Siostra świętowała jubileusz swojego męża, zaprosiła wielu gości, a mnie na liście zaproszonych nie było. Później wyjaśniła, że nie myślała, że będzie mi ciekawie wśród krewnych jej męża

Zawsze uważałam, że mama kocha moją siostrę bardziej niż mnie. Tak było w dzieciństwie i jest teraz, kiedy już dorosłyśmy. Mam 40 lat, jestem mężatką. Wyszłam za sąsiada, więc cały czas mieszkam niedaleko od mamy.

A siostrze mama pomogła wybudować dom, oddając jej nawet część swojego ogrodu (mi jeszcze nic nie przypadło). Tak więc mieszkamy wszyscy na tej samej ulicy, ale prawie się nie komunikujemy. Już nawet zapomniałam, kiedy ostatni raz byłam w gościach u swojej siostry.

Niedawno świętowała jubileusz swojego męża, zaprosiła wielu gości, a mnie na liście zaproszonych nie było. Później siostra wyjaśniła, że nie myślała, że będzie mi ciekawie wśród krewnych jej męża. Ale przecież była tam i nasza rodzina, a ja wciąż nie jestem im obca.

Do mamy zaglądam często, pytam, co potrzeba, pomagam. A ona nigdy nie przychodzi do nas w gości i bardzo rzadko spotyka się z wnuczką (moją córką). Ciągle narzeka, krytykuje mnie, moje życie, mojego męża.

Nawet w najbardziej podstawowych sprawach nie mogę jej zadowolić. Na przykład całkiem nieźle gotuję, czasami chcę zrobić mamie przyjemność, zanoszę jej przygotowane jedzenie. Częstuję ją, a ona ani słowa – nawet nie podziękuje. I tak zawsze. Cokolwiek zrobię – wszystko źle.

Wcześniej myślałam, że mam dobrą rodzinę, ale ostatnie lata mnie oświeciły. Jakby różowe okulary spadły! Może komuś to się wyda wymyślonym problemem, ale ja nie mam skłonności do widzenia wszystkiego w ciemnych barwach, wręcz przeciwnie, zawsze wszystko idealizuję.

A teraz łapię się na myśli, że nie mam z mamą nic wspólnego: nie mam o czym z nią rozmawiać, ona dzwoni, wypytuje, a potem pół godziny mnie poucza, co zrobiłam źle. Jaki sens mam jej opowiadać, czym się zajmuję, skoro i tak nie uzyskam aprobaty?

I z siostrą też brak komunikacji. Mam dość bycia tą, która pierwsza wychodzi naprzeciw. Zawsze inicjatywa wychodzi tylko ode mnie! Ona nigdy pierwsza nie dzwoni, i nie pamiętam ani jednego przypadku, żeby siostra zadzwoniła i zapytała: „Cześć, jak się masz?”.

Głównie jeśli się zdzwaniamy, narzeka na życie lub mówi o swoich problemach, a moje życie jej nie interesuje. I nawet jeśli sama dzwoni – na pewno czegoś potrzebuje.

Na początku tego miesiąca leżałam dwa tygodnie w szpitalu, ani siostra, ani mama mnie nie odwiedziły. Przestałam dzwonić, i one też do mnie nie dzwonią. I mam wrażenie, że mamie i siostrze odpowiada taki układ.