Niedawno spotkałam swoją byłą teściową w supermarkecie. Przez cały czas, kiedy mieszkałam z Jarosławem, nigdy nie mogłam dogodzić jego matce. Zmieniła swoje nastawienie do mnie dopiero po rozwodzie, teraz jestem dla niej najlepszą synową

Kiedy wzięliśmy ślub z Jarosławem, od razu zamieszkaliśmy u jego mamy. Chcieliśmy jak najszybciej zaoszczędzić na własne mieszkanie. To chyba był nasz błąd. Może gdybyśmy mieszkali osobno, wszystko byłoby teraz inaczej.

Maria od pierwszych dni zaczęła mnie wszystkiego uczyć, wszystko, co robiłam, jej się nie podobało.

I prasowałam nie tak, i gotowałam nie to, a sprzątanie w moim wykonaniu w ogóle było nie tak dobre, jak mówiła matka męża. Po mnie nawet zmywała naczynia. Prosiłam męża, żebyśmy się wyprowadzili albo chociaż porozmawiał z mamą, ale on był po jej stronie.

– Ona jest starsza od ciebie, przeżyła życie, można jej posłuchać. Staranniej rób wszystko.

W końcu spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do rodziców. Mąż za mną nie poszedł, uważając, że postąpiłam niewłaściwie. Jeszcze przez kilka miesięcy utrzymywaliśmy kontakt, ale potem zrozumieliśmy, że to wszystko jest bez sensu, i złożyliśmy pozew o rozwód. Nie mieliśmy czego szczególnie dzielić.

Maria triumfowała. Wydaje mi się, że to był najszczęśliwszy dzień w jej życiu.

Od rozwodu minęły już trzy lata. Niedawno Jarosław ożenił się po raz drugi. Nasze miasteczko jest niewielkie, więc plotki rozchodzą się bardzo szybko. Ja na razie nie śpieszę się z ponownym małżeństwem.

Okazało się, że ta kobieta nie była wcale taka dobra. Zaczęli wynajmować mieszkanie, do którego Maria jest wpuszczana tylko na wielkie święta. Niedawno spotkałam Marię w supermarkecie, a ona sama podeszła, przywitała się i zaczęła narzekać, jaka to żona trafiła się Jarosławowi.

– Ty byłaś świetną gospodynią, spokojną. A ta nic poza jajecznicą i makaronem nie umie ugotować, jeszcze nie umie zamilknąć, gdy chcę ją czegoś nauczyć. I dlaczego wam z Jarosławem się nie układało? Byliście taką dobrą parą!

Zdziwiłam się. Była teściowa opowiadała mi jeszcze długo, a potem mówi, że może nam z Jarosławem jeszcze się uda?

– A przyjdź w sobotę na herbatę – mówi. – Posiedzimy, napijemy się herbaty, nie jesteśmy sobie obce.

Podziękowałam za zaproszenie, ale powiedziałam, że mam ważne sprawy. Tak więc herbata beze mnie. Jak to ciekawe wychodzi. Byłam nielubianą synową, dopóki nie pojawiła się inna, okazuje się, że wszystko poznaje się w porównaniu.