Niedawno zostałam mamą, a moja rodzona siostra nawet nie pomaga mi ubraniami dla dziecka, choć ja kiedyś podarowałam jej wiele rzeczy, a teraz chętnie oszczędziłabym na zakupach, korzystając chociażby ze starych ubranek, zabawek czy wózka jej dzieci. W swoim czasie bardzo jej pomagałam, a wdzięczności od niej tak i nie otrzymałam

W naszej rodzinie było nas dwójkę – ja i moja starsza siostra Maria. Tak się złożyło, że naszych rodziców już z nami nie ma. Wydawałoby się, że powinniśmy być dla siebie najbliższymi i najdroższymi ludźmi, ale tak się nie stało. Mimo moich starań, ja i Maria byliśmy i pozostajemy sobie obcy.

Słowem, nasze relacje ze starszą siostrą nie są najcieplejsze. Pamiętam nawet incydent z dzieciństwa, gdy namawiała naszych rodziców, by oddali mnie do domu dziecka. Dopóki mama nie wyjaśniła przyczyny jej zachowania, nie rozumiałam, dlaczego siostra tak się do mnie odnosi. Okazało się, że to zwykła zazdrość – marzyła, by być jedynym dzieckiem w rodzinie, by cała miłość rodziców, cukierki i zabawki należały tylko do niej.

Miałam nadzieję, że to dziecięce kaprysy i że kiedyś to się skończy, więc ze wszystkich sił starałam się w dorosłym życiu nawiązać z nią lepsze relacje. Gdy Maria wyszła za mąż i miała dzieci, zrozumiałam, że to mój szans, by stać się bliższą siostrą.

Wspierałam ją, jak tylko mogłam. Wtedy siostra miała grafik pracy: dwa dni w pracy, dwa dni w domu, i musiałam dostosować swoje życie do niego: większość czasu, gdy jej nie było w domu, pełniłam rolę niani dla moich siostrzeńców. Za każdym razem, gdy Maria potrzebowała mojej pomocy, natychmiast do niej biegłam.

Przy tym nigdy nie przychodziłam do siostrzeńców z pustymi rękami. Zabawki, cukierki, a nawet drogie ubrania obdarowywałam ich bez problemu. Oczywiście, nigdy nie prosiłam za swoje usługi, bo mimo wszystkich trudności, siostra dla mnie jest bliską osobą. Miałam nadzieję tylko na to, że w końcu zacznie się do mnie lepiej odnosić, stanie się życzliwsza i że kiedyś w potrzebie tak samo mnie wesprze.

A potem wyszłam za mąż i zaczęłam mniej uwagi poświęcać siostrze i jej dzieciom. Półtora roku temu urodziłam córkę, i od tego czasu Maria jakby zapomniała drogę do mnie. Jeśli wcześniej przychodziła do mnie z siostrzeńcami (głównie, by kolejny raz zostawić ich u mnie), to gdy zrozumiała, że teraz sama potrzebuję pomocy – po prostu ograniczyła komunikację do minimum. Rozumiem, że nie jest zobowiązana robić dla mnie cokolwiek, ale mimo to jest mi bardzo przykro.

Okazuje się, że kiedy byłam przydatna siostrze – udawała, że jestem dla niej niemal najbliższą osobą na świecie, a jak tylko stałam się niepotrzebna – o mnie zapomniała i zostawiła radzić sobie z moimi problemami samą.

Teraz nie mam nikogo, kto mógłby mi pomóc z dzieckiem, i dlatego jestem bardzo zmęczona. Byłabym szczęśliwa, nawet gdyby siostra po prostu odwiedzała mnie, poświęcała trochę swojego czasu siostrzenicy, abym mogła zająć się innymi sprawami. A jeszcze chciałabym, aby nasze dzieci były bliższe, aby bawiły się razem, przyzwyczajały się do siebie.

Maria mieszka niedaleko, ale zawsze znajduje mnóstwo wymówek, aby nie przyjść do mnie. Nigdy nawet nie wzięła na ręce mojej córki – mam wrażenie, że teraz odnosi się do niej tak samo, jak w dzieciństwie do mnie.

Najsmutniejsze jest to, że siostra nawet nie pomaga mi ubraniami dla dzieci, choć kiedyś podarowałam jej wiele rzeczy, a teraz chętnie oszczędziłabym na zakupach, korzystając chociażby ze starych ubranek, zabawek czy wózka siostrzeńców… Nie wiem, jak pogodzić się z zaistniałą sytuacją, ponieważ poświęciłam wiele czasu i sił na obce dzieci, a wdzięczności tak i nie otrzymałam. Ale jestem gotowa wybaczyć wszystko siostrze, dla tego, aby moje dzieci miały rodzinę.