— Przepraszam, mamo, ale dzisiaj wieczorem chcę spędzić czas z żoną, a nie z tobą. — Historia o konflikcie między teściową a synową

— Jaka ty kwitnąca, Kasiu! Zakochałaś się, czy co? — Wiktoria Semenowa spojrzała na synową.

— Jestem zawsze zakochana. W waszego syna — odpowiedziała Kasia, uśmiechając się i podziwiając kwiaty.

— A ten bukiet od kogo? Od adoratora?

— Absolutnie nie. Sama go kupiłam.

Był czerwiec — sezon piwonii. Kasia uwielbiała te kwiaty, więc nie mogła przejść obojętnie obok ulicznego rynku, gdzie starsze panie sprzedawały ogrodowe kwiaty. Kupiła bukiet i z radością niosła go do domu. Przy wejściu do budynku czekała już na nią Wiktoria Semenowa.

Ostatnio teściowa często bywała u nich. Zrezygnowała z pracy i miała dużo wolnego czasu. Nie miała przyjaciół ani adoratora, więc „odpłacała” się synowej, „rozpieszczając” ją swoją uwagą.

— Znalazłam przepis na ciasta, myślę, że warto spróbować — oznajmiła Wiktoria Semenowa. — Proszę.

— Co to jest?

— Lista składników. Daj mi kwiaty i klucz, a ty idź do sklepu i kup wszystko, co tu jest napisane.

Wiktoria Semenowa podała kartkę. Kasia zdziwiona spojrzała na teściową. Chciała odmówić, ale przypomniała sobie, że i tak miała iść na zakupy. Dlatego wzięła kartkę i poszła do supermarketu.

Tymczasem teściowa weszła do budynku, otworzyła drzwi i weszła do mieszkania syna.

— Mamo? Cześć…

— Och, synku, jak dobrze, że już jesteś w domu — Wiktoria Semenowa wycałowała Andrzeja.

— Skąd te kwiaty?

— Też mnie to ciekawi. Powinieneś przyjrzeć się swojej żonie, ktoś się nią interesuje, nie ma innej możliwości. Kobiety same sobie kwiatów nie kupują, wiem to.

— A gdzie jest Kasia?

— Wysłałam ją do sklepu — Wiktoria Semenowa opowiedziała, jak spotkała się z synową, i jeszcze raz zwróciła uwagę, jak szczęśliwa ostatnio jest Kasia. — Znalazła sobie kochanka. Ty ciągle na delegacjach… A ona się bawi.

— Mamo, u nas z Kasią wszystko w porządku. Ufamy sobie nawzajem.

— I to jest błąd!

— Oto mąka, oto wanilia — Kasia wróciła do domu i przytuliła męża.

— To nie moja mąka, a twoja. Oto przepis na szybkie ciasta. Pół godziny i gotowe. No dalej, uszczęśliw męża i teściową. Przecież macie miłość. Czy mój syn się myli? — Wiktoria Semenowa zmrużyła oczy.

— Mamo, Kasia jest zmęczona, wróciła właśnie z pracy… — Andrzej pogłaskał żonę po głowie.

— Też byłam zmęczona, a ciebie sama wychowałam. A wy nawet dzieci nie macie, a ona już się męczy! Gdzie?

— Daj przepis — Kasia zdecydowała, że pokaże swoją miłość do męża. Chociaż trudno było cokolwiek wyjaśnić Wiktorii Semenowej.

Kiedy szybkie ciasta były gotowe, Andrzej promieniał z radości.

— Bardzo smaczne! Jesteś czarodziejką, kochanie! — chwalił żonę, a Wiktoria Semenowa tylko kręciła głową.

— Nic nie rozumiesz, Andrzejku. Najważniejsze to znaleźć właściwy przepis.

Syn nie wdawał się w spory z matką, a Wiktoria Semenowa zaczęła się zbierać do domu.

— Coś się zasiedziałam… Już ciemno.

— Może cię odprowadzić?

— Odprowadź.

Wiktoria Semenowa wzięła syna pod ramię i wyszła. Kasia została sama, sprzątając po kolacji i zastanawiając się… Jakby tu odgonić teściową.

Kiedy Andrzej wrócił, Kasia już szykowała się do snu.

— Jesteś czymś zmartwiona? — zapytał.

— Tak. Myślę, że twojej mamy jest za dużo w naszym życiu.

— Ona po prostu mnie… nas kocha… — bronił się Andrzej.

— Ciebie. Tylko ciebie. Ja w tym trójkącie jestem najsłabszym ogniwem.

— Nie mów tak, Kasiu. Mama wie, że cię kocham. A skoro życzy mi tylko dobrze, to rozumie, że dobro dla mnie to ty.

— Ładne słowa, Andrzeju. Tylko że ja cały wieczór stałam przy kuchence, a ty wyszedłeś. Pod rękę z mamą.

— Zrozumiałem. Przepraszam. Po prostu mama jest samotna, brakuje jej towarzystwa. A oprócz nas, nie ma nikogo. Jesteśmy rodziną.

— My jesteśmy rodziną. Ona osobno. Jeśli jej nudno, niech kupi sobie psa. Albo znajdzie pracę.

Andrzej westchnął. Nie lubił rozmawiać o mamie. Ale rozumiał, że żona nie powinna cierpieć, bo jego mamie się nudzi.

— Dobrze, powiem jej, żeby przychodziła rzadziej.

Wiktoria Semenowa była zaskoczona takim obrotem spraw. Ale zamiast się obrazić, przyszła znowu. Musiała sprawdzić, jak poważnie Andrzej podchodzi do sprawy.

Tym razem było inaczej.

— Mamo, zamówiłem ci taksówkę. Dziś wieczorem chcę spędzić czas z żoną. Przepraszam, ale mamy plany — powiedział Andrzej.

— Więc ja nie wchodzę w wasze plany?

— Przyjdź kiedy indziej.

Wiktoria Semenowa szeroko otworzyła oczy i, nie mówiąc nic, wzięła torebkę i wyszła.

Kilka dni później zadzwoniła do Kasi, gdy ta była w pracy.

— Pani Wiktorio? Co się stało?

— Pomyślałam, że narzucałam się za bardzo. I w ogóle, zachowywałam się surowo. Chodźmy na kawę? Jestem niedaleko twojego biura.

Kasia spojrzała na zegarek. Do obiadu zostało pół godziny, ale teściowa przyszła z przeprosinami. Dlatego Kasia poprosiła o chwilę wolnego i zabrała Wiktorię Semenową do kawiarni.

— Przepraszam, Kasiu. Jestem taka samotna, przychodzenie do was to dla mnie radość… — kobieta zaczęła narzekać na swój los.

— Pani Wiktorio, rozumiem wszystko. Ale proszę mnie też zrozumieć.

— Tak… — zrobiła pauzę i sięgnęła do torebki. — Proszę.

Postawiła przed Kasią pudełeczko.

— Co to jest?

— Prezent. Mieliście z Andrzejem rocznicę… Zapomniałam, a niedawno znalazłam zdjęcia i przypomniałam sobie, że was nie pogratulowałam.

— To złoto?! — Kasia otworzyła pudełeczko i zaniemówiła. W środku zobaczyła małe serduszko — zawieszkę.

— Tak. Miałam trochę oszczędności. Postanowiłam, że chcę ci zrobić prezent. Mam nadzieję, że go przyjmiesz.

Kasia patrzyła na Wiktorię Semenową. Była bardzo zaskoczona, ale było jej miło.

— Dziękuję. To dla mnie ważne. Naprawdę… — Kasia założyła prezent.

— Ładnie ci w tym. No cóż, dziękuję za kawę. Jadę do domu. Andrzejowi przekaż pozdrowienia…

— Dobrze, przekażę.

Kasia wróciła do pracy. Cały dzień myślała o tej rozmowie.

— Jaka ładna zawieszka… Też

sama sobie kupiłaś? — Andrzej zauważył nowość na szyi żony.

— Nie uwierzysz!

— Co?

— To prezent od twojej mamy.

Andrzej uniósł brew.

— Serio?

— Tak. Przyjechała do mnie do pracy…

— Dzisiaj? W ciągu dnia?

— No tak. A co? ©Stella Kiari

— Nic… — mąż jakoś dziwnie spojrzał na żonę, ale nie kontynuował rozmowy.

Następnego dnia, w sobotę, od samego rana zadzwonił dzwonek do drzwi.

— Otworzysz?

— Tak, dobrze. — Kasia wyszła do korytarza. Na progu stał kurier z koszem róż. — Chyba pomylił pan adres.

— Pani Kasia?

— Tak. Dla pani prezent od kochającego mężczyzny. Niespodzianka.

— Naprawdę? — Kasia uśmiechnęła się. Trzy lata temu, gdy zaczęli razem mieszkać, mąż często robił jej takie niespodzianki. — W takim razie dziękuję.

Kasia zabrała kosz i zaniosła go do pokoju.

— Dziękuję, kochanie… Niespodzianka się udała — Kasia rzuciła się Andrzejowi na szyję. Ten nie wiedział, o co chodzi. — Dziękuję za kwiaty! Są piękne.

— Jakie kwiaty?

— Róże.

— Ja nic nie zamawiałem! — Andrzej był spięty.

— Jak to?

— Dla kogo są te kwiaty?

— Dla Katarzyny…

— Adres też jest nasz. Więc kwiaty są dla ciebie — mąż zacisnął usta. — Od kogo?

— Myślałam, że to niespodzianka od ciebie.

— „Z miłością, dla Kasi” — przeczytał Andrzej. W środku była kartka. — Adres i adresat się zgadzają. Domyślam się, że piwonie, które wyrzuciłem rano, też były dla ciebie?

— Nie, mówiłam, że kupiłam je sama!

— A to? — Andrzej dotknął zawieszki na szyi żony. — To też dała ci moja matka?

— Tak! Nie wierzysz? Zadzwoń do niej i zapytaj! — Kasia traciła panowanie nad sobą. Jej oczy wypełniły się łzami.

— Dzwoniłem do niej rano. Powiedziała mi, że wyjechała do sanatorium. Więc kto ci naprawdę dał tę zawieszkę — oto jest pytanie.

Andrzej wyszedł z pokoju, zostawiając żonę w osłupieniu przy koszu kwiatów.

Nie pozostało jej nic innego, jak sama zadzwonić do Wiktorii Semenowej.

— Halo?

— Pani Wiktorio, dzień dobry… Mam do pani małą prośbę: czy mogłaby pani potwierdzić, że to pani dała mi tę zawieszkę?

Kobieta milczała.

— Chodzi o to, że Andrzej… W zasadzie, on zaczął mnie bezpodstawnie zazdrościć.

— A czy na pewno bezpodstawnie? Mój syn nigdy w ciebie nie wątpił. Może dałaś mu powód?

— Nie! To znaczy… Nie wiem. Ktoś, jak na złość, pomylił adres, proszę sobie wyobrazić, nawet imię się zgadza. Przysłali kwiaty… Myślałam, że to od Andrzeja, że chciał mi zrobić niespodziankę…

— A to nie był on?

— Nie. Pomyłka adresowa. Ale to nie ważne, czepił się tej zawieszki. Mówi, że pani wyjechała i nie mogła się ze mną spotkać… Ale przecież spotkałyśmy się w kawiarni. Bardzo mi zależy, żeby pani to potwierdziła. Głupie, prawda?

— Nie. To normalne. Daj mi Andrzeja do telefonu.

Kobieta coś powiedziała synowi. Spojrzał na żonę, skinął głową i zakończył rozmowę.

— Teraz mi wierzysz?

Andrzej nie odpowiedział. Ale i nie zaczął kłótni.

Na jakiś czas problem został zamieciony pod dywan. Ale między małżonkami nadal panowało napięcie.

Sytuację pogarszało to, że w pracy u Kasi nie było tak gładko jak wcześniej. Nowy kolega wykazywał wobec niej niezdrowe zainteresowanie.

— Jestem mężatką, Wiktorze. Proszę trzymać się zasad — ostrzegła Kasia, gdy kolega zasugerował spotkanie po pracy.

— No i co z tego? Nie proponuję ci małżeństwa. Po prostu się zabawmy. Bez zobowiązań.

— Nie.

— Przestań się krygować. Gdy ty tutaj udajesz świętą, twój mężulek bawi się z kochanką.

— A skąd pan to wie?!

— Widziałem zdjęcie na twoim profilu w mediach społecznościowych. A niedawno spotkałem go z inną babą. Nie wierzysz? Sprawdź.

— Jak? Zatrudnić detektywa? Nie rozśmieszaj mnie! — Kasi wcale nie było do śmiechu.

— Nie trzeba być detektywem, żeby zobaczyć, jak ją odwozi po pracy do domu. Miałaś pecha, że jego baba mieszka w moim bloku.

Kasia nie chciała wierzyć. Ale na wszelki wypadek wieczorem pod pretekstem wyjścia do sklepu, wzięła kluczyki do samochodu i zaczęła szukać. Myślała, że jeśli jej mąż ma kochankę, to na pewno coś zostawi.

W detektywach zawsze tak było. Ale nie znalazła żadnych osobistych rzeczy typu gumka do włosów, kolczyki czy chusteczka do nosa. Kiedy już miała wychodzić, zauważyła firmową torbę ze sklepu z bielizną.

Wyzywający, tematyczny zestaw, absolutnie nie na co dzień.

Początkowo chciała go zabrać do domu i zrobić awanturę, ale potem pomyślała, że mąż mógł przygotować prezent dla niej. Od dawna rozmawiali o różnych opcjach „rozrywki”. Może mąż kupił ten zestaw i bał się przynieść go do domu?

Kasia postanowiła delikatnie zasugerować, że jest gotowa na eksperyment. Ale on po prostu się odwrócił i, tłumacząc się zmęczeniem, zasnął.

Następnego dnia zadzwoniła do niej teściowa.

— Jak się macie? Wkrótce wracam z sanatorium, chcę was zaprosić na herbatę.

— Wie pani, pani Wiktorio, nie jest najlepiej. Między nami zniknęło zaufanie.

— A czy są do tego powody?

— Nie wiem… Znalazłam w jego samochodzie torbę z bielizną.

— Zapytaj go wprost. I zobacz, co odpowie.

Kasia uznała, że to słusznie.

Ponownie zajrzała do samochodu… Ale torby już nie było.

Sytuacja przybrała niespodziewany obrót.

— On ma kochankę.

— Nie wyciągaj pochopnych wniosków. Może po prostu przeniósł torbę w inne miejsce — powiedziała teściowa.

— Co robić?

Kasia nie mogła uwierzyć, że będzie konsultować się z Wiktorią Semenową w tak delikatnej sprawie. Z kobietą, z którą wydawało jej się, że nigdy nie znajdzie wspólnego języka. Teraz Kasia ufała teściowej.

— Mam pomysł. — Wiktoria Semenowa podzieliła się swoją myślą o romantycznym spotkaniu, a Kasia bez wahania zgodziła się na to.

Nie udało jej się jednak namówić męża na wyjazd.

— Nie mogę. Mam plany na weekend.

— Jakie?!

— Jadę na delegację.

— Ale… Już zapłaciłam za hotel. Niedaleko stąd.

— Można to przełożyć?

— Nie wiem…©Stella Kiari

Andrzej wyjechał. Kasia zadzwoniła do Wiktorii Semenowej i opisała sytuację.

— Porozmawiam z synem. A ty jedź, żeby opłacona rezerwacja nie przepadła.

Nie uda się zmienić dat, sprawdziłam.

Kasi nie pozostało nic innego, jak posłuchać teściowej.

Pokój dla „nowożeńców” był ozdobiony płatkami róż. Na stole stały piękne kieliszki i świece — wszystko przypominało o romantyzmie, który się nie wydarzył. Kasia czuła się samotna, oszukana.

Otworzyła butelkę.

„Andrzej jedzie. Udało się odwołać delegację. Bądź gotowa” — przyszła wiadomość od teściowej.

Kasia się ucieszyła. Serce zabiło jej szybciej na myśl o spotkaniu z mężem. Napełniła wannę i zanurzyła się w puszystą pianę. Drzwi do pokoju nie zamknęła, aby mąż mógł swobodnie wejść i dołączyć do kąpieli.

Drzwi trzasnęły, usłyszała miękkie kroki.

— Kochanie, jestem w wannie!

Nie było odpowiedzi.

— Czekam na ciebie! — powtórzyła.

Woda zaczęła stygnąć, więc wyszła z wanny, żeby sprawdzić, czemu mąż nie przyszedł.

Wyszła do pokoju w całej swojej okazałości i zamarła.

Przed nią w samych majtkach stał Wiktor. Było oczywiste, że podobało mu się pojawienie „Afrodyty”.

— Co do diabła?! — syknęła Kasia, cofając się.

Odpowiedzieć Wiktor nie zdążył. Drzwi znowu się otworzyły i Kasia stanęła twarzą w twarz z mężem. W tak dwuznacznej sytuacji.

— Tak wygląda twoja wierność?! Mąż za próg, a ona z kochankiem w hotelu? Żeby rezerwacja nie przepadła, tak?! Zrobiłaś ze mnie idiotę! — Andrzej zrozumiał sytuację.

— Andrzejku… Daj mi to wyjaśnić… — Kasia próbowała zatrzymać męża, ale on ją odepchnął. W końcu, co mogła mu powiedzieć? Ona również nic nie rozumiała.

— Nie musisz. Składam pozew o rozwód.

Andrzej wyszedł, a Wiktor opowiedział Kasi, jak trafił do jej pokoju. Kasia z całej siły wymierzyła mu policzek.

— Za co?!

— Za to, że wszedłeś w zmowę z moją teściową! A ja myślałam, że ona chce pomóc! A to stara jędza! — Kasia była bardzo zła. Na szczęście wpadła na pomysł, aby nagrać rozmowę. Nagranie wysłała mężowi.

„Wiktoria Semenowa jest przyjaciółką mojej matki. Od dawna narzekała, że żona syna, czyli ty, Kasiu, odebrała jej najcenniejsze — uwagę i czas ukochanego Andrzejka. Nie mogła ci tego wybaczyć. W końcu pojawił się plan. Poprosiła mnie, abym się do ciebie przystawiał. Ale nie chciałaś odpowiadać, więc wymyśliła, że stworzy pozory romansu: dała ci zawieszkę, przysłała kwiaty. Jednocześnie opowiadała o mnie Andrzejowi. Martwiła się, że masz kochanka. Myślałaś, że teściowa cię broni, a Wiktoria Semenowa tylko pogarszała sytuację. Nie potwierdziła twoich słów o prezencie. A później podłożyła synowi do samochodu komplet bielizny.

Sądziła, że zaczniesz szukać dowodów zdrady. Ma klucze, Andrzej często pożyczał jej samochód, a tobie mówił, że jest w serwisie. Później Wiktoria zabrała torbę z bielizną, żebyś pomyślała, że Andrzej dał ją kochance.

Twoja teściowa nie pojechała do sanatorium, śledziła rozwój wydarzeń i dolewała oliwy do ognia. A wisienką na torcie były romantyczne weekendy. Wiktoria Semenowa zorganizowała pokój w hotelu, wezwała mnie i powiadomiła syna. Przyjechałem zgodnie z planem — trochę wcześniej. No a resztę znasz. Świetnie wyszło, co? Szkoda tylko, że tak szybko zakryłaś się ręcznikiem. Nie zdążyłem zobaczyć twoich pięknych „oczu”. Może powtórzymy? A?”

— Wynoś się! Nienawidzę was wszystkich! — Kasia wysłuchała Wiktora i dała upust łzom.

Mężczyzna nie lubił, gdy kobiety „rozpaczały”, więc wyszedł z niczym. Miał nadzieję, że prędzej czy później Kasia zmięknie. Właśnie przez jej odmowy zgodził się na tę intrygę. Wiktorowi podobało się odgrywanie roli złoczyńcy i zdobywanie głównej nagrody. Ale Kasia była zbyt dumna.

Wiktor nic nie zyskał, a kilka dni później dowiedział się, że Kasia przeniosła się do innego oddziału. Gdzie, nie powiedzieli mu.

Andrzej nie chciał rozmawiać z Kasią, nawet po wysłuchaniu nagrania. Nie uwierzył, uznał, że to montaż. A Kasia, myśląc o wszystkim, co się wydarzyło przez te trzy lata, zrozumiała: nie powinna próbować zatrzymywać męża. Już dawno dokonał wyboru.

Kasia rozwiodła się z Andrzejem i na zawsze opuściła ten „trójkąt”.

Główną kobietą w życiu męża nie była wymyślona kochanka! Serce Andrzeja całkowicie zajmowała jego matka, a to gorsze niż chwilowy romans w biurze. To na całe życie.