Jestem dumna z męża, ale za przyjaciółkę mi wstyd

Nie wpuszczajcie przyjaciółek do swojego życia.

Przyjechała do nas moja przyjaciółka, żeby trochę pomieszkać. Mieszkamy w Warszawie, a ona z małego miasteczka pod Warszawą. Twierdziła, żeby nie musiała wydawać na mieszkanie, zamieszka u nas. Nie byłam zbyt chętna, żeby ją z mężem u nas zamieszkać, bo przecież mieszkamy w jednopokojowym mieszkaniu, ale nie mogłam jej odmówić, ponieważ moja mama bardzo dobrze zna jej mamę.

No dobrze… Więc przyjechała do nas. Od razu zauważyłam – nawet po mieszkaniu chodziła w dżinsach, w bluzce z nieprzyzwoicie dużym dekoltem… Zawsze umalowana, szczególnie nie pomagała mi w domu, chociaż jestem w siódmym miesiącu ciąży.

Stała się domatorką, kiedy mój mąż miał wolne. Mieszkała z nami trzy tygodnie, moje nerwy były na granicy, a pewnego razu zobaczyłam coś niewiarygodnego…

Poszliśmy spać. Mąż jeszcze siedział w kuchni, oglądał coś związane z pracą na komputerze. Nie mogłam zasnąć, a ona chyba myślała, że już śpię… Patrzę, wstaje i w ledwie nieprzezroczystej narzutce idzie do kuchni. Podążałam za nią cicho, zatrzymałam się w ciemnym korytarzu i spoglądałam kątem oka.

Przyszła do kuchni, i usiadła… prosto na stół przed moim mężem.

On jej mówi: “Nie możesz spać?”

Ona na to: “Ty też”. Chciałeś, żebym przyszła, prawda?”

Mój mąż: “Co masz na myśli?”

Ona: “Daj spokój, nie udawaj, twoja żona śpi, nie martw się, niczego nie usłyszy. Zaraz…”

Z tymi słowami wstała i zamknęła drzwi.

Zrozumiałam, że muszę coś zrobić, już prawie chciałam otworzyć drzwi do kuchni i zobaczyć, co tam robią, ale wtedy drzwi nagle otworzył mąż, wyprowadził przyjaciółkę z kuchni za rękę i zaczął mówić: “Oszalałaś? Kto ci powiedział, że tego chcę? Mam żonę! Teraz natychmiast zbierasz swoje rzeczy i wyjeżdżasz”.

Przyjaciółka nie miała miny, zobaczyli mnie w korytarzu… Mąż poszedł, włączył światło, wziął torbę przyjaciółki i zaczął wrzucać do niej jej rzeczy. Przyjaciółka w tej samej koszuli: “Ostrożniej, Michał, źle mnie zrozumiałeś…”.

Potem mąż chwycił ją za rękę i wyprowadził na schody, a za nim torba z rzeczami wrzuconymi do środka. Przyjaciółka została na schodach właśnie w koszuli, bardzo mi za nią wstyd… Mąż przeszedł obok mnie, spojrzał surowo i powiedział: “Znowu zechcesz u nas zamieszkać swoje przyjaciółki, uprzedź mnie, żebym wcześniej się wyprowadził”.

Odpowiedziałam: “Nie, więcej żadnej przyjaciółki u nas nigdy nie będzie!”

Od tego czasu żyjemy dobrze, z tą przyjaciółką nie utrzymuję kontaktu. Jestem dumna z męża, ale wciąż mi niezręcznie przed nim z powodu takiej “przyjaciółki” i bardzo za nią wstyd.

Czy mąż nie powinien był wcześniej wyrzucić tej dziewczyny za drzwi, prawda?