Halina od wielu lat nie utrzymuje kontaktu ze swoją matką. Matka jest już starsza, schorowana, ale wszyscy w okolicy wiedzą, że to osoba trudna – surowa, uparta, z charakterem, którego mało kto potrafi znieść. A ja zawsze mówię Halinie: mama to mama – jakakolwiek by nie była, masz ją tylko jedną. Sama kiedyś długo byłam obrażona na swoją matkę, a gdy jej zabrakło, żałowałam… tylko że wtedy było już za późno. A Halina zawsze powtarza, że ja po prostu nie znam jej matki

– Naprawdę nie potrafię jej zrozumieć – mówiła mi niedawno moja kuzynka o swojej dobrej przyjaciółce Halinie. – Jak można nie rozmawiać z własną matką? Przecież to matka! No dobrze, nie jest łatwa, każdy o tym wie. Ma ciężki charakter, to fakt. Ale mimo wszystko – to jej rodzona matka, jedna jedyna. Dała jej życie, wychowała, postawiła na nogi. Może nie idealnie, może nie tak, jak by się chciało, ale robiła, co mogła. Uważam, że powinna spróbować to naprawić, nie można tak żyć – jakby tej matki w ogóle nie było.

– Wiesz, cudze życie to zawsze ciemny las – odpowiedziałam. – My nie wiemy, co się naprawdę wydarzyło między nimi. Jeśli Halina nie utrzymuje kontaktu i nie wozi do niej swoich dzieci, to widocznie ma powód. I pewnie nie byle jaki. Może po prostu tego kontaktu już nie potrzebuje, może zbyt dużo ją to kosztuje.

– Oj, przestań. Jak można nie potrzebować kontaktu z matką? – wzruszyła ramionami kuzynka. – Tak się nie robi! W życiu różnie bywa, ale pewne rzeczy są święte. Życie jest krótkie i nieprzewidywalne, a my marnujemy je na kłótnie i żale. Dziś jesteśmy, jutro nas może nie być. Ja też długo się gniewałam na swoją mamę – pamiętam, że potrafiłyśmy nie rozmawiać miesiącami. A teraz jej nie ma… i tego czasu nie da się cofnąć. Naprawdę uważam, że Halina powinna się pogodzić z matką. Bo kiedyś może być za późno.

Słuchałam jej i nie do końca się zgadzałam. Może ludzie, którzy mówią: „Jak mama umrze, będziesz żałować”, patrzą tylko przez pryzmat własnego doświadczenia? Może im się po prostu poszczęściło – miały dobrą, ciepłą, wyrozumiałą matkę, z którą można było się pokłócić i zaraz pogodzić. Taką, do której chce się dzwonić, pomagać jej, troszczyć się. Oczywiście, takich mam nie wolno ranić, bo są skarbem.

Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia. I właśnie w tym tkwi problem. Co ma zrobić Halina, jeśli jej matka nie jest dobra? Jeśli przez całe życie raniła, upokarzała, manipulowała? Czy naprawdę każda matka – tylko dlatego, że jest matką – zasługuje na przebaczenie?

Nie wiem. Może czasem trzeba po prostu wybrać spokój zamiast obowiązku. I nauczyć się żyć bez tego, co od lat boli.