Dopiero gdy Anna miała skończyć 60 lat, zrozumiała, że nigdy nie robiła nic dla siebie. Zawsze starała się dla mamy, dla siostry, dla męża. Na siebie czasu nie wystarczało, a teraz zrozumiała, że żadnego długu nie było
Kiedy Anna miała 13 lat, urodziła się jej siostra. Różnica wieku była już spora, dlatego Anna pomagała opiekować się swoją siostrzyczką, ale była już na drugim miejscu u swoich rodziców, ponieważ dużo czasu poświęcali młodszej córce.
Sukcesy w nauce Anny już tak bardzo nie cieszyły rodziców, jak kiedyś, dla nich to było coś zwyczajnego i codziennego. Przestali ją chwalić. Anna z zapałem zaczęła pomagać mamie w opiece nad małą Emmą.
– Tak powinno być – zawsze tłumaczył tata – starsza córka jest pierwszą pomocnicą w domu. Ty będziesz opiekować się nami na starość.
Z czasem Anna ukończyła uniwersytet, znalazła pracę, wyszła za mąż, a w małżeństwie pojawił się mały synek, którego rodzice nazwali Andrzejem. Ale mąż też nie zauważał ani czysto posprzątanego mieszkania, ani smacznych domowych potraw, ani tego, że Anna również pracowała i zarabiała więcej od niego.
– Przecież wszystkie kobiety starają się dla swojej rodziny – lubił mówić mąż – dlatego ożeniłem się z tobą, bo widziałem, że jesteś dobrą i pracowitą osobą.
Z czasem ojciec zmarł, siostra dorosła i poszła na studia, a mama już była w podeszłym wieku.
– Musisz pomóc Emmie – powiedziała kiedyś do Anny – trzeba jej pomóc opłacić studia, to dla mnie duża suma, więc bez ciebie sobie nie poradzimy.
I Anna pomagała, jak mogła, płaciła, starała się dla siostry. A w każdy weekend, zamiast odpoczywać, Anna spieszyła do mieszkania, w którym kiedyś mieszkała, aby ugotować jedzenie dla siostry na cały tydzień, posprzątać pokój i kupić produkty, które jeszcze układała w lodówce dla matki.
Potem Anna zmęczona wracała do domu i powtarzała wszystko, co właśnie zrobiła, bo była żoną, musiała robić wszystko, żeby w domu panował porządek i było co jeść. Z czasem załatwiła siostrze pracę i tam też musiała jej we wszystkim pomagać.
Pewnego dnia Anna się zmęczyła, schudła, gwałtownie postarzała. Poszła do lekarzy, którzy przekazali jej złe wieści, okazało się, że robienie czegokolwiek jest już za późno, ale można spróbować, chociaż to bardzo drogie.
– Skąd teraz wezmę takie pieniądze dla ciebie – od razu powiedział mąż – powinnaś była wcześniej zauważyć, że coś jest z tobą nie tak. Teraz wydać tak dużo pieniędzy i co? A jeśli nie będzie rezultatu? Tobie będzie wszystko jedno, a ja będę musiał spłacać te długi przez wiele lat?
Potem Anna zadzwoniła do siostry, która powiedziała, że nadal jej potrzebuje, bo planuje wesele, a mama powiedziała, że bez Anny sobie nie poradzi, bo kto teraz będzie się nią opiekować.
Nagle Anna zastanowiła się, dlaczego wszystkim coś jest winna? Jedynie syn ją we wszystkim wspierał, był już dorosły, powiedział, żeby mama wydała na siebie te pieniądze, które odkładała dla niego na uniwersytet, a on znajdzie sobie pracę.
I Anna posłuchała syna, tak zrobiła. Wszystko się ułożyło dobrze, choroba ustąpiła. I jakby razem z tym, Anna poczuła się radośnie na duszy i zrzuciła cały swój ogromny dług wobec wszystkich, zrozumiała, że nie musi nic robić dla nikogo, bo nikt nic nie robił dla niej.
Sprzedali wspólnie z mężem mieszkanie, podzielili pieniądze na trójkę. Anna wzięła kredyt i kupiła sobie i synowi po jednopokojowym mieszkaniu, życie nabrało nowych kolorów.
Mąż mieszkał z matką, pieniądze mu się skończyły i zaczął prosić o powrót. Ale Anna postanowiła, że teraz będzie starać się tylko dla siebie i swojego jedynego syna – jedynej bliskiej jej osoby.
I teraz jest niewdzięczną córką, która nie pomaga matce, złą siostrą i byłą żoną. Ale Anna po raz pierwszy w życiu, gdy ma już prawie 60 lat, zrozumiała, że nie jest nikomu nic winna.
