Ostatnio podejrzewałam coś niedobrego w rodzinie mojego syna. Moja synowa bardzo się zmieniła, zaczęła o siebie dbać, kupować drogie rzeczy, chodzić z koleżankami do kawiarni i kina. A przecież nigdy wcześniej nie dbała o siebie, kiedy przychodziłam do nich – chodziła w starym szlafroku, nigdy nie farbowała włosów i nie nosiła szpilek, a teraz wygląda tak pięknie, że ledwo ją poznaję. Mój syn milczy, nic jej nie mówi, więc postanowiłam, że muszę wtrącić się w ich rodzinę.
Obecnie mój syn ma prawie 37 lat, a moja synowa – 32. Są małżeństwem już od 10 lat i mają dwóch synków. Mieszkają dość daleko ode mnie, około 200 kilometrów, więc widujemy się rzadko, niestety, odwiedzamy się kilka razy w roku.
Niedawno sama przyjechałam w odwiedziny do syna i synowej. Zauważyłam wyraźne zmiany w ich rodzinie, bo kiedyś było inaczej. Żona mojego syna stała się piękniejsza, znacznie szczuplejsza, lata jak ptaszek, uśmiecha się, jest taka radosna. Moja synowa wcześniej chodziła tylko w szlafroku, nie dbała o siebie szczególnie. A tu takie nagłe zmiany, których nie da się nie zauważyć. Byłam bardzo zdziwiona.
Grafik pracy mojej synowej to dwa dni pracy, dwa dni wolne. Ale te dwa dni wolne nie siedzi w domu, idzie na fitness, spotyka się z koleżankami w kawiarni czy restauracji. Wszędzie się udaje.
Wcześniej żona syna w ogóle nie nosiła szpilek, teraz chodzi tylko w szpilkach, kupuje tylko takie buty. Mój syn, jak zawsze, siedzi w pracy od rana do późnego wieczora. Wydaje się, że z zewnątrz w ich rodzinie wszystko jest w porządku. A jego żona radzi sobie i z dziećmi, i utrzymuje porządek w domu. Nie mogę nic złego powiedzieć, jest pracowita, tego nie można jej odebrać.
Ale mam przeczucie, że ona kogoś ma, mam takie wyraźne przekonanie i uczucie, którego nie da się opisać słowami. Jestem kobietą i dobrze rozumiem naturę takich zmian, nic nie dzieje się bez powodu. Jeśli mój syn nic nie widzi, albo nie chce widzieć, to ja doskonale przypuszczam, że wkrótce ich rodzina się rozpadnie. Widzę już teraz, że wszystko do tego zmierza. Może po prostu brakuje jej uwagi? A może już dawno chce innego życia.
Nie chciałam tego robić, ale postanowiłam porozmawiać z synem. Kiedy zaczęłam rozmowę, nie dosłuchał i od razu powiedział, żebym nie fantazjowała i nie wymyślała nic podobnego, nie muszę wtrącać się w ich rodzinę. Sam się tym zajmie.
Trochę się z nim zgadzam. Ale jeśli nie widzi, co się dzieje przed jego nosem, to trzeba mu to pokazać. Po prostu nie zdąży się obejrzeć, a żona odejdzie do innego i wtedy naprawdę niczego już nie zmieni. A teraz jeszcze można coś zrobić. Czy on naprawdę nie rozumie i nie widzi? Przez tyle lat moja synowa praktycznie się nie malowała i nie dbała o siebie, i tak było zawsze. A tu takie zmiany w ciągu pół roku, które bardzo mnie zaskoczyły.
Jak można tego nie zauważyć i jak można to przegapić? Bardzo kocham swoje wnuki i martwię się, chcę, żeby w ich rodzinie było wszystko dobrze. Jeśli moje podejrzenia się potwierdzą, rozwód w rodzinie syna będzie nieunikniony. Wtedy nie będę mogła widywać się ze swoimi wnukami. A tak to każde wakacje spędzają u mnie, często również w weekendy.
Z drugiej strony, gdyby mój syn zrozumiał, że wiedziałam i milczałam, nie wybaczyłby mi tego, że nic mu nie powiedziałam. Wychodzi na to, że w każdej sytuacji mogę być winna. No nie mogę podejść do synowej i coś jej powiedzieć, bo i tak nie powie mi prawdy. Kto mnie będzie słuchać, powie, że wszystko sobie wymyśliłam. Tak, nieładnie wtrącać się w cudzą rodzinę, tym bardziej w rodzinę własnego dziecka, ale nie widzę innego wyjścia.
Może powinnam sama porozmawiać z synową, żeby uratować rodzinę mojego syna? Czy matka może zamknąć oczy na coś takiego, kiedy widzi, że w rodzinie jej syna nie dzieje się dobrze?