— Poproś swoją matkę, żeby nie przychodziła do nas w odwiedziny, nie potrzebujemy jej pomocy — powiedział mąż
Mężczyznę można zrozumieć po jego stosunku do rodziny. Dopóki nie urodziłam dziecka, uważałam swojego męża za idealnego partnera i widziałam w nim przyszłego wspaniałego ojca. Jednak gdy pojawiło się nasze maleństwo, od razu zobaczyłam prawdziwą twarz swojego męża.
— Chodźmy się pobrać, Janie? — Nagle zaproponowała Kasia.
— Czy to ty tak proponujesz? — Zaśmiałam się.
— No tak, — odpowiedział spokojnie mój chłopak.
Odkładałam telefon na bok i patrzyłam intensywnie na swojego ukochanego.
— Czy mówisz poważnie?
— Zupełnie. Nie jestem zwolennikiem wszystkich tych wspaniałych oświadczyn przed kamerą, to tylko pokaz. A ja jestem zwykłym człowiekiem. Moim zadaniem jest zapytać, twoim — zgodzić się.
— To znaczy, że nawet nie mam wyboru? — Złapałam się za słowa.
— A ty chcesz się wycofać? — Żartobliwie zaniepokoiła się Kasia, choć w jego spojrzeniu odbijał się ślad strachu.
Ja tylko się uśmiechałam i milczałam.
— Czy więc zgadzasz się zostać moją żoną? — Powtórzył Kasia.
— Oczywiście, że się zgadzam! — Wykrzyknęłam i pocałowałam swojego ukochanego.
Kocham Kasię. Nie obchodziło mnie, że nie zrobiła jakiegoś pięknego i wzruszającego oświadczyn. Byłam już szczęśliwa, że w ogóle to zrobiła, ponieważ od dawna wyobrażałam sobie nasze życie rodzinne. Być może nawet je romantyzowałam.
Ślub również nie rozegraliśmy jak należy, ponieważ postanowiliśmy zaoszczędzić i wyjechać na wakacje nad morze. Pojechaliśmy na nasz polski południe, ponieważ na zagranicę nie starczyło nam pieniędzy. A tam również, w większości, oszczędzaliśmy. Do restauracji chodziliśmy tylko w pierwszy i ostatni dzień wakacji, a w pozostałe dni sama gotowałam.
Kasia była oszczędna, ale nie martwiło mnie to szczególnie. Przeciwnie, byłam szczęśliwa, że trafiłam na odpowiedzialnego człowieka, który nie rozrzuca pieniędzmi, a zna ich wartość. Zarabialiśmy z mężem niezbyt dużo, więc oszczędność była na wagę złota.
Przez rok wspólnego życia gotowałam, sprzątałam, dbałam o rzeczy męża. Ogólnie dbaliśmy o czystość i byłam wzorową gospodynią domową. Kasia tymczasem pracowała i mnie kochała.
Ja również pracowałam, ale nie miałam problemu z wykonywaniem dodatkowych obowiązków domowych, choć z czasem zaczęłam zauważać, że jest mi coraz ciężej, a dni mijają jak jedno mgnienie. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego czuję się ostatnio tak źle.
— Piotrze, mam wiadomość — podeszłam do męża, gdy wrócił z pracy.
— Dobra czy zła? — Zapytał Kasia.
— Dobra, ale trochę zmieni nasz dotychczasowy sposób życia — Ukrywałam się za słowami.
— Nie przeciągaj, mów.
Nabrałam powietrza do płuc i jednym tchem powiedziałam.
— Będziemy mieć dziecko.
Piotr wydawał się być zszokowany tą wiadomością. Choć sama byłam zaskoczona.
— No. I co teraz zrobić? — Zapytał mąż.
— Co masz na myśli? — Zastanawiałam się. — Rodzić, co jeszcze?
— To było niespodziewane… Nie myślałem, że tak szybko zostanę ojcem, w ogóle tego nie planowałem…
Słowa Piotra lekko mnie zdezorientowały. Nie oczekiwałam takiej reakcji.
— Już nie da się oszczędzać. Kiedy dziecko się urodzi, nie będziemy mogli płacić za wynajem mieszkania, wszystkie pieniądze pójdą na dziecko. Może, póki nie jest za późno…
— Nie, Piotrze, nawet nie myśl. Porzućmy to dziecko! Jesteśmy mężem i żoną i kochamy się nawzajem, a dziecko to połączenie naszej miłości. Jestem pewna, że sobie poradzimy ze wszystkim. Musimy po prostu pomyśleć, jak wszystko rozwiązać.
I zaczęliśmy z mężem myśleć. Przez jakiś czas jeszcze pracowałam, ale potem było mi coraz ciężej, więc musiałam zrezygnować z pracy. Teraz całymi dniami siedziałam w domu, zajmowałam się domem i planowałam naszą przyszłość.
— Nie wiem, co robić, mamo. Wkrótce będzie tyle pieniędzy na dziecko, a na pensję Piotra nie przetrwamy. Nie mam teraz sensu pracować, więc musimy pilnie coś wymyślić — Dzieliłam się swoimi obawami z mamą.
— Nie martw się, córeczko, na pewno coś wymyślimy — uspokajała mnie mama.
Miesiąc przed narodzinami naszego dziecka mama zaproponowała nam bardzo korzystne rozwiązanie.
— No więc, młodzi ludzie — zaczęła mama. — Niedługo zostaniecie rodzicami, a wychowywanie dziecka w wynajmowanym mieszkaniu to kiepski pomysł.
Słuchaliśmy uważnie mojej mamy. Zrobiła małą pauzę i kontynuowała.
— Proponuję wam przeprowadzić się do mojego mieszkania, a sama przejadę do mieszkania babci. Oczywiście jest mniejsze, ale mam dużo miejsca i nie potrzebuję. A w moim mieszkaniu będzie wygodnie wychowywać dziecko. Na początek myślę, że to świetny pomysł, a potem wymyślimy coś innego.
— Boże, mamo, to idealne! Bardzo ci dziękuję! Jesteś naszym wybawieniem!
Rozciągnęłam ramiona do mamy w uścisku, a ona nawet krzyknęła z radości, gdy ją mocno objęłam.
— Nie mogę oddychać, Jano! — Śmiała się mama.
Tymczasem byłam szczęśliwa, że problem wreszcie się rozwiązał. Wszystko dzięki mojej drogocennej mamie. Byłam jej bardzo wdzięczna za pomoc i możliwość znacznego ułatwienia naszego życia. Teraz mogłam być spokojna.
Bez wątpienia, mieszkanie u mojej mamy było o wiele łatwiejsze, ponieważ pieniądze już nie szły na opłacanie mieszkania. Piotr dawał mi jakieś pieniądze na drobne wydatki, na które kupowałam głównie rzeczy dla dziecka i jedzenie.
Kasia w międzyczasie nie wykazywała się zbyt dużym zaangażowaniem jako ojciec. W ogóle nie pomagała mi w opiece nad Denisem. Najwyżej wchodziła do mieszkania na 5 minut, żeby zobaczyć się z synkiem i pocałować go w czubek głowy. Mąż nie pracował do późna, a wieczorami wolał odpoczywać po ciężkim dniu pracy przed telewizorem i butelką piwa. A ja w tym czasie czymś się zajmowałam.
— Czy wyprasowałaś moje spodnie? — Zapytał mąż.
— Ojej, zapomniałam, przepraszam, zaraz wrzucę pranie — odpowiedziałam.
— I jaki to ma sens? Jutro będą jeszcze mokre. Z czym myślałaś, Jano? W czym mam iść jutro do pracy?
— Masz przecież inne spodnie.
— Tam jest plama na nogawce, dziś rozlałem sos. Nie mogę chodzić brudny do pracy.
Spojrzałam na spodnie męża i zobaczyłam małe plamki, które ledwo było widać.
— Jutro możesz w nich chodzić, plamy są prawie niewidoczne. Przecież i tak siedzisz w biurze, nikt nie zauważy.
— A co jeśli zauważą, że nie zadbałaś o czystą odzież dla męża? Jak mam sobie wyobrazić, że moja żona się o to nie troszczy?
— Piotrze, co zaczynasz. Cały dzień spędzasz z dzieckiem, jeszcze gotujesz, sprzątasz. Tak bardzo się męczysz, że możesz zapomnieć.
— Wszystkie te obowiązki nie zajmują dużo czasu. Pewnie po prostu siedzisz i zerkasz w telewizor. Twoja mama przychodzi do nas, pomaga ci, jak mówiłaś. Wy dwoje sobie nie radzicie?
— Jeśli byś chociaż wieczorami pomagał mi, nie byłabym tak zmęczona. Tak, mama przychodzi codziennie, i dzięki temu jest mi o wiele łatwiej, ale nadal.
— A propos tego. Ile jeszcze czasu twoja mama będzie nas odwiedzać? Dziecko rośnie, potrzebuje coraz mniej uwagi, a jestem pewna, że sama możesz sobie poradzić. Mam już dość, że wracam z pracy i nie mogę się normalnie przebrać, bo ciągle myślę, czy twoja mama nie zobaczy mnie w nieatrakcyjny sposób.
— Mama nigdy nie wchodzi do pokoju, kiedy wracasz. Szanuje nasze prywatne granice.
— Ach, szanuje? A to, że jest w naszym domu, kiedy właściciel już wraca, jej to nie przeszkadza? Powinna od razu wychodzić, kiedy ja wracam. A jeszcze lepiej, żeby jej nie było przed moim powrotem.
— Czego jeszcze chcesz, kochanie? Może masz jeszcze jakieś życzenia, a ty jesteś naszym królem, a my tak, waszymi poddanymi.
— Dość już tego, Jano. Mówię ci w dobry sposób, a ty chyba nie rozumiesz. Dopóki twoja mama będzie nas odwiedzać, nie dam ci pieniędzy. Wybieraj.
Po prostu byłam zszokowana takim oświadczeniem.
— To wszystko, nie mogę już dłużej. Skoro nie szanujesz mojej pracy i pomocy mojej mamy, to nie masz tutaj już nic do roboty. Wychodź stąd.
— Haha, jeszcze chcesz mnie wyrzucić. Chcesz mnie rozłączyć z synem?
— Tobie wszystko jest obojętne na niego, nie znasz go. Myślisz tylko o sobie, a o swojej rodzinie ci wszystko jedno. Twoja obecność tylko wszystko pogarsza. Wychodź stąd i nigdy nie wracaj.
Kasia zaśmiała się i zaczęła pakować swoje rzeczy. Nawet nie sprzeciwiała się, choć miałam już argument, że to mieszkanie mojej mamy. Ale nie musiałam go używać.
Wkrótce ja i Kasia ostatecznie się rozstaliśmy. Mama mnie wspierała i obiecała, że będzie pomagać, dopóki nie będę mogła sama opiekować się synem, i aż nie będzie musiała przychodzić tak często. Była dumna, że nie musiałam znosić takiego traktowania ze strony męża.
Mama nalegała, żebym zmusiła Piotra do płacenia alimentów na dziecko. Każdego miesiąca otrzymywałam od niego pieniądze, ale z synem wcale nie chciał się widywać. Z drugiej strony, byłam nawet zadowolona, ponieważ nie chciałam widzieć swojego byłego męża. Bez niego wszystko stało się znacznie spokojniejsze: opieka nad dzieckiem stała się przyjemniejsza, a prace domowe się zmniejszyły. Nie żałowałam naszego rozstania z Piotrem, ponieważ nie chciałam spędzić całego życia z człowiekiem, któremu jego rodzina była obojętna.
Na pewno, opieka w mieszkaniu mojej mamy była dużo łatwiejsza, ponieważ pieniądze już nie szły na opłacanie mieszkania. Piotr dawał mi jakieś pieniądze na drobne wydatki, na które kupowałam głównie rzeczy dla dziecka i jedzenie.
Kasia w międzyczasie nie wykazywała się zbyt dużym zaangażowaniem jako ojciec. W ogóle nie pomagała mi w opiece nad Denisem. Najwyżej wchodziła do mieszkania na 5 minut, żeby zobaczyć się z synkiem i pocałować go w czubek głowy. Mąż nie pracował do późna, a wieczorami wolał odpoczywać po ciężkim dniu pracy przed telewizorem i butelką piwa. A ja w tym czasie czymś się zajmowałam.
— Czy wyprasowałaś moje spodnie? — Zapytał mąż.
— Ojej, zapomniałam, przepraszam, zaraz wrzucę pranie — odpowiedziałam.
— I jaki to ma sens? Jutro będą jeszcze mokre. Z czym myślałaś, Jano? W czym mam iść jutro do pracy?
— Masz przecież inne spodnie.
— Tam jest plama na nogawce, dziś rozlałem sos. Nie mogę chodzić brudny do pracy.
Spojrzałam na spodnie męża i zobaczyłam małe plamki, które ledwo było widać.
— Jutro możesz w nich chodzić, plamy są prawie niewidoczne. Przecież i tak siedzisz w biurze, nikt nie zauważy.
— A co jeśli zauważą, że nie zadbałaś o czystą odzież dla męża? Jak mam sobie wyobrazić, że moja żona się o to nie troszczy?
— Piotrze, co zaczynasz. Cały dzień spędzasz z dzieckiem, jeszcze gotujesz, sprzątasz. Tak bardzo się męczysz, że możesz zapomnieć.
— Wszystkie te obowiązki nie zajmują dużo czasu. Pewnie po prostu siedzisz i zerkasz w telewizor. Twoja mama przychodzi do nas, pomaga ci, jak mówiłaś. Wy dwoje sobie nie radzicie?
— Jeśli byś chociaż wieczorami pomagał mi, nie byłabym tak zmęczona. Tak, mama przychodzi codziennie, i dzięki temu jest mi o wiele łatwiej, ale nadal.
— A propos tego. Ile jeszcze czasu twoja mama będzie nas odwiedzać? Dziecko rośnie, potrzebuje coraz mniej uwagi, a jestem pewna, że sama możesz sobie poradzić. Mam już dość, że wracam z pracy i nie mogę się normalnie przebrać, bo ciągle myślę, czy twoja mama nie zobaczy mnie w nieatrakcyjny sposób.
— Mama nigdy nie wchodzi do pokoju, kiedy wracasz. Szanuje nasze prywatne granice.
— Ach, szanuje? A to, że jest w naszym domu, kiedy właściciel już wraca, jej to nie przeszkadza? Powinna od razu wychodzić, kiedy ja wracam. A jeszcze lepiej, żeby jej nie było przed moim powrotem.
— Czego jeszcze chcesz, kochanie? Może masz jeszcze jakieś życzenia, a ty jesteś naszym królem, a my tak, waszymi poddanymi.
— Dość już tego, Jano. Mówię ci w dobry sposób, a ty chyba nie rozumiesz. Dopóki twoja mama będzie nas odwiedzać, nie dam ci pieniędzy. Wybieraj.
Po prostu byłam zszokowana takim oświadczeniem.
— To wszystko, nie mogę już dłużej. Skoro nie szanujesz mojej pracy i pomocy mojej mamy, to nie masz tutaj już nic do roboty. Wychodź stąd.
— Haha, jeszcze chcesz mnie wyrzucić. Chcesz mnie rozłączyć z synem?
— Tobie wszystko jest obojętne na niego, nie znasz go. Myślisz tylko o sobie, a o swojej rodzinie ci wszystko jedno. Twoja obecność tylko wszystko pogarsza. Wychodź stąd i nigdy nie wracaj.
Kasia zaśmiała się i zaczęła pakować swoje rzeczy. Nawet nie sprzeciwiała się, choć miałam już argument, że to mieszkanie mojej mamy. Ale nie musiałam go używać.
Wkrótce ja i Kasia ostatecznie się rozstaliśmy. Mama mnie wspierała i obiecała, że będzie pomagać, dopóki nie będę mogła sama opiekować się synem, i aż nie będzie musiała przychodzić tak często. Była dumna, że nie musiałam znosić takiego traktowania ze strony męża.
Mama nalegała, żebym zmusiła Piotra do płacenia alimentów na dziecko. Każdego miesiąca otrzymywałam od niego pieniądze, ale z synem wcale nie chciał się widywać. Z drugiej strony, byłam nawet zadowolona, ponieważ nie chciałam widzieć swojego byłego męża. Bez niego wszystko stało się znacznie spokojniejsze: opieka nad dzieckiem stała się przyjemniejsza, a prace domowe się zmniejszyły. Nie żałowałam naszego rozstania z Piotrem, ponieważ nie chciałam spędzić całego życia z człowiekiem, któremu jego rodzina była obojętna.