Pewnego dnia, wracając do domu z wakacji, pomyliłam bagaż i zabrałam cudzą walizkę. Dopiero gdy dotarłam do domu, zobaczyłam, że to wcale nie są moje rzeczy. W walizce było kilka tysięcy dolarów i droga sprzęt cyfrowy. Zadzwoniłam na lotnisko w nadziei, że ktoś również szuka swoich rzeczy

Zawsze uważałam, że trzeba żyć uczciwie. Ponieważ wszystko wraca jak bumerang, a czasem nawet dwa razy bardziej bolesnie. Być może wiele osób nie zrozumie mnie w tej sytuacji, powie, że mogłam zatrzymać wszystko dla siebie. Ale ja myślę inaczej.

Jakś razem wracałam z wakacji i na lotnisku pomyliłam walizki. Jestem dziewczyną, ale nie lubię niczego jaskrawego i dziewczęcego. Staram się zawsze kupować wszystko w pastelowych tonach. A znając układ sekcji bagażowych, kupiłam czarną walizkę. Nic dziwnego, że ktoś inny miał taką samą. Kiedy przyjechałam do domu i zaczęłam rozpakowywać rzeczy, zrozumiałam, że to nie moje. Wewnątrz znalazło się kilka tysięcy dolarów i droga sprzęt cyfrowy.

Mam znajomego, który zajmuje się fotografowaniem uroczystości, więc trochę rozumiem politykę cenową takiego sprzętu. Byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co robić. W tamtym czasie była to dość duża suma pieniędzy, a jeszcze taki drogi sprzęt. Pewnie wiele osób na moim miejscu ucieszyłoby się z takich okoliczności, ale nie ja. Postanowiłam znaleźć właściciela walizki. Zadzwoniłam na lotnisko i opowiedziałam o sytuacji. Okazało się, że już dzwoniono do nich w związku z tym problemem.

Dali mi kontakty, dzięki którym mogłam skontaktować się z właścicielem. Zadzwoniłam i umówiłam się na spotkanie. Okazał się być mężczyzną nieco starszym ode mnie. Pracuje jako fotograf i dziennikarz w amerykańskim magazynie, a tu postanowił przylecieć do ojczyzny, aby odwiedzić rodzinę i częściowo ze względów zawodowych. Andrzej był bardzo miłym i uprzejmym człowiekiem, dawno nie spotykałam takich sympatycznych mężczyzn. Ze względu na swoją zamkniętość ogólnie mało się z kimś komunikuję. Andrzej proponował mi pieniądze jako podziękowanie, ale odmówiłam. Każdemu może się to przytrafić. Podziękował i wziął ode mnie obietnicę, że zaproszę go na kawę w weekend. Zgodziłam się.

Po tym spotkaniu minęły już cztery lata, pobraliśmy się i wkrótce oczekujemy powiększenia rodziny. Zawsze uważałam, że dobro wraca, ale nie miałałam nadziei, że tak szybko i w ten sposób.