Coś ty sobie wybrał? Nie rozumiem cię, synu – ganiła Aleksandra jego mama za, według niej, nieudany wybór żony. – Mamo, przestań, nie pozwolę ci tak mówić o Marii. Dla mnie jest najlepsza, dlatego została moją żoną. – Ta twoja „najlepsza” ani zupy nie ugotuje, ani porządku w domu nie zrobi, jak ty z nią wytrzymasz? – nie przestawała narzekać matka

Anna zawsze uważała, że jej syn, Aleksander, zasługuje na lepszą żonę niż Maria. Często narzekała na synową, nawet przy niej, nie mogąc się uspokoić – bardzo chciała rozdzielić syna i jego żonę.

– Anna, czemu nie możesz po prostu zaakceptować Marii? – zapytała ją kiedyś sąsiadka Marta, gdy siedziały w kuchni nad filiżanką herbaty.

– Bo wiem, że ona nie sprawi, że będzie szczęśliwy! – odpowiedziała Anna, machając ręką z dezaprobatą.

– Ja zaakceptowałam swoją synową i teraz wszyscy jesteśmy szczęśliwi – pochwaliła się Marta.

Ale Anna nie przejmowała się jej radami, zawsze miała własne zdanie i nie przestawała dokuczać synowej, mając nadzieję, że ta nie wytrzyma i sama odejdzie.

Maria jednak kochała Aleksandra i starała się być uprzejma i cierpliwa wobec jego matki. Za każdym razem, gdy teściowa przychodziła w odwiedziny, zadawała jej niewygodne pytania.

– Czemu jeszcze nie pracujesz? Już czas, byś zajęła się czymś poważnym! – zapytała Anna, parząc herbatę.

– Teraz jestem w domu z dzieckiem, mamo – odpowiedziała Maria, wzdychając. – To też ważna praca.

– Ważna? W kuchni kariery nie zrobisz, do ludzi nie wyjdziesz! – burczała Anna, odwracając się.

Nie podobało jej się to, że synowa nie miała dobrej edukacji ani ambitnych planów na przyszłość, a więc nie pasowała do jej ambitnego syna, który ciężko pracował, by utrzymać swoją rodzinę.

Wszystko zmieniło się, gdy Anna dowiedziała się, że jej wnuk, mały Michał, zachorował. Przyjechała do Marii i Aleksandra, aby ich wesprzeć.

– Słyszałam, że Michał ma gorączkę – powiedziała Anna, wchodząc do mieszkania. – Przyniosłam coś dla dziecka.

Maria westchnęła na widok teściowej.

– Tak, ma przeziębienie. Lekarz już był, przepisał leki, zapewnił, że to szybko minie – odpowiedziała spokojnie Maria.

Anna spojrzała na synową z innej perspektywy. Maria wyglądała na zmęczoną, ale silną. Trzymała w ramionach chorego synka.

– Dajesz sobie radę? – zapytała łagodnie Anna.

– Tak, wszystko w porządku. Chciałabym tylko, żeby szybko wyzdrowiał – odpowiedziała Maria, uśmiechając się mimo trudnej sytuacji.

Anna, ku swojemu zdziwieniu, poczuła coś ciepłego w sercu. Postanowiła zostać na kilka dni, żeby pomóc synowej.

– Może ugotuję rosół? Kupiłam domowego kurczaka na rynku. To zawsze pomaga, kiedy jestem chora – zaproponowała teściowa.

Maria, zaskoczona, skinęła głową.

– Byłabym wdzięczna. Trochę jestem zmęczona, a Michał bardzo lubi rosół.

Kiedy teściowa gotowała, zaczęły rozmawiać. Napięcie, które między nimi istniało, schodziło na dalszy plan.

– Wiesz, Aleksander zawsze był moją dumą – przyznała Anna. – Po prostu chciałam, żeby był szczęśliwy.

– Wiem – powiedziała cicho Maria. – Ja też chcę, żeby był szczęśliwy. Kocham go. Bardzo. Dziękuję wam za takiego syna.

Te słowa, wypowiedziane szczerze przez synową, przebiły się przez mur nieufności. Anna znów spojrzała na Marię, tym razem z jeszcze łagodniejszym wzrokiem.

– Wiem, że nie jestem idealną gospodynią, ale staram się. Gdyby pani mnie czegoś nauczyła, z chęcią skorzystałabym z pani bogatego doświadczenia – powiedziała Maria szczerze.

Synowa uśmiechnęła się, a Anna poczuła, jak jej serce mięknie. Rozmowa sprawiła, że Anna dowiedziała się więcej o Marii i jej ukrytych talentach.

– Dlaczego nie rysujesz? – zapytała Anna, gdy Maria pokazała jej rysunek Michała.

– Nie mam na to czasu – przyznała Maria. – Ale to moje hobby. Może zacznę, kiedy Michał trochę podrośnie.

– Chciałabym zobaczyć więcej twoich rysunków – powiedziała teściowa. – Nie powinnaś ukrywać takich talentów – dodała z zachwytem.

Gdy chłopiec wyzdrowiał, teściowa pomogła Marii w domowych obowiązkach. Zaczęły razem gotować, śmiać się i dzielić przepisami.

– Wie pani, zawsze myślałam, że teściowe nie lubią synowych – przyznała kiedyś Maria, krojąc warzywa.

– A ja zawsze myślałam, że synowe tylko próbują oderwać syna od matki – odpowiedziała Anna, uśmiechając się.

Śmiech zburzył ostatnie bariery, a Anna zrozumiała, że jej uczucia do synowej zmieniły się.

– Cieszę się, że jesteś częścią naszej rodziny – powiedziała Anna, obejmując Marię.

– Ja też – odpowiedziała Maria, czując, że ich przyjaźń stała się prawdziwa.

Anna wracała od syna szczęśliwa. W drodze zadzwoniła do swojej przyjaciółki Marty, by powiedzieć, że teraz ona również ma najlepszą synową na świecie, z którą jej syn jest szczęśliwy.