Po ostatniej wizycie u matki Artur podjął decyzję, że musi zabrać ją do miasta, ponieważ potrzebowała pomocy, a także bliższego dostępu do lekarzy. Pojawienie się przyszłej teściowej w ich domu wcale nie ucieszyło Diany. Przez kilka dni chodziła nadąsana, a potem postawiła ultimatum – albo ona zostaje w tym mieszkaniu, albo teściowa. Artur miał uczucia do swojej narzeczonej, ale kwestia zamieszkania jego mamy w ich domu nie podlegała dyskusji. Dlatego wprost powiedział Dianie, że mama zamieszka z nimi
– Diano, zrozum, mama jest sama, musimy do niej pojechać. Oprócz mnie nikogo nie ma – Artur próbował wytłumaczyć swojej narzeczonej, że wyjazd na wieś do jego mamy to nie kaprys, ale konieczność.
– Kupiłam bilety do teatru, ale jeśli musisz jechać, to jedź, ale beze mnie. Ja pójdę do teatru z dziewczynami – odpowiedziała spokojnie Diana, robiąc makijaż przed lustrem.
Artur od dawna mieszkał w mieście. Miał własne mieszkanie w centrum, drogi samochód i całkiem wygodne życie. Wszystko osiągnął samodzielnie, swoją ciężką pracą, bo wiedział, że nie ma na kogo liczyć.
Na wsi, skąd pochodził, została jego mama, która jeszcze do niedawna świetnie radziła sobie sama z pracami domowymi i gospodarstwem. Zawsze odmawiała pomocy swojego udanego syna.
– Synku, mam wszystko, czego potrzebuję. Nie martw się o mnie. Jesteś młody, tobie bardziej się przyda. Ja po prostu cieszę się, że u ciebie wszystko w porządku – Irena nigdy nie przyjęła pieniędzy od syna, uważając, że emerytura i dochody z gospodarstwa jej wystarczą.
Artur starał się jednak sprawiać mamie prezenty – kupował jej nową kurtkę, buty czy sprzęt domowy. Bardzo ją kochał i był wdzięczny za wszystko, co dla niego zrobiła.
Narzeczona Artura, Diana, nie podzielała jego chęci pomagania mamie. Uważała, że Irena ma emeryturę i, jak inne kobiety w jej wieku, powinna żyć na miarę swoich możliwości, nie licząc na pomoc syna. Diana nie lubiła również jeździć na wieś, twierdząc, że tam „nieprzyjemnie pachnie”.
Jednak ostatnio wszystko się zmieniło. Irenę zaczęły boleć nogi i miała trudności nawet z pójściem do sklepu. Dlatego Artur dwa razy w tygodniu jeździł do niej na wieś, przywożąc produkty i wszystko, co potrzebne.
Podczas jednej z wizyt Artur zdecydował, że musi zabrać mamę do miasta, ponieważ potrzebowała pomocy i łatwiejszego dostępu do lekarzy.
Diana nie była zachwycona obecnością przyszłej teściowej w ich mieszkaniu. Przez kilka dni chodziła nadąsana i ostrzegła Artura, że nie zamierza „wynosić nocników obcej kobiecie”. Potem postawiła ultimatum – albo ona zostaje w tym mieszkaniu, albo Irena.
Artur miał uczucia do swojej narzeczonej, ale kwestia pobytu mamy w jego domu była dla niego niepodważalna. Powiedział Dianie wprost, że mama zamieszka z nimi.
Gdy Diana pakowała swoje rzeczy, Irena cicho płakała w swoim pokoju, obwiniając się za to, że przez nią synowi rozpadło się życie osobiste.
Artur również był smutny. Nie spodziewał się takiej stanowczości ze strony Diany, ale z szacunkiem przyjął jej decyzję. Był jednak zajęty leczeniem mamy i pracą, więc nie miał czasu na romantyczne przemyślenia.
Minęło kilka miesięcy. Mama zaczęła stopniowo czuć się lepiej. Artur znalazł medyczną opiekunkę, młodą kobietę o imieniu Wiktoria, która codziennie przychodziła do ich domu i zapewniała Irenie niezbędną pomoc.
Wiktoria dobrze wywiązywała się ze swoich obowiązków, za co Artur płacił jej odpowiednio. Osobiście się nie znali – Wiktoria przychodziła, gdy Artur był w pracy, a wynagrodzenie przesyłał jej na konto. Jednak mama nie mogła przestać chwalić swojej opiekunki, ciągle opowiadając Arturowi, jaka Wiktoria jest wspaniała.
Pewnego razu Artur wrócił wcześniej z pracy i zastał Wiktorię w ich domu, gdy piła z jego mamą herbatę w kuchni.
– Muszę już iść, za długo tu zostałam – powiedziała zakłopotana Wiktoria, zbierając swoje rzeczy.
– Dziękuję pani – Artur, jak zawsze, był bardzo poważny.
Po tym zdarzeniu Irena zauważyła, że syn coraz częściej wracał wcześniej do domu i sam proponował Wiktorii herbatę. Czasami nawet kupował po drodze ciastka.
Rok później Wiktoria została synową Ireny. Artur dostrzegł w niej nie tylko piękno zewnętrzne, ale i dobroć serca, co, jak wiedział, jest znacznie ważniejsze dla szczęśliwego życia.
Gdy mama wyzdrowiała, zaczęła planować powrót na wieś, ale Artur miał inny pomysł. Sprzedał swoje mieszkanie i kupił dom na przedmieściach, do którego wszyscy razem się przeprowadzili. Dom mamy stał się dla nich miejscem wspomnień, do którego od czasu do czasu wracają.