Mąż zdecydował, że skoro jego mamie źle się mieszka samej, to niech przeprowadzi się do nas. Ale ja nie mogę żyć z teściową pod jednym dachem, tym bardziej w moim własnym domu
Możecie mnie potępiać, możecie nawet powiedzieć, że i ja kiedyś się zestarzeję. Wiem, i jest mi jej szkoda, ale wiecie, siebie też mi szkoda.
Kiedy tylko pomyślę, co nas czeka, mam ochotę płakać i uciekać jak najdalej z własnego domu, od razu ogarnia mnie depresja. I mdli mnie z przerażenia.
Jestem mężatką prawie 15 lat. Już się zżyliśmy, dogadaliśmy, wychowujemy dwoje dzieci. Teściowa zawsze mieszkała osobno, sama mówiła, że jest kłótliwa i nie da nam spokoju.
Jej charakter rzeczywiście nie należy do najłatwiejszych. Wychowywała syna sama, kiedy została wdową, nie chciała ponownie wychodzić za mąż. Poświęcała się wychowaniu, dużo pracowała, nalegała, aby syn zdobył wyższe wykształcenie, a potem on został w mieście. Pobraliśmy się i zamieszkał ze mną.
To teściowa powiedziała, że potrzebujemy większego mieszkania, namówiła nas na zamianę, dołożyła pieniędzy z własnych oszczędności i nie żądała żadnego pokwitowania. Pomagała z małymi dziećmi, bez pytań przyjeżdżała ze wsi, kiedy nie dostawaliśmy zwolnień lekarskich w pracy, opiekowała się wnukami. Jestem jej wdzięczna, pamiętam wszystko, co zrobiła, jestem gotowa opiekować się nią, pomagać i utrzymywać ją. Ale tylko nie mieszkać razem!
Teraz ma poważny problem – cukrzycę. Dlatego jej charakter bardzo się pogorszył, stała się drażliwa. Ma trudności z poruszaniem się z powodu nadwagi, a kontrolować się nie chce. Jeśli w domu można było jeszcze nie przywozić jej słodyczy, to teraz wszystkim nam będzie “niesłodko”, bo jak dziecko wszędzie szuka schowanych cukierków.
Ciężko jej się samodzielnie obsługiwać i poruszać, nie chce schudnąć, jest jej trudno.
Z mężem odwiedzamy ją co weekend: sprzątamy, pomagamy się umyć, zaopatrujemy w produkty i zabieramy na spacery. Na wypadek, gdybyśmy nie mogli przyjechać, umówiliśmy się z miejscową pielęgniarką, płacimy jej, a ona wszystko robi.
A teraz musimy ją zabrać do siebie, a ona od razu zacznie rządzić, jako starsza. Pokłóci dzieci, wszyscy troje będą musieli zamieszkać w jednym pokoju. A mnie już teraz chce się uciekać z domu przed tymi zmianami.