60-letnia Halina zaproponowała swojemu synowi, żeby do nowego mieszkania zabrał jej meble – sypialnię i kuchnię. W mieszkaniu dzieci panowały pustki, spali na dmuchanym materacu. Halina powiedziała: – Weźcie nasze meble, a my z ojcem kupimy sobie nowe. Synowa od razu się skrzywiła.
– Moja mama nigdy by tak nie zrobiła – odpowiedziała z wyrzutem. – Nawet by jej do głowy nie przyszło oddawać swoje stare graty, żeby sobie kupić coś nowego.
A przecież te meble nie były byle jakie – kupione kilkanaście lat temu w porządnych salonach, zadbane, solidne, klasyczne. Halina z mężem zawsze inwestowali w jakość, nic tandetnego. Co z tego, że im się już trochę znudziły – nadal były w świetnym stanie.
Halina pomyślała, że zamiast wystawiać je za bezcen albo męczyć się ze sprzedażą, lepiej będzie dać je dzieciom – przecież i tak nic nie mają. Ucieszyła się, że zrobi im przysługę. Ale reakcja synowej była dla niej ciosem.
Tymczasem to teściowa męża sprzedała swoją działkę i dała dzieciom sporą kwotę na wkład własny. Młodzi dorzucili wszystko, co mieli, i kupili dwupokojowe mieszkanie. Na remont nie starczyło – pożyczyli jeszcze od ciotki. Zrobili wszystko najtańszym kosztem, byle szybko się wprowadzić. Meble? Brak. Tylko dmuchany materac, stół i dwie taborety.
Syn Haliny nie chciał już nic więcej od teściowej – powiedział, że wystarczy. Halina więc sama zaproponowała pomoc: da kuchnię, którą da się łatwo rozmontować i wpasować u nich, odda też swoją sypialnię, wszystko za darmo.
– Po co mają spać na podłodze, skoro mogą mieć porządne łóżko? – tłumaczyła. – A ja sobie wreszcie kupię coś nowego, świeżego. Przecież i tak bym to kiedyś wymieniła.
Syn był zadowolony, ale synowa – wręcz odwrotnie. Halina zauważyła, że młodzi się o to kłócą. Zdenerwowało ją to.
– Chyba uważa, że starszym ludziom nic się już nie należy – mówiła z żalem Halina. – Że powinni się cieszyć, że jeszcze mogą chodzić, a o nowych meblach nie ma co marzyć. Ale ja też chcę jeszcze trochę pożyć po ludzku.
Synowa z kolei uważała, że gdyby nie zakup mieszkania, Halina dalej żyłaby ze swoimi starymi meblami i nie myślałaby o wymianie. A teraz wygląda to tak: oddają to, co im się znudziło, żeby kupić sobie coś nowego – i to niby w ramach wielkiej przysługi.
Dla Haliny to był szok. Chciała pomóc. Ale zamiast wdzięczności – została źle zrozumiana.
