Niedawno mama mojego męża poinformowała nas wszystkich, że zamierza ponownie wyjść za mąż i chce koniecznie zorganizować wesele. Po raz trzeci. Pani Anna mówi, że teraz to już na pewno na zawsze, bo to są szczere i prawdziwe uczucia, i jest tego pewna.
Od pierwszego męża, ojca mojego Andrzeja, odeszła sama, wyszła drugi raz za mąż, urodziła dwie córki z roczną różnicą. Zawsze prosiła tylko o pieniądze swojego męża, co go zmęczyło, więc w końcu od niej odszedł, chociaż dobrze pomagał rodzinie aż do pełnoletności córek.
Teraz siostry Andrzeja są już dorosłe, studiują, są w zasadzie samodzielne, nawet dorabiają, ale matce w niczym nie pomagają. Po prostu są jeszcze młode, nie mają takich możliwości.
Jak mówi teściowa do swojego syna: „Ty jesteś moją jedyną nadzieją i podporą! Tylko na twoją pomoc liczę”.
Zarobki Andrzeja są dobre, jest on dobrym specjalistą w dużej firmie, czasami ma dość długie delegacje daleko od domu, a wtedy wraca z dużymi pieniędzmi w kieszeni.
Mój Andrzej ma już 35 lat, teściowa 55, i niby powinien był pomagać matce, mimo że w swojej rodzinie ma też obowiązki: mamy dwoje małych dzieci. Ale chcąc nie chcąc, musiał często dawać pieniądze matce, zwłaszcza gdy sama prosiła o pomoc.
Zrozumiałabym, gdyby to była jakaś potrzeba: brak jedzenia, ale wydawaliśmy się na jej remonty, syn kupił jej futro, które kosztowało niemało, a matka sama o to poprosiła. Teraz zimy u nas są ciepłe, można chodzić w zwykłej kurtce, ale Anna chciała futro, żeby dobrze wyglądać wśród swoich rówieśniczek, żeby wszyscy patrzyli na nią z podziwem.
Narzeczony matki Andrzeja jest w jej wieku. Też był dwa razy żonaty, ma dzieci z obu związków, ale nigdy specjalnie nie utrzymywał z nimi kontaktu: ani z byłymi żonami, ani z dziećmi po rozwodzie.
Generalnie taki sobie narzeczony. Ale teściowa go usprawiedliwia – mówi, że nie należy rozdrapywać jego przeszłości, teraz jest dobrą osobą i stanie się jej dobrym mężem.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie miała tak wysokich wymagań: chce zrobić wesele na szeroką skalę, na sto osób – od rodziny po dalszych znajomych, żeby wszyscy świętowali i cieszyli się jej szczęściem. Już wymyślili, jak to zrobić: kuchnia plenerowa z namiotami i muzykami. W takim popularnym współczesnym amerykańskim stylu. Planują wesele na to lato.
Dobrze, niech szaleją, ale przyszła do nas matka Andrzeja znowu prosić o pieniądze: mówi, że to droga przyjemność, więc synku, daj pieniądze choć na połowę lub jedną trzecią kosztów mojego wesela! Szacują koszt: tysiąc na jedzenie dla każdego gościa, nie licząc napojów, opłat za namioty i łuk ślubny, wyjazd personelu i muzyków, a także innych drobiazgów. To daje bardzo dużą sumę pieniędzy.
Nasze wesele było skromniejsze, żeby nie wydawać na wszystko zbyt wiele. Ale Anna upiera się, że to będzie w ramach prezentu. Powiedziałam Andrzejowi, że nie będę dawać takich pieniędzy jego matce. A on się obraził, bo nie może jej odmówić.