Telefon od taty. Poprosił, żebym natychmiast do niego przyjechała. Myślałam, że coś się stało, więc pędzę na złamanie karku przez straszną śnieżycę. A on, jak zwykle, chciał pożyczyć ode mnie pieniądze

Telefon od taty. Prosił, żebym natychmiast przyjechała. Na dworze zamieć, wieje śnieg. Nie chciałam iść w taką pogodę, ale nie mogłam odmówić, bo co jeśli coś poważnego się stało? Dojeżdżam, a na miejscu słyszę tę samą frazę: „Pożycz mi pieniądze.”

Już sama nie wiem, ile to jeszcze potrwa. Szczerze mówiąc, mam 28 lat i noszę pod sercem dziecko. Jesteśmy z mężem razem od pięciu lat i spodziewamy się naszego pierwszego dziecka. Teraz tylko on pracuje, więc nasze wydatki znacznie się zmniejszyły odkąd przeszłam na urlop macierzyński.

Odkąd zaszłam w ciążę, staramy się nie pożyczać pieniędzy ani ich nie wydawać bez potrzeby. Jedynie na najpilniejsze potrzeby. Mój tata to człowiek, który mimo swoich 50 lat jest bardzo sprytny. Większość swojego życia nie pracował długo i nieustannie czegoś szukał. Często tłumaczył swoje bezczynne życie tym, że nie mógł znaleźć pracy.

Mama natomiast przez piętnaście lat była gospodynią domową. Potem postanowiła zmienić swoje życie i kupić własne mieszkanie, bo mieszkali w mieszkaniu, które tata odziedziczył. Dlatego mama wyjechała do pracy we Włoszech.

Mama regularnie wysyła nam pieniądze, ale odkładamy je, żeby potem zwrócić, aby mogła kupić mieszkanie przed emeryturą i jeszcze coś dla siebie, albo wyjechać gdzieś na odpoczynek. Surowo zabroniła ojcu dawać pieniądze. Przez całe życie był nieodpowiedzialny, a jeśli dostanie jeszcze pieniądze, które mama zarabia ciężką pracą, pracując na dwóch etatach we Włoszech, to już całkowicie przestanie martwić się o swoje życie i będzie żył na jej koszt.

Problem w tym, że on cały czas prosi o pożyczki i nigdy ich nie oddaje. W sumie pożyczyliśmy mu już dwadzieścia tysięcy złotych i od ponad roku nie możemy doczekać się ich zwrotu. Boję się nawet myśleć, ile pożyczył od sąsiadów i znajomych. Mamie nic nie mówię, żeby nie martwiła się i nie stresowała.

Teraz znów „pilnie” mnie wezwał, żeby pożyczyć pieniądze na motocykl i telewizor, bo bardzo mu się zachciało. Odmówiłam i powiedziałam, że nie mogę pożyczyć takich pieniędzy. A on na to: „To weź kredyt dla mnie”. Powiedziałam mu, żeby poszedł do pracy i zarobił na ten motocykl i telewizor, zachowując się jak dorosły człowiek, a nie wieczny nastolatek.

Bardzo kocham moich rodziców, całym sercem. Ale tata naprawdę jest bez odpowiedzialności. Mama miała z nim problemy przez całe życie, bo odkąd się z nim ożeniła, był beztroskim dwudziestodwulatkiem, i takim pozostał do dziś. Co mam z nim zrobić? Nie wiem.