Przez wiele lat ukrywałam przed dziećmi prawdziwe oblicze ich ojca. Myślę, że w tym wieku są już na tyle duże, aby przyjąć gorzką prawdę. Może i nie jest ona przyjemna, ale taka jest rzeczywistość. Od kiedy przestałam kryć byłego męża, obraził się na mnie i grozi, że przestanie płacić alimenty.
Rozwód miał miejsce pięć lat temu. Córka miała zaledwie trzy lata, a syn pięć. Żenia za każdym razem przypominał, że czeka tylko na mój powrót z urlopu macierzyńskiego, aby zniknąć. Jakie to szlachetne! Wyrzucić swoją rodzinę na ulicę w takim momencie! Gdyby nie mój brat, wtedy bym się zupełnie załamała.
„A czego chciałaś? Mieszkanie należy do mnie. Chcę sprowadzić tu swoją ukochaną, dałem ci prawie rok. Powinnaś mi dziękować” — powiedział były mąż.
Wtedy otworzyły mi się oczy na to, z kim żyję. Przerażające! Jak mogłam się tak wpakować?
„Dlaczego płaczesz? Wychowasz sama, pomożemy ci. Nie jesteś pierwsza ani ostatnia” — powiedział mi wtedy brat.
Mąż nie odmówił płacenia alimentów. Na dwoje dzieci wynosiło to 12 tysięcy rubli.
„Powinnaś się cieszyć, że daję ci pieniądze. Dobrowolnie. Inni nawet tego nie mają.”
Nie zamierzałam niczego kwestionować ani robić scen — tak bardzo mnie obrzydzał. Poza tym była to przynajmniej jakaś pomoc finansowa. Przez pierwsze lata Żenia jeszcze pamiętał o dzieciach. Czasem zabierał je na spacer.
Ale gdy założył nową rodzinę, jego nowa żona również urodziła dzieci i spotkania z moimi dziećmi stawały się coraz rzadsze. Czasem do siebie dzwonili i tyle. Nawet z okazji świąt przestał składać życzenia. Syn był rozczarowany. Tak bardzo czekał na ojca, chciał go zabrać na przedstawienie, do parku. Widząc to wszystko, nie mówiłam źle o byłym mężu. Niech myśli, że ojciec nie mógł, że był zapracowany. Nawet sama coś przekazywałam od niego, aby dzieci nie były tak smutne.
Żenia o wszystkim wiedział, informowałam go o wszystkim, aby nie było potem nieporozumień. Nawet kłamałam dzieciom, że tata oglądał ich występy na zajęciach, tylko stał cicho z boku i go nie zauważyły. A wyszedł wcześniej — sprawy. Mąż nie niszczył tej legendy. Robiłam to wszystko dla dzieci, aby uchronić je przed moralnymi urazami, aby nie poznały gorzkiej prawdy. A mężowi zawsze było obojętne moje starania. W końcu zmęczyłam się tym wszystkim kłamstwami i postanowiłam z tym skończyć raz na zawsze.
Dzieci dorosły, i tak by mnie przejrzały. Syn jest już duży, prawie nastolatek. Kiedy na kolejne urodziny tata nie zadzwonił, próbowałam usprawiedliwić ojca, ale syn dał mi do zrozumienia, że wszystko rozumie. Dosyć kłamstw. W końcu dzieci wszystko zrozumiały i diametralnie zmieniły stosunek do ojca. Nawet syn, który go wcześniej uwielbiał. Wtedy były przyszedł do mnie z pytaniami. Niczego nie ukrywałam.
„To przez ciebie teraz jestem dla nich zły! Przecież wcześniej dobrze dogadywałem się z synem! To ty ich nastawiłaś przeciwko mnie!”
„Gdybyś nie zapominał o świętach, dzwonił częściej, nie oddaliliby się od ciebie. Przepraszam, ale nie nauczyłam się jeszcze podrabiać twojego głosu! Możesz spróbować naprawić z nimi relacje. Ja nie będę przeszkadzać.”
Jednak nie mogłam się do niego przebić. Powiedział, że jeśli sytuacja będzie się powtarzać, to przestanie płacić nawet te niewielkie alimenty. Wspaniale! Jak na mężczyznę przystało, co tu dużo mówić. Nie zamierzam niczego robić. Wystarczy. Chce rozmawiać z dziećmi? Niech rozmawia. Beze mnie.