Myślałam, że moje 40. urodziny będą najszczęśliwszym dniem w moim życiu, bo sama kupiłam sobie samochód, nowy, prosto z salonu. Ale moja teściowa potrafiła wszystko zepsuć. Sama wyszła z mojego domu z pustymi rękami, a mnie zostawiła z goryczą. Następnego dnia mąż spakował rzeczy i powiedział, że odchodzi ode mnie

A wszystko zaczęło się tak pięknie! Myślałam, że moje 40. urodziny będą najszczęśliwszym dniem w moim życiu, bo sama kupiłam sobie samochód, nowy, prosto z salonu.

Ale moja teściowa potrafiła wszystko zepsuć. Sama wyszła z mojego domu z pustymi rękami, a mnie zostawiła z goryczą. Następnego dnia mąż spakował rzeczy i powiedział, że odchodzi ode mnie.

– Moja mama miała rację – nie szanujesz mnie, skoro zamierzasz jeździć lepszym samochodem niż ja.

Szczerze mówiąc, nie mogę zrozumieć tej rodziny, chociaż jestem z mężem prawie 10 lat. Mój mąż jest dobry – troskliwy, kochający, ale tylko do momentu, gdy jego mama nie wtrąci się w nasze życie.

On jest jej jedynym synem, ma jeszcze siostrę, ale szwagierka nie ma takiej więzi z mamą jak mój mąż. Dla niego mama to święta kobieta, a jej słowo to prawo.

Teściowa wtrącała się w nasze plany od samego początku. Pobraliśmy się z Pawłem, gdy oboje mieliśmy prawie 30 lat (jesteśmy rówieśnikami).

Wtedy marzyłam o założeniu własnego biznesu. Opowiedziałam o tym mężowi, bo potrzebowałam jego wsparcia i pomocy.

On mnie wspierał, ale nie pomógł. Musieliśmy zdecydować się na wzięcie dużego kredytu, ale teściowa kategorycznie zabroniła mu to robić.

– Synu, masz pracę, stabilny dochód, więc pracuj spokojnie. A jeśli twoja żona chce czegoś więcej, niech sama sobie radzi, – powiedziała.

Moi teściowie mają mały sklep z artykułami elektrycznymi, a mój mąż tam pracuje, siedzi w tym sklepie od rana do wieczora. A ja chciałam, żebyśmy mieli własny biznes.

Nie zamierzałam rezygnować ze swojego planu, więc sama wzięłam mniejszy kredyt, a kiedy go spłaciłam, wzięłam większą kwotę. I sama rozpoczęłam swój biznes od zera.

Przez 10 lat całkiem nieźle się rozwinęłam. Nawet nie spodziewałam się, że interes okaże się tak udany. Ale bardzo się starałam, włożyłam w to wszystkie siły, a nawet gdy urodziłam naszego syna, nie poszłam na urlop macierzyński.

Moja mama bardzo mi pomogła – to ona praktycznie wychowała moje dziecko, podczas gdy teściowa nie kiwnęła palcem.

Mój mąż przez cały ten czas siedział w swoim sklepie, nie pomagając mi ani w biznesie, ani przy dziecku.

I oto, na swoje 40. urodziny, kupiłam sobie nowy samochód prosto z salonu. I pochwaliłam się zakupem przed gośćmi. Nie było nikogo obcego, tylko rodzina, więc szczerze podzieliłam się swoją radością.

– Nie szanujesz swojego męża! – oświadczyła teściowa. – Jak to będzie wyglądać, gdy on będzie jeździł starym samochodem, a ty nowym?

Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć, chciałam powiedzieć, że każdy zarabia na to, co ma, ale milczałam.

Teściowa stwierdziła, że powinnam oddać nowy samochód mężowi, a jeździć jego starym. Oczywiście, odmówiłam. A ona demonstracyjnie wstała od stołu i wyszła.

Rano mój mąż zaczął się pakować, bo jego mama zdążyła już namieszać przez telefon. Teraz był tego samego zdania, co ona – powinnam oddać mu samochód.

Spakował swoje rzeczy i poszedł do swojej mamy. A ja po prostu nie wiem, co robić. Kocham swojego męża, ale z zasady nie chcę oddawać mu nowego samochodu, ponieważ nie miał żadnego wkładu w jego zakup – nadal sama prowadzę swój biznes.

Doradźcie mi, co mam zrobić w tej trudnej i nieprzyjemnej sytuacji, w której się znalazłam. Nie mogę pozwolić odejść mężowi, bo mamy syna, ale nie chcę też ustąpić w kwestii nowego samochodu. Co mam zrobić?