Dzieci stanowczo sprzeciwiają się mojemu drugiemu małżeństwu. Nawet postawiły ultimatum: albo one, albo ukochany!
Mój mąż odszedł z życia dwa lata temu. Mam teraz czterdzieści sześć lat, mam dwoje dorosłych dzieci — syna i córkę. Lena ma już własną rodzinę, a Szymon mieszka ze mną.
Pół roku temu nawiązałam romantyczny związek z kolegą z pracy, ale nie odważyłam się powiedzieć o tym dzieciom. Rodziny Marka nigdy nie było, ponieważ całe swoje młodości poświęcił karierze, a teraz uświadomił sobie, że brakuje mu ukochanej osoby obok. Marek jest przyzwoitym, dobrym i hojny człowiekiem. Innymi słowy, nie ma o najlepszym kandydacie marzyć!
Niedawno zaproponował mi małżeństwo. Najpierw się ucieszyłam, ponieważ bardzo kochałam Marka, ale potem zaczęłam się zastanawiać — czy to właściwe z moralnego punktu widzenia? Od śmierci męża minęły tylko dwa lata, a ja już wychodzę za mąż? Wychodzi to nieładnie! Obawiam się, że nie uniknę potępienia ze strony znajomych.
Ale z drugiej strony, czy to naprawdę takie ważne, co pomyślą inni?
Oczywiście, bardzo smutno mi z powodu śmierci pierwszego męża. Cały rok opłakiwałam go, nie mogłam znaleźć dla siebie miejsca, każdego dnia przychodziłam do jego grobu. Jednak moje cierpienie nie przywróci męża. Muszę znaleźć w sobie siłę, by iść dalej.
Długo ważyłam wszystkie za i przeciw, a potem zdecydowałam — zasługuję na szczęście! I z radością pobiegłam opowiedzieć dzieciom tę wspaniałą wiadomość. Jednak ich reakcja była niezwykle niespodziewana.
Po wysłuchaniu mojego opowiadania dzieci długo milczały, potem syn powiedział: „Mamo, zwariowałaś całkowicie? O jakim ślubie mówisz? Jak możesz nawet myśleć o kimś innym, skoro minęły dopiero dwa lata od śmierci taty! To prawdziwa zdrada!”
Wtedy i córka dodała: „Mamo, życzę ci tylko szczęścia, ale tak nie można! Czy w ogóle nie kochałaś taty?”.
Pod bezlitosnymi słowami dzieci spłynęły na mnie gorzkie łzy. Jeśli nawet najbliżsi nie potrafią mnie zrozumieć, to co dopiero inni? Czy naprawdę zdradzę pamięć o moim mężu, jeśli teraz wyjdę za mąż?
Jakie rozwiązanie będzie właściwe w tej sytuacji? Jeśli pójdę naprzeciw woli rodziny i wyjdę za mąż, dzieci najprawdopodobniej odwrócą się ode mnie. Jeśli jednak porzucę ukochanego, zostanę na zawsze sama. Jednak córka ma własne życie, syn również za rok czy dwa ożeni się i wyprowadzi ode mnie. A co wtedy? Będą do mnie dzwonić raz w miesiącu i pytać, jak się mam?
Nie raz po tym próbowałam jeszcze porozmawiać z dziećmi, ale wszystko na próżno. Są zdecydowane w swoim stanowisku. Według nich, powinnam na zawsze pozostać wierna pamięci o ojcu.
Teraz zaproponowałam Markowi, żeby się nie spieszył ze ślubem, mówiąc, że czas wszystko uporządkuje. On oczywiście się zgodził, ale rozumiem, że nie będzie chciał czekać wiecznie. Już nie jesteśmy dziećmi, żeby się chować w kątach.
Jak mam przekonać dzieci o słuszności mojej decyzji? Czy naprawdę nie chcą, aby ich matka była szczęśliwa? Może mają rację, a ja czegoś nie rozumiem? Proszę was, doradźcie mi, co mam robić.