Na moim weselu uwagę wszystkich gości, w tym mojej, przyciągnęła moja teściowa

Pewnie wiele osób mnie nie zrozumie. A może znajdą się tacy, którzy myślą nie tylko o sobie, ale także o swoich dzieciach i wnukach, i wtedy mnie zrozumieją.

Nie myślałam, że będę miała męża, którego matka jest obojętna wobec swoich bliskich i nawet własnej rodziny.

Jak mi się wydawało, teściowa od samego początku nie interesowała się wartościami rodziny, tradycjami czy zainteresowaniami. Co więcej, nie ruszyła nawet palcem, by zapobiec rozwodowi z mężem, a jej syn miał wtedy zaledwie trzy lata. Mężczyzna znalazł sobie kochankę i odszedł do niej, myślę, że obojętność żony sprowokowała go do tak zdecydowanych działań. Teściowa nawet nie trzymała go, nie pomyślała o swoim dziecku, jak będzie ono wychowywane bez ojca. Dlatego opiekowała się moim mężem tylko matka. Nawet dziadkowie są ledwo wspominani, ponieważ bardzo rzadko przyjeżdżali.

Podczas pierwszego spotkania z teściową byłam w szoku. W tamtym czasie miała 47 lat. Wyobraźcie sobie: farbowana blondynka (jeszcze i nie najlepiej), tona kosmetyków na twarzy, skórzane spodnie przylegające do ciała, wysokie obcasy. A jej charakter okazał się zupełnie inny. Być może to wszystko ze względu na jej zawód – pracuje w salonie kosmetycznym.

Jak tylko zorganizowaliśmy wesele, zaczęło się wspólne życie nie tylko z mężem, ale i z jego matką. Oczywiście, w naszym wspólnym mieszkaniu nie było miejsca na przytulne wieczory. Teściowa jest od rana do południa w pracy, a potem ma mnóstwo spraw: fitness, czekoladowe zabiegi, imprezy, spotkania z przyjaciółkami, randki. Pewnego dnia zapytałam ją: „Jak to robicie, nie męczy Was bieganie tam i z powrotem w Waszym wieku?”. Na co odpowiedziała mi: „A co jest nie tak z moim wiekiem?”. Dodała też, że prawie w domu nie je, czyżby rano piła kawę?

Minęło półtora roku od wesela. Na Boże Narodzenie przyszła wspaniała wiadomość: jestem w ciąży. Dwa lata temu, kiedy do nas przyszły jej przyjaciółki, bawiły się, piły wino, tańczyły. Czułam się bardzo źle, nie mogłam wstać na nogi. Mąż zadzwonił do matki, żeby pomogła, a ona powiedziała: „Nic się nie stało, zaraz minie. Może przejadła się”. I żadnych obaw, babcia w formie!

Jeśli myśleliście, że po urodzeniu dziecka coś się zmieniło, to nie, wcale. Nadal ma mnóstwo spraw: imprezy, fitness, przyjaciółki, randki. Raz w tygodniu mogła przypomnieć sobie o wnuczce. Porozmawiać z nią, poświęcić pięć minut na zabawę i wrócić do swoich spraw. Pewnego dnia wróciła z pracy, a ja miałam kłopoty – dziecko płakało, a ja nic nie robiłam, bo nie było mi rąk. Teściowa siedziała na telefonie, a ja powiedziałam: „Usiądź z dzieckiem na dwadzieścia minut, muszę coś przygotować do jedzenia?”. Nie dostałam żadnej reakcji, podeszłam i zobaczyłam, że siedzi w słuchawkach. Szybko wstała, ubrała się i pobiegła gdzieś. Nie mogłam się powstrzymać i narzekałam mężowi, a on tylko powiedział: „To moja mama”.

Czas mijał, córka rosła, a nic się nie zmieniało – teściowa nie pomagała i nadal nie pomaga. Ciągle mówiła mi, że nie jest opiekunką, a jeśli chcieliśmy mieć dziecko, to sami powinniśmy się nim zajmować, a nie polegać na niej. W końcu zaczęła gdzieś znikać, coraz rzadziej nocowała u nas, a potem w ogóle spakowała rzeczy i wyprowadziła się do jakiegoś mężczyzny.

Obecnie już planują ślub. Ani syn, ani wnuczka jej się nie należą. Czasami przychodzi do nas, ale tylko po to, by zabrać rzeczy, przywita się i już ucieka gdzieś.

Moja mama mieszka bardzo daleko – dojeżdżanie do mnie pociągiem zajmuje 8 godzin. Wiem na pewno, że jest wspaniałą babcią, szkoda, że nie może przyjechać, bo źle się czuje. Chociaż mama bardzo chce nas odwiedzić, spędzić czas z wnuczką, już nawet dla niej zrobiła skarpety. Warto dodać, że jest starsza od teściowej tylko o trzy lata. Rozwiodła się z ojcem, kiedy miałam 16 lat, ponieważ chciała, żebym dorosła w pełnej rodzinie. Nigdy nie pozwalała sobie na coś takiego jak moja teściowa.

Szczerze mówiąc, jestem bardzo urażona teściową. Skupia się tylko na sobie, a innym jest obojętna. Żyje dla siebie i kocha tylko siebie. Jednak w jej wieku trzeba choć trochę myśleć o swoich dzieciach, wnuczce, dbać o nie i pomagać. Próbowałam rozmawiać z mężem, żeby poprosił matkę, żeby przyszła do nas i zaopiekowała się dzieckiem. Żebyśmy z mężem mogli choć trochę odpocząć, spędzić czas we dwoje. Wymyśliła, że wyjdzie za mąż w wieku emerytalnym, a ludzie co powiedzą? W ogóle nie wstydzi się tego? Jednak mąż mnie nie słucha i niestety unika takich rozmów. Taka jest nasza teściowa. A starość czeka na wszystkich, ciekawie, co będzie robić?

**Refleksja**

Ta historia pokazuje, jak trudne mogą być relacje rodzinne, zwłaszcza gdy różne pokolenia mają odmienne wartości i priorytety. Ważne jest, aby komunikować swoje uczucia i oczekiwania, a także starać się zrozumieć perspektywę innych. Czasami niewielka zmiana w podejściu lub empatia mogą znacznie poprawić relacje i zrozumienie między członkami rodziny.

Jeśli spotykasz się z podobnymi problemami w swojej rodzinie, warto poszukać wsparcia u bliskich przyjaciół lub skorzystać z pomocy specjalistów, którzy pomogą znaleźć rozwiązania i poprawić komunikację w rodzinie.