Niepowtarzalny testament 80-letniej babci z niebieskimi włosami – manifest wolności i humoru w późnym wieku
Wyobraź sobie 80-letnią kobietę o niespotykanych, niebieskich włosach, która siedzi w gabinecie notarialnym i z luzem porusza nogami. Tak właśnie wyglądała Bogumiła Kowalska, która przyszła do notariusza, aby sporządzić swój testament. Jej podejście do życia, pełne humoru, oryginalności i odrobiny szaleństwa, idealnie wpisuje się w klimat, który coraz bardziej cenią Polacy – niezależność i wolność w starszym wieku.
Bogumiła, siedząc wygodnie na starym, ale zadbanym fotelu, rozpoczęła dyktowanie swoich ostatnich woli. Jej słowa były jednocześnie pełne absurdu i głębokiej refleksji nad przemijaniem. „Po śmierci proszę przekazać mój mózg do badań w Instytucie Naukowym – niech mówią, że od Bogumiły Kowalskiej, jeśli instytut nie przyjmie mojej ofiary. Wszystkie moje koty, które będą u mnie w chwili śmierci, proszę rozdać moim przyjaciołom, a jeśli przyjaciół nie zostanie, to niech trafią do mojego syna. Książki, których już nikt nie potrzebuje, oddajcie do biblioteki – a przynajmniej przeczytajcie je! Niedawno zapomniałam, w której z nich schowałam pieniądze. I proszę, aby mój proch został rozsypany na wzgórzu w Nowej Zelandii!” – dyktowała z szerokim uśmiechem.
Dla Bogumiły codzienne trudności – od pracy na etacie po sztywne zasady obowiązujące w biurze – były tylko pretekstem, aby przypomnieć sobie, że życie nabiera barw, gdy pozwolimy sobie na odrobinę szaleństwa i spełnienia marzeń. „Nie chcę gnić w ziemi – wolę polecieć do Nowej Zelandii, gdzie życie staje się prawdziwą przygodą!” – dodała z ironicznym tonem, co wywołało lekki zakłopotany uśmiech na twarzy notariusza.
Bogumiła nie ograniczyła się jednak jedynie do nietypowych postanowień dotyczących swojego mózgu czy kotów. Z humorem wymieniła też swoje nietuzinkowe rozporządzenia majątkowe. „Mieszkanie oraz motocykl oddaję swojemu synowi – choć jeszcze nie mam motocykla, bo zapisałam się już na kurs i wkrótce go kupię. A moją hulajnogę niech otrzyma Stefan Nowakowski, który od dawna nią się interesuje. Kiedyś razem na niej jeździliśmy, ale on niestety swój zepsuł i w drzewo wpadł…” – opowiadała, a jej żartobliwy ton wywoływał uśmiech u wszystkich obecnych.
Po zakończeniu dyktanda notariusz, nadal z niedowierzaniem przeglądając dokumenty, zrobił sobie krótką przerwę. Bogumiła Kowalska, swoim niepowtarzalnym stylem i autentycznością, pozostawiła niezatarte wrażenie. Po chwili, sięgając po telefon, notariusz przypadkowo zadzwonił do znajomego, pytając o możliwość wyjazdu – co tylko podsyciło w nim marzenie o własnej przygodzie.
Dla polskiego czytelnika historia Bogumiły Kowalskiej to nie tylko zapis ostatniej woli – to manifest, który pokazuje, że nigdy nie jest za późno, aby żyć pełnią życia, realizować swoje marzenia i podchodzić do świata z humorem oraz dystansem. W kulturze, która coraz bardziej ceni niezależność i samorealizację niezależnie od wieku, Bogumiła udowodniła, że starość nie musi oznaczać rezygnacji z przygód. Jej testament to dowód na to, że życie można przeżywać na własnych zasadach, śmiejąc się z przeciwności losu i otwierając się na nowe, nieoczekiwane możliwości.
Czy nie jest to właśnie przesłanie, które każdy z nas powinien sobie przypominać? Żyjmy pełnią życia, czerpmy radość z każdego dnia i nie bójmy się marzyć – niezależnie od tego, ile mamy lat. Bogumiła Kowalska swoim niezwykłym testamentem inspiruje nas do refleksji: co tak naprawdę oznacza wolność i szczęście w późnym wieku?