Rozwiodłem się z żoną, dzieci zostały z nią. Zacząłem zauważać, że pieniądze, które daję na dzieci, żona wydaje na siebie. Nasze dzieci chodzą w starych ubraniach, z niektórych już dawno wyrosły. Kiedy wyrzucam żonie, że nie kupuje chłopcom nowych ubrań w odpowiednich rozmiarach, zaczyna opowiadać o wysokich cenach, a potem w ogóle przestaje pozwalać mi widywać dzieci

Od razu powiem, że to nie ja byłem inicjatorem rozwodu. Po tym, jak się rozstaliśmy, dwoje naszych dzieci zostało z moją byłą żoną. Teraz nasze relacje są bardzo trudne. Nie możemy znaleźć porozumienia, a gdy musimy rozmawiać, pojawia się wiele wzajemnych pretensji i zarzutów, więc wszystko kończy się kłótnią. Rozwiedliśmy się z jej inicjatywy – miała romans z innym mężczyzną i odeszła do niego, zabierając dzieci.

Na początku bardzo trudno było mi pogodzić się z jej zdradą, ale z czasem się z tym oswoiłem. Często zabierałem dzieci do siebie, była żona nie przeszkadzała, pewnie było jej wtedy łatwiej. Jednak związek z tamtym mężczyzną jej się nie ułożył i wróciła z dziećmi do naszego mieszkania. Ja jednak nie mogłem z nią mieszkać, bo nie wybaczyłem zdrady. Czułem obrzydzenie, będąc w jej obecności. Dlatego przeprowadziłem się do wynajmowanego mieszkania i teraz mieszkam sam. Żona złożyła pozew o rozwód i alimenty. W pracy zarabiam dobrze, więc wysokość alimentów na dwoje dzieci jest całkiem spora.

Pieniądze stały się powodem naszych konfliktów. Problem w tym, że już wcześniej żona nie miała stałej pracy. Pracowała to jako kasjerka, to jako administratorka, ale nigdy na długo. Nie ma wykształcenia, a po rozwodzie nie ma też chęci do pracy. Alimenty płacę regularnie, co miesiąc przelewam pieniądze byłej żonie, ale ostatnio coraz częściej przekonuję się, że nie wydaje ich zgodnie z przeznaczeniem.

Nasza córka chodzi już do szkoły, a syn do przedszkola, więc żona ma dużo wolnego czasu. Zamiast go wykorzystać na sprzątanie domu czy gotowanie dla dzieci, znika gdzieś. Znajomi mówią, że często widują moją byłą żonę bawiącą się z koleżankami w różnych miejscach, prowadzącą beztroskie życie.

Kiedy odwiedzam dzieci, często zauważam u niej nowe ubrania i biżuterię. O swój wygląd dba – przedłużone paznokcie i rzęsy, modne fryzury i farbowanie włosów. Podejrzewam, że wszystkie te zmiany finansuje z pieniędzy przeznaczonych na dzieci. Nasze dzieci chodzą w starych ubraniach, z których dawno wyrosły. Kiedy pytam, dlaczego nie kupi im nowych ubrań w odpowiednim rozmiarze, opowiada o wysokich cenach żywności i odzieży, a potem przestaje pozwalać mi widywać dzieci.

Nie mogę patrzeć na to spokojnie, więc w końcu sam kupuję dzieciom potrzebne rzeczy: ubrania, buty i drobiazgi – zabawki, długopisy, flamastry, książki – mimo że płacę niemałe alimenty! Jakże to boli, że matka w ogóle nie dba o swoje dzieci, a tylko o siebie.

Próbowałem się z nią dogadać, mówiąc: „Oddaj mi dzieci, sam się nimi zajmę, a ty żyj, jak chcesz, skoro są dla ciebie ciężarem.” Żona odmówiła – to dla niej nieopłacalne. Bez dzieci nie ma alimentów, a z czego wtedy będzie żyła? Tak więc żyjemy w takim układzie i nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Rozumiem, że muszę być zawsze blisko, i pozostaje mi tylko czekać, aż moje dzieci dorosną i same zdecydują się do mnie przeprowadzić. Byłej żony nie zmienię, więc stałem się zakładnikiem tej sytuacji.