Rodzina powinna jeść razem. To tradycja jeszcze z dawnych lat!
Bycie na diecie to koszmar!
Moja znajoma, Małgorzata, wyszła za mąż mając trzydzieści lat. Wtedy przyznała, że wyszła za mąż zarówno z miłości, jak i z rozsądku. Jej mąż był dość zamożnym mężczyzną. Miał spokojny i łagodny charakter i również potrzebował rodziny i ciepła. Prawie nigdzie nie lubił wyjeżdżać, co najwyżej na ryby z przyjaciółmi. A znajoma też była domatorką, również nigdzie nie lubiła wychodzić. Po kilku latach mieli córkę i w rodzinie wszystko było w porządku. Tylko pojawił się jeden problem…
Małgorzata bardzo dobrze i smacznie gotuje, zawsze ma w domu pełno wypieków i różnych dań. Tylko na tle tego wszystkiego zaczęli szybko przybierać na wadze. I dziecko też… I nie martwili się tym zbytnio, uważali, że to normalne.
Pewnego dnia ich córka wróciła do domu i zaczęła płakać. Potem wyznała, że w klasie nie chcieli jej wziąć do tańca, bo jest pulchna i będzie źle wyglądać. Ojciec powiedział, że to bzdury. A moja przyjaciółka zaczęła zauważać, że córka po jedzeniu biegnie do toalety wymiotować. Przyjaciółka od razu zabrała ją do szpitala.
No cóż, dziewczynka musi schudnąć oczywiście. Wymioty spowodują zbyt wiele problemów z żołądkiem… I tobie też nie zaszkodziłoby zrzucić kilka kilogramów. Siądź na dietę, potem ćwiczenia fizyczne… i wszystko będzie dobrze. I jakże to korzystne!
Wtedy przyjaciółka porozmawiała ze swoim mężem. I zaczęła gotować mniej kaloryczne jedzenie.
W ciągu kilku miesięcy już udało mi się zrzucić kilka kilogramów!
I od razu było widać, że stali się szczuplejsi. Oczywiście jest jeszcze gdzie się poprawiać, ale już teraz widać dobry wynik. Mąż tylko dietę poparł, ćwiczeń fizycznych odmówił robić.
A pewnego razu poprosiła mnie o wizytę z córką.
Przyjechały z torbami jedzenia. Zapytałam, po co, skoro u mnie wszystko jest.
No ale my mamy swoją dietę!
No tak, ja was poczęstuję smacznym koktajlem!
Ale widziałam, że coś się stało w rodzinie. Obie takie zaniepokojone były. Po tym, jak dziewczynka poszła do pokoju, moja przyjaciółka zaczęła mi wszystko opowiadać.
Mój mąż odmówił jedzenia naszego jedzenia. Oświadczył, że jest mężczyzną i chce się normalnie odżywiać, a nie dietetycznymi daniami. Ja zaczęłam gotować mu jego jedzenie, córka na to normalnie zareagowała. Tak dalej jedliśmy. My z córką naszym jedzeniem, a mąż swoim. Kiedyś ugotowałam mu barszcz. Zapytał, dlaczego taka mała garnek, ja odpowiedziałam, że mu wystarczy.
A dlaczego ze mną jeść nie chcecie? Rodzina powinna jeść razem. To tradycja jeszcze z dawnych lat! – powiedział mój mąż.
Ale przecież my z córką takiego jeść nie możemy!
To po to,
żeby w biurze facetów przyciągać? I córkę do tego uczysz?!
I tak ciągle słucham. Przywykł, że obok jest pulchna żona i córka. Ale my chcemy schudnąć. To nam, mnie i córce, się podoba. My z córką nie lubimy siedzieć w domu. Staramy się gdzieś wyjść, by z mężem się nie kłócić. A to on i teściowa przeciwko mnie i córce i naszemu jedzeniu nakręcili. Pewnego razu przychodzę i widzę, że na stole stoją dania, które przygotowała teściowa. Ale moja córka i tak jadła tę dietetyczną jedzenie, które jej przygotowałam. A teściowa wieczorem urządziła histerię, że córka nie chciała jeść przygotowanych przez nią dań.
A potem teściowa w domu całe dietetyczne jedzenie zamieniła na sałatki z majonezem i innymi. A córkę nakarmiła tłustym rosołem. Po czym córka przyjaciółki poszła wymiotować.
Przy czym wymioty były takie, że nie można było ich zatrzymać.
To twoja wina! – krzyczeli na mnie mąż i teściowa.
To nie ja, to wy winni. Doprowadziliście dziecko do wymiotów!
I wtedy zdecydowałam się przyjechać do ciebie… nie wiem, co robić. Mąż mnie w ogóle nie słyszy. My z córką przyzwyczaiłyśmy się do takiego życia. Nie chcemy wracać do przeszłości. A mąż nie chce się zmieniać!
I jak im teraz pomóc? Zaproponowałam zamieszkać u mnie przez kilka tygodni. Ale co dalej?
