Nie chciała gotować, a teraz nawet przestała kupować jedzenie! Co za synowa mi się trafiła!
Ostatnio mój syn zaczął coraz częściej przychodzić do mnie na obiad. Na początku cieszyłam się, bo myślałam, że po prostu tęskni za moim towarzystwem, ale niedawno zorientowałam się, że on jest po prostu głodny. W ciągu pół godziny potrafi zjeść talerz barszczu, kilka kanapek i popić to herbatą z ciastkami. Kiedy postanowiłam porozmawiać z nim o tym, wyjaśnił mi, że jego żona odmówiła gotowania.
Mój syn, Adam, ma teraz 30 lat. Z Aliną jest żonaty już od 8 lat, wszystko układało się dobrze. Cztery lata temu urodziła im się córka, Roksana – bardzo grzeczna i dobrze wychowana dziewczynka. Zawsze myślałam, że Adam ma szczęście z synową. Jednak to, co zaczęło się dziać ostatnio, zmieniło moje zdanie o niej.
Niedawno Adama zwolniono z pracy. Sytuacja w firmie od dawna się pogarszała, nie przynosiła zysków, opóźniali wypłaty i wspominali o możliwym zamknięciu, więc syn się tego spodziewał i zaczął szukać nowej pracy.
W tym samym czasie Alina wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim. Mieli szczęście, bo udało jej się zachować dobrze płatne stanowisko, więc Adam miał trochę czasu, aby znaleźć nową pracę i nie musiał się martwić o to, z czego będą żyć.
Alina, jako dobra żona, wspierała Adama w tym trudnym okresie. Pomagała mu szukać pracy, pisała z nim CV, ale okazało się, że znalezienie dobrej pracy z odpowiednim wynagrodzeniem wcale nie jest takie proste, mimo że Adam miał solidne wykształcenie, doświadczenie i był inteligentny.
Na początku oboje z entuzjazmem przeglądali oferty pracy, ale z czasem ten zapał osłabł. Teraz tylko od czasu do czasu sprawdzają, czy pojawiły się nowe ogłoszenia, i wysyłają CV. Minął już prawie rok, odkąd Adam nie ma pracy, a Alina ma tego dość. Otwarcie mówi, że nie chce utrzymywać całej rodziny na swoich barkach, i nazywa go leniem.
Kilka dni temu dowiedziałam się, że w ramach protestu synowa przestała gotować i kupować jedzenie. Uznała, że jeśli mąż nie zarabia, to nie potrzebuje jedzenia. To jakieś kpiny! Ona po prostu głodzi swojego męża i wcale się z tym nie kryje!
Alina je w pracy, a Roksana jest karmiona w przedszkolu. W domu jedzą tylko wspólną kolację, zazwyczaj sałatkę lub jogurt, więc i Adamowi coś tam przypadnie. W ich domu nie ma składników do gotowania – jedynie owoce dla córki.
Adam nie wie, co robić, bo prosić o pieniądze żonę to dla niego upokarzające, ale czy tak powinna się zachowywać normalna kobieta? Czym ma się żywić, skoro nie ma pieniędzy na jedzenie? Czy Alina zapomniała, że przez trzy lata była na urlopie macierzyńskim i to on wtedy zarabiał na rodzinę? Może teraz powinna przez trzy lata utrzymywać jego?
Teraz Adam codziennie jada u mnie obiady. Wstyd mu za siebie i za żonę. Nie wiem, jak wytłumaczyć synowej, że własnymi rękami niszczy ich małżeństwo.
Co radzicie w tej sytuacji?