Mój mąż nie kocha naszego syna. Coraz bardziej oddala się ode mnie

Niedawno skończyłam 26 lat. Jestem zamężna, a mój mąż to wspaniały człowiek. Pobraliśmy się z miłości i nasze relacje były bardzo dobre.

Nawet nie mogłam sobie wyobrazić, że ten pokojowy i troskliwy człowiek mógłby nie polubić własnego syna. Po ślubie mąż stwierdził, że nie chce mieć dzieci, ponieważ dopiero co zdobyliśmy dyplomy i musimy zająć się karierą, a nie pieluchami.

Potem musieliśmy zdobyć większe mieszkanie, zrobić remont i nacieszyć się życiem. Zawsze marzyłam o dzieciach, myślałam, że po ślubie będziemy mogli mieć dwoje, ale musiałam posłuchać męża. Po kilku latach małżeństwa okazało się, że przypadkiem zaszłam w ciążę.

Bardzo się cieszyłam, ale bałam się powiedzieć to mężowi. Domyślałam się, jaka będzie jego reakcja. I tak się stało. Oskarżył mnie, że zrobiłam to za jego plecami. A on jeszcze nie był gotowy na dzieci. Rodzice, zarówno moi, jak i jego, byli zadowoleni, że wkrótce będą mieć wnuka.

Zaproponowali pomoc, nie tylko finansową, ale i w wychowaniu. Jednak mężowi to wcale się nie podobało. Przez całą ciążę był dla mnie demonstracyjnie zimny, a mnie tak bardzo brakowało jego wsparcia. Ciężarnym kobietom bardzo potrzebna jest troska ze strony ukochanego mężczyzny. Gdy tylko dowiedziałam się, że urodzi się syn, zaczęłam mieć nadzieję, że mąż ucieszy się z dziedzica. Ale myliłam się. Kiedy zabrał mnie z dzieckiem ze szpitala, od razu poszedł świętować narodziny syna. Cały wieczór płakałam w domu.

Nie robiłam mu wyrzutów, czekałam, aż poczuje, że naprawdę stał się ojcem i zacznie się nami opiekować. Minęło już sześć miesięcy, a mąż nawet nie podchodzi do dziecka i w ogóle się nim nie interesuje. Daje mi pieniądze, pomaga w gospodarstwie domowym, ale od wszystkiego, co dotyczy dziecka, stara się trzymać z daleka. Przez osiem miesięcy trzymał syna na rękach tylko raz.

Po prostu w obecności krewnych, którzy byli w gościach, nie wypadało odwrócić się od dziecka. Uważam, że to nieprawidłowe, ale nie żałuję narodzin syna. Bardzo kocham moje dziecko. Mojej troski wystarczy za dwoje rodziców. Czasami myślę, że nasze małżeństwo jest skazane na porażkę i prędzej czy później prawdopodobnie się rozwiedziemy. Mąż coraz bardziej się ode mnie oddala. Niedawno zaczął mnie oskarżać. Przyjaciele, z którymi co roku wyjeżdżaliśmy na wakacje, pojechali na urlop. Mój mąż był wściekły i zazdrosny. Stwierdził, że psuję mu życie. Następnego dnia przyszedł do siebie i zaczął przepraszać. Ale słowa, które padły, już zostały…