Nie wiem, jak reagować na to, że moi rodzice zmienili zamki w domu po moim ślubie.

Kiedy wyszłam za mąż, przeprowadziłam się, ale klucze od domu rodzinnego zawsze miałam przy sobie. To gwarantowało mi, że zawsze mogę wrócić i zostanę przyjęta z powrotem, cokolwiek by się nie stało. To, że wyszłam za mąż, w żaden sposób nie mogło wpłynąć na to, że mam rodzinę i miejsce, gdzie się urodziłam i wychowałam.

Ponieważ mieszkałam nie tak daleko, często odwiedzałam rodziców. Czasami bywałam w domu, gdy ich nie było. To miejsce, gdzie dorastałam, było pewnym niezmiennikiem, który uważałam za stały i trwały.

Ale to nie trwało długo. Najpierw rodzice zaczęli nerwowo reagować na moje wizyty. Potem powiedzieli, żeby uprzednio ich informować, jeśli chcę przyjść w odwiedziny.

Bardzo mnie to zasmuciło i do tej pory nie znam przyczyny postępowania rodziców. Przecież dla mnie ich mieszkanie było moim domem, gdzie spędziłam dzieciństwo, gdzie nadal przechowywane są moje dziecięce i nastoletnie rzeczy.

Jakiś czas temu pokłóciłam się z mężem. Z tego powodu chciałam przyjść do domu i spokojnie wszystko przemyśleć w swoim pokoju, ale rodzice nie odbierali telefonów i musiałam zostać u siebie. A potem dowiedziałam się, że w mieszkaniu rodziców zamki zostały zmienione, przy czym oczywiście nowy komplet kluczy nikt mi nie dał.

Ogólne wrażenie było takie, że po prostu wyrzucono mnie z domu, w którym dorastałam. Moim zdaniem rodzice nie potrzebują kluczy do domu dzieci, które już żyją samodzielnie.

Ale dzieci zawsze powinny mieć klucze do domu, w którym dorastały, niezależnie od okoliczności, ponieważ wtedy można przyjść do domu odpocząć, coś wziąć z lodówki, ugotować albo odwrotnie tam coś położyć.

Mój mąż ma inne zdanie. Z tego powodu klucze do naszego domu mają jego krewni, w tym mama i siostra.