Zięć ma taki paskudny charakter, że nie może znaleźć sobie stałej pracy i musi co dwa miesiące chodzić na nowe rozmowy kwalifikacyjne, ale córce to nie przeszkadza

Mąż mojej córki ciągle ze wszystkimi się kłóci.

Potrafi się zezłościć i zacząć kłócić się z kimś z byle powodu. Żaden pracodawca nie chce takich pracowników, więc nigdzie nie zagrzewa długo miejsca. Po jednej lub dwóch wypłatach go zwalniają. W ciągu ostatniego półtora roku pracował w około ośmiu firmach, z których go wyrzucili, ale córka uważa, że to pracodawcy są winni, bo nie mogli znieść jego charakteru.

Mieszkają razem już od kilku lat, ale od pierwszego dnia, gdy go poznałam, powiedziałam córce, że nie podoba mi się jej mąż, choćby dlatego, że potrafi się kłócić o byle co, na co inni nawet nie zwracają uwagi. Jeśli coś mu nie pasuje, to od razu grozi sądem, nawet jeśli chodzi o jego krewnych.

Myślałam, że córka w ostatniej chwili się rozmyśli i rozstanie z zięciem, ale ona jak zwykle była zadowolona. Miałam nadzieję, że jego charakter choć trochę się zmieni po ślubie, ale zięć zachowywał się dokładnie tak samo, a ja stałam się winna ich kłótni. Musiałam powiedzieć zięciowi, co o nim myślę, żeby przestał do mnie dzwonić. Teraz nie chce się ze mną widywać, bo poczuł się mocno urażony. Bardziej jednak martwi mnie to, że go ciągle wyrzucają z różnych miejsc pracy, a on myśli, że to pracodawcy są zbyt wymagający. Sama bym go zwolniła, gdyby pracował u mnie.

Kiedy go zwalniają, potrafi przez jakiś czas nie pracować, a wtedy córka musi utrzymywać rodzinę ze swojej skromnej pensji. Boję się pomyśleć, jak by sobie radzili, gdyby zaszła w ciążę i poszła na urlop macierzyński. Często prosi mnie o pieniądze, bo sama z mężem nie daje rady. Nie miałam wyboru, musiałam jej pomagać, nie mogłam jej zostawić w potrzebie. Nie prosiłam o zwrot, bo i tak miała ciężko. Myślałam, że w takiej sytuacji zrozumie, że ma problem i w końcu pozbędzie się tego bezużytecznego męża, ale ona nadal go utrzymuje i broni.

— Mamo, on po prostu ma taki charakter, a ludzie się z czasem zmieniają — powtarza mi córka. — W pracy ciągle chcą go oszukać i traktują go jak niewolnika! Czy to można tolerować? Więc on mówi, co myśli.

Kilka tygodni temu mąż córki znowu pokłócił się ze swoim szefem i znowu go wyrzucili. Powodem awantury był raport, który miał być gotowy na koniec tygodnia, ale zięć go nie zrobił, i to nie pierwszy raz. Uznał, że szef chciał go zmusić do pracy w nadgodzinach, więc na niego nakrzyczał, a szef go wyrzucił z biura i poprosił, żeby nigdy nie wracał. Szef wolał sam zrobić ten raport, niż kłócić się z pracownikiem i marnować swoje nerwy.

To właśnie ja załatwiłam mu tę pracę, więc było mi bardzo wstyd, bo znałam tego szefa osobiście i mówiłam mu, jaki to mój zięć jest pracowity i wspaniały pracownik. Teraz nawet nie wiem, co mu powiedzieć.

W końcu miałam dość i powiedziałam córce, że nie będę jej już pomagać ani szukać pracy dla jej męża. Jeśli chce normalnie żyć i nie oszczędzać na wszystkim, powinna się z nim rozwieść. Córka się na mnie obraziła, ale nie zrobiła awantury jak jej mąż, po prostu przestała się kontaktować ze mną i ojcem.