— Wnuki powinny mnie kochać bezinteresownie, a nie za pieniądze!
Moje dzieci nie chcą spędzać czasu z moją mamą. Nie nalegam na to, bo uważam, że wzajemna więź nie może być wymuszona. Są przywiązane do swojej babci od strony ojca, i mają ku temu swoje szczególne powody. Moja mama natomiast uważa, że przyciąga ich uwagę prezentami, dlatego wolą mnie. Jednak problem leży znacznie głębiej, a próby wyjaśnienia tego mamie nie przynoszą rezultatów.
Mamie zawsze było trudno znaleźć równowagę między pracą a rodziną. W trakcie mojego dzieciństwa poświęcała więcej czasu karierze, pozostawiając mnie pod opieką babci. Osobiście nie było mi z tego powodu smutno, bo jej obecność wiązała się z krzykami i szyderstwami. Wszystko zmieniło się, gdy miałam dziesięć lat i mama nagle postanowiła przejąć odpowiedzialność za moje wychowanie. Zrezygnowała z pracy i zaczęła kontrolować każdy mój krok. Z jej profesjonalnym wykształceniem pedagoga narzucała mi swoje lekcje i zasady.
Nasze relacje były stale napięte, a konflikty były nieuniknione. Nie potrafiłyśmy znaleźć wspólnego języka, a nasze milczenie wobec siebie trwało przez wiele lat. Mama nigdy nie była gotowa przyznać się do winy i stale obwiniała mnie o różne rzeczy, nie zważając na dowody.
Kiedy dostałam trójkę z matematyki, zrobiła mi taki moralny “pranie mózgu”, że dosłownie nie mogłam wstać z krzesła. Przez wiele lat uczyła tego przedmiotu, ale wolała wybrać surową drogę zamiast pomóc mi zrozumieć trudne tematy. Jestem przekonana, że jej odejście z pracy było skutkiem jej nieadekwatności i nadmiernej surowości.
Jak tylko miałam możliwość, opuściłam dom rodzinny. Dystans pozytywnie wpłynął na nasze relacje, mogłyśmy zacząć rozmawiać normalnie, unikając konfliktów. Jednak po narodzinach dzieci stare problemy znów wyszły na jaw.
Mój syn i córka nie chcą odwiedzać babci, mówią, że zmusza ich do nauki i krzyczy na nich głośno. Kara ich i zmusza do jedzenia tylko zdrowej żywności.
– Mamo, co znaczy ‘gamoń’? Babcia mnie tak nazwała! – powiedziała mi córka.
Wyjaśniłam mamie, że nie pozwolę na takie rozmowy z moimi dziećmi. Jednak ona zignorowała moje słowa. Dlatego moje dzieci wolą spędzać czas z teściową, a drogie prezenty nie mają z tym nic wspólnego. Ona bawi się z nimi, pozwala im na zabawę i nie zmusza do jedzenia brokułów.
Moja mama jest przekonana, że kupuje miłość swoich wnuków. Nieważne, ile razy próbowałam jej wyjaśnić, że tak nie jest – pozostaje przy swoim stanowisku. Twierdzi, że to wynik mojego złego wychowania i uczenia dzieci materialistycznych wartości.
Jestem pewna, że dzieci czują prawdziwą miłość i nie kierują się korzyściami. Gdyby moja mama zachowywała się jak normalna babcia, a nie surowy nauczyciel, może częściej by do niej zaglądały. Nie chcę jednak zmuszać swoich dzieci do kochania mojej mamy. Rozumiem ich, bo sama cierpiałam z powodu jej surowości i nieodpowiednich metod wychowawczych.
