Teściowej zrobiło się przykro i odeszła bez pożegnania. Andrzej starał się nie mieszać, ale teraz nie wytrzymał
– Nadia ma wspaniałą teściową! Inne mogą tylko o takiej marzyć – mówi o swojej siostrze trzydziestoletnia Wera. – Już samo to, że zostawiła im swoje trzypokojowe mieszkanie i wyjechała mieszkać do swojej matki, jest wiele warte. Pomaga im przy dzieciach, nawet dała pieniądze na samochód. Przy tym nie wtrąca się w ich życie i nie poucza Nadii, jak wychowywać dzieci. A przecież większość synowych cierpi z powodu teściowych, które karmią dzieci czym popadnie według własnego uznania.
– Rzeczywiście, nie teściowa, a marzenie!
– Jednak w tych relacjach jest jeden mały minus. Teściowa chciałaby, żeby Nadia nazywała ją mamą. A ona nie może. Ponad dziesięć lat jest mężatką z Andrzejem. Temat ten pojawia się co jakiś czas. Teściowej jest przykro, kiedy Nadia zwraca się do niej po imieniu i nazwisku. Nazywanie ją ciocią też nie wchodzi w grę. Zaczyna się wtedy złościć i narzekać: „Co jeszcze muszę zrobić, żeby synowa zaczęła mnie nazywać mamą?” Mówię siostrze, żeby nie sprzeciwiała się teściowej i nazywała ją tak, jak prosi. Co w tym trudnego? A Nadia wpada w stupor i nie może wymówić tego słowa.
– Tak. Ludzie mają problemy!
– O, dla nich to poważny problem! Niedawno znów był z tego powodu skandal. Teściowej skoczyło ciśnienie, postawiła ultimatum: skoro nie jestem dla was mamą, to wyprowadźcie się z mojego mieszkania. Andrzej zdenerwował się na żonę, powiedział, że Nadia robi skandal o nic. Co trudnego jest w nazywaniu teściowej mamą? Ona dla nas wszystko robi! Czego ci brakuje? Nadia płacze, mówi, że się wyprowadzi do wynajętego mieszkania. Koszmar jakiś. Gdyby ktoś obcy opowiedział, nie uwierzyłabym, że to możliwe. A to moja siostra.
Nadii, siostrze Wery, jest trzydzieści sześć lat. Ma dobrego męża. Wychowują dwie córki: trzynastoletnią i siedmioletnią. A teściowa – złoto. Oddała swoje mieszkanie i mieszka z matką w jednopokojowym.
Babcia potrzebowała już opieki, samej jej było ciężko. Ale mieszka w sąsiednim podwórku. Dlatego teściowa, Antonina, mogła spokojnie odwiedzać matkę kilka razy dziennie i nie przeprowadzać się do jednopokojowego mieszkania, gdzie musiała spać w kuchni.
Jednak Antonina uroczyście ogłosiła młodej parze tuż po ślubie, że oddaje im swoje trzypokojowe mieszkanie.
– Tak marzyłam o córce! – powiedziała, gratulując młodym na weselu. – Dobrze, że teraz mam ciebie! Nazywaj mnie mamą!
Panna młoda uśmiechnęła się, kiwnęła głową i pomyślała, że ten temat szybko przeminie. Ale tak się nie stało. Antonina była uparta. Nadia mówiła, że jej to nie pasuje, obiecywała, że stopniowo zacznie tak mówić. W końcu ma swoją matkę, jak ma nazywać mamą niemal obcą kobietę?
Teściowa nie przyjmowała żadnych wymówek, obrażała się na synową, nie odpowiadała na nic, oprócz słowa „mama”.
Tak trwa to już ponad dziesięć lat.
– Jak ona nazywa swoją teściową?
– Wcale jej nie nazywa. Tak prowadzi rozmowy, żeby nie musiała się zwracać. Kiedy pojawiły się dzieci, było jej łatwiej, teraz czasem można powiedzieć „babcia”. Przez dzieci się komunikują: „A może, Haniu, zapytamy babcię, czy będzie piła herbatę z cukrem czy bez?” Oczywiście, teściowa nie jest z tego zadowolona.
Matka teściowej zmarła sześć lat temu. Od tego czasu Antonina mieszka sama w mieszkaniu i cały swój wolny czas poświęca Nadii. Nadia pracuje. Dzieci są w przedszkolu i szkole. Jeśli coś, babcia zawsze gotowa odebrać, posiedzieć, zaprowadzić. Wszystkie prośby Nadia przekazuje przez męża. Na ogół to normalne, ale czasem wygląda dziwnie.
Gdyby teściowa Nadii była złośliwą, podłą kobietą, która przeszkadza normalnie żyć rodzinie, to takie zachowanie synowej byłoby uzasadnione. Ale nie jest to zrozumiałe. Nadia docenia pomoc Antoniny i jest gotowa, jeśli będzie trzeba, sama pomagać swojej teściowej finansowo i opieką.
Jednak, póki co, od Nadii oczekuje się czegoś innego.
– Niedawno znów się pokłócili. Zaprosili gości na weekend: ja z mężem, Antonina i kilku przyjaciół. Kobieta zajmowała się wnukami. Usiedliśmy do stołu, a jej nie ma. Okazało się, że odeszła. Wyszło na jaw, że Nadia z przyzwyczajenia powiedziała mężowi, żeby zawołał swoją mamę. Teściowa poczuła się urażona i odeszła bez pożegnania. Andrzej zaczął dzwonić, ale ona nie odbierała. Poszedł za nią.
W domu teściowej skoczyło ciśnienie, trzeba było wezwać karetkę. Leży, płacze: wszystko im oddałam, we wszystkim pomagam, a ona nadal nie nazywa mnie mamą!
Andrzej starał się nie mieszać, ale teraz nie wytrzymał i poparł swoją matkę. Jest pewien, że skandal wywołała upartość jego żony. Teraz grożą sobie nawzajem rozwodem.
