Pewnego dnia postanowiliśmy z moim ukochanym pojechać w odwiedziny do jego rodziców…
Około tygodnia temu moja siostra świętowała swoje wesele. Z tej okazji zrobiłam sobie nową fryzurę, przefarbowałam włosy na jasny kolor i postanowiłam jeszcze zrobić brwi i rzęsy, żeby wyglądać bardzo ładnie. Miałam też zaplanowany manicure, więc na weselu wyglądałam olśniewająco, choć to była ślub mojej siostry, można było pomyśleć, że to ja się ubrałam na swoje. Cieszę się, że rzęsy i brwi nie zniknęły i nie odkleiły się nawet po tygodniu, więc postanowiłam nic nie zmieniać i w takim wyglądzie poznać rodziców mojego przyszłego męża.
Kiedy teściowa zobaczyła mnie tamtego dnia, prawie zemdlała na widok mojego makijażu. Nie ma się co dziwić, bo wyglądałam jakbym dopiero wróciła z jakiejś imprezy.
Po kilku godzinach rozmowy i dyskusji o planach ślubnych, mój mąż poprosił o klucz do mieszkania, które rodzice chcieli mu dać, gdy tylko znajdzie żonę, ale wtedy wszyscy zaczęli się kłócić…
„A po co wam klucze? Skąd wiesz, że nie rozstaniecie się za miesiąc?” — powiedziała matka męża.
„Przecież jesteśmy razem od dawna, dlaczego mielibyśmy się rozstawać?” — odpowiedział mój mąż.
„Spójrz na Krystynę! Wygląda, jakby zrobiła sobie plastykę na całej twarzy i nie wychodziła z gabinetów kosmetycznych! Jestem przeciwna temu, żebyście razem mieszkali!” — powiedziała teściowa. „Pytałeś ją w ogóle, czy potrafi gotować i sprzątać? Mam wrażenie, że nie ma o tym pojęcia” — dodała bez żadnych skrupułów, prosto w moją twarz.
Było mi przykro w tym momencie, ale mój mąż mnie uspokoił i ostatecznie wzięliśmy ślub bez zgody rodziców, a potem zamieszkaliśmy w wynajmowanym mieszkaniu. Nasze małżeństwo trwa już prawie piętnaście lat i nawet nie myślimy o rozwodzie, a ja wciąż nie podobam się teściowej.