietę?

— Co ty? Nigdy tak nie mówiłem.

— Widzę to po twojej twarzy. Ale naprawdę jestem bardzo szczęśliwa. Wyszłam za prostego chłopaka, dobrego i wiernego. Urodziłam córkę — już mam wnuczkę. I wiesz, niczego więcej mi nie trzeba. Pracuję w sklepie, żeby mieć kontakt z ludźmi, bo mąż mnie w pełni utrzymuje.

— Brawo, Rito. Cieszę się, że wszystko zrozumiałaś.

— Tak, i śpiewam piosenki. Dla wnuczki, oczywiście. Mówi, że jestem jej osobistą gwiazdą.