Kocham pańską żonę. Ona mnie też. Dlatego najlepiej będzie, jeśli zejdzie pan nam z drogi
Mila wyszła z salonu piękności. W jej oczach błysnęła iskierka radości. Kobieta przeszła na parking, wsiadła do swojego samochodu i jeszcze raz z przyjemnością spojrzała na swoje odbicie w lusterku.
W torebce zadzwonił telefon. Dzwonił Tymoteusz. Na zdjęciu młody mężczyzna patrzył na nią szeroko otwartymi oczami. Ten jego szczery, głęboki, czysty wzrok doprowadzał ją do szaleństwa.
– Cześć, kochanie! – odpowiedziała Mila z chytrym uśmiechem.
– Witaj, moja piękna! – szepnął Tymoteusz z tęsknotą w głosie. – Strasznie za tobą tęsknię. Kiedy znów zobaczę swoją królową?
– Myślę, że dziś – odpowiedziała kobieta tajemniczo.
– Świetnie. Idziemy do restauracji czy od razu do mnie? – zapytał ożywiony mężczyzna.
Mila znacząco cmoknęła. Nie podobało jej się, gdy kochanek tak nagle przechodził z czułości do codziennego tonu.
– Powiem mężowi, że jadę na basen i będę u ciebie o ósmej – odpowiedziała Mila. – Zamów sushi i kup dobre wino.
– Oczywiście, moja królowo – zgodził się z radością Tymoteusz.
Kobieta rozłączyła się. Czasami naiwność kochanka ją irytowała. Choć różnica wieku między nimi wynosiła tylko siedem lat, Milie wydawało się, że to raczej dwadzieścia. Tymoteusz, mimo wieku, wciąż pozostawał siedemnastoletnim chłopakiem.
Poznali się półtora roku temu. Mila przyszła na masaż, a zamiast swojego specjalisty trafiła do Tymoteusza. Podczas sesji rozmawiali. Niebieskooki blondyn wpadł jej w oko. Naiwny, może nawet nieco głupkowaty, ale jak jej się zdawało, niezwykle szczery. Mila stała się jego stałą klientką.
Pewnego wieczoru napisał jej miłosny list. Numer telefonu zdobył podstępem od recepcjonistki. Na początku Mila śmiała się z naiwnych zalotów masażysty, ale potem sama nie zauważyła, jak się wciągnęła.
Wcześniej myślała, że kochankowie pojawiają się wtedy, gdy z małżeństwa znika miłość i wzajemne zrozumienie. U niej było inaczej. Mąż był wspaniałym człowiekiem. Przy nim czuła się jak za kamiennym murem. Mila naprawdę go podziwiała, była z niego dumna i pewnie nawet kochała.
Z Władysławem poznała się w trudnym dla niej okresie. Poprzedni związek zakończył się niepowodzeniem. Człowiek, z którym żyła przez trzy lata, oszukał ją. Planując ślub, przegrał wszystkie pieniądze przeznaczone na uroczystość.
Potem Mila odkryła, że zniknęła jej biżuteria. Nawet kolczyki od babci zniknęły. Okazało się też, że ukochany regularnie okradał jej sklep. Mila dopiero zaczynała swój biznes. Showroom przynosił niewielki dochód, ale i tak zyski uciekały jej spod nosa.
Rozstanie było bolesne. Mila czuła się zniszczona emocjonalnie. Myślała, że nigdy nikomu już nie zaufa. Obwiniała się za swoją ślepotę.
Na weselu u przyjaciółki poznała Władysława. Był szefem pana młodego, dlatego znalazł się na liście gości. Większość czasu mężczyzna spędził przy stole. Nie tańczył, prawie nie brał udziału w konkursach. Mila pomyślała, że jest nudziarzem, ale przyjaciółka i pan młody przekonywali ją, że jest inaczej.
– Naprawdę jest świetny! – mówiła panna młoda. – Musicie się poznać!
Władysław rzeczywiście okazał się „świetny”. Trochę zamknięty, ale wcale nie nudny ani nie marudny. Resztę wieczoru Mila spędziła z nim.
Z Władysławem było komfortowo i spokojnie. Po raz pierwszy czuła się tak swobodnie, a jednocześnie nie samotnie w związku. Nie próbował jej zmieniać, nie narzucał, jak ma żyć i co robić. Ona także rozumiała jego potrzeby. Tworzyli harmonijną parę.
Władysław pomógł jej rozwinąć biznes. Przez szesnaście lat małżeństwa udało jej się otworzyć jeszcze jeden sklep z odzieżą i showroom kosmetyczny.
Relacje między nimi pozostawały ciepłe, ale z biegiem lat mieli coraz mniej wspólnych zainteresowań. Mila pragnęła aktywności, zabawy, przygód, podczas gdy Władysław kochał spokój i nie zgadzał się na spontaniczne wyjazdy czy niespodziewane wyjścia.
Jednak jakoś udawało im się znajdować kompromis. Aż do momentu, gdy w życiu Mili pojawił się Tymoteusz…
Kobieta odpaliła samochód i patrząc na wiosenną zieleń za oknem, ruszyła załatwiać swoje sprawy.
***
Mila patrzyła w sufit. Światło w sypialni było zgaszone. Tymoteusz tulił ją do siebie, szepcząc czułe słówka do ucha. Może właśnie takich chwil brakowało jej w relacji z mężem.
Władysław nie potrafił być tak namiętny, swobodny, zakochany. Mówił jej komplementy, ale w porównaniu z tymi od kochanka, brzmiały one sucho i prosto.
Mila prawie nic nie wiedziała o Tymoteuszu i, co najważniejsze, nie starała się dowiedzieć. Mało rozmawiali o życiu. Głównie cieszyli się swoimi uczuciami.
– Odejdź od męża – zaproponował nagle Tymoteusz, gładząc ją po włosach.
– Nie – odpowiedziała szybko Mila.
Tymoteusz zamarł. Kobieta zrozumiała, że zareagowała zbyt gwałtownie na jego propozycję.
– Kocham cię, ale nie mogę odejść od męża – wyjaśniła.
– Dlaczego? – zdziwił się Tymoteusz.
– Bo jego też kocham – wzruszyła ramionami.
– Kochasz nas obu? Czy to możliwe?
– Możliwe – odpowiedziała Mila. – Kocham was inaczej.
– Kogo bardziej? – nie dawał za wygraną Tymoteusz.
– Tymek, nie zadawaj głupich pytań – odparła kobieta.
Zachowywał się znów jak dziecko. Mila była przyzwyczajona do poważnego mężczyzny, więc takie zachowanie ją irytowało.
– Dobra, muszę już iść – powiedziała Mila, wstając z łóżka.
– Nie odpowiedziałaś – przypomniał Tymoteusz.
Zsunął się z łóżka i podszedł do niej.
– Nie mam ci nic do powiedzenia – ucięła kobieta. – Powiedziałam, że kocham was inaczej.
– W łóżku jestem lepszy, prawda? – zapytał masażysta.
– Tak – przytaknęła Mila.
Zrozumiała, że bez sensu tłumaczyć Tymoteuszowi swoje uczucia. Jeśli powie, że i w tej kwestii postrzega ich z mężem inaczej, kochanek nie zrozumie i jeszcze się obrazi. Najmniej chciała teraz kłócić się z nim.
– Nie odprowadzaj mnie – krzyknęła Mila z przedpokoju.
Pośpiesznie opuściła mieszkanie Tymoteusza.
W samochodzie Mila wybrała numer męża.
– Kochanie, przejadę obok naszej ulubionej cukierni. Chcesz coś? – zapytała czule.
Władysław uwielbiał słodycze. Mila to wiedziała. Chciała mu sprawić przyjemność.
Wybierając ciastka dla męża, czuła do niego ogromną czułość. Te uczucia zawsze og
arniały ją, gdy wracała od kochanka. Nie wiedziała, dlaczego tak się dzieje. Dlaczego spotkania z innym mężczyzną budzą w niej miłość do męża? Ale te emocje sprawiały jej ogromną przyjemność.
Obejmując męża, Mila obiecywała sobie, że jutro zerwie z Tymoteuszem. Nigdy więcej nie zamieni ukochanego Władysława na głupiego masażystę. Nigdy więcej…
Rano jednak rozumiała, że nie jest gotowa zrezygnować z namiętności, która łączyła ją z Tymoteuszem. Władysław był świetnym ojcem dla ich córki, dobrym zięciem dla jej matki, wspaniałym synem dla swoich rodziców, bliskim człowiekiem dla niej, ale serca nie da się oszukać. Niezrozumiałe poczucie zagubienia zmuszało ją do odpowiadania na pełne żaru wiadomości od kochanka, a ich bezsensowny romans trwał dalej.
***
– Tato, możemy porozmawiać?
Do pokoju wszedł Alicja. Spojrzała na ojca z dziwnie zaciśniętymi brwiami i ugryzioną dolną wargą. Mężczyzna dobrze wiedział, co oznaczają te teatralne miny.
– Możemy porozmawiać – przytaknął Władysław. – Ale nigdzie nie idziesz.
– Dlaczego? – zapytała dziewczynka zrezygnowana. – Nawet nie wiesz, gdzie chcę iść!
– Sądzę po tym, że przyszłaś do mnie, a nie do mamy… To nic dobrego – wyjaśnił.
– No tato!
Alicja przeskoczyła do pokoju, usiadła obok ojca i objęła jego ramię.
– To będzie urodziny Lisy – opowiedziała dziewczynka. – Zaprosiła wszystkich kolegów z klasy. Mogę, proszę, też pójść?
Władysław spojrzał na córkę. Jak mały kotek przytuliła się do niego i spojrzała mu prosto w oczy.
– Dobrze – zgodził się. – Ale sam cię zawiozę i przywiozę z powrotem.
Alicja uśmiechnęła się i przytaknęła.
– Tato, mogę cię jeszcze o coś poprosić? Nie mów mamie, proszę – poprosiła.
– Lisku, wiesz, że to nie w porządku – odpowiedział ojciec.
– Tatusiu, proszę – jęknęła Alicja. – Mama na pewno się nie zgodzi. Będzie mnie męczyć. I ciebie też, zresztą.
– Dobrze, coś wymyślę – obiecał Władysław.
Zadowolona córka wybiegła z pokoju, posyłając mu na pożegnanie pocałunek. Władysław machnął ręką. Wiedział, że uległ „małej księżniczce”. Przez te wszystkie lata nie nauczył się jej odmawiać.
Mężczyzna wiedział, że żona nie będzie zadowolona z tego obrotu spraw. Jeśli się dowie, oczywiście. Władysław nie chciał dodawać jej dodatkowego stresu, więc postanowił, że po prostu przemilczy tę sprawę. Przy swojej pracy i wieczornych wizytach na basenie Mila najprawdopodobniej nawet nie zauważy nieobecności córki.
Rozległ się dzwonek do drzwi. Władysław nikogo się nie spodziewał. Powoli wstał z fotela i poszedł otworzyć. Na progu stał młody mężczyzna z dużą sportową torbą na ramieniu.
– Do kogo pan? – zapytał sucho Władysław.
– Pan Władysław?
– Załóżmy.
– Nazywam się Tymoteusz. Myślałem, że jest pan młodszy – zaśmiał się. – Kocham pańską żonę. Ona mnie też. Dlatego najlepiej będzie, jeśli zniknie pan nam z drogi.
– Odważnie – odpowiedział Władysław, mrużąc oczy.
– Taki jestem. Odważny i zawsze mówię, co myślę – wyjaśnił Tymoteusz. – Mila boi się powiedzieć panu prawdę. Od dawna pana nie kocha i chce żyć ze mną.
– Tutaj, w tym mieszkaniu? – zapytał Władysław, rozglądając się po swoim luksusowym korytarzu.
– Tak – pewnie przytaknął młody mężczyzna. – Ona zasługuje na lepsze życie. A pan nawet nie potrafi jej zadowolić.
Tymoteusz postawił torbę na parkiecie i zaczął rozwiązywać sznurówki.
– Nie zapraszałem pana do środka – powiedział Władysław.
– Nie potrzebuję pańskiego zaproszenia – zaśmiał się nieproszony gość i kontynuował zdejmowanie butów.