W tym roku moje córki przywiozły do mnie na lato troje wnuków, mówiąc, że mają dużo pracy, będą szukać dodatkowych zajęć, żeby więcej zarobić, a kiedy wezmą urlop, chcą odpocząć same. Już drugi miesiąc lata dobiega końca, jestem bardzo zmęczona opieką nad wnukami, ponieważ od dawna jestem na emeryturze i sama. Zaczęłam dawać córkom do zrozumienia, że już mam dość, ale one dobrze wiedzą, że moja mama również bardzo mi pomagała

Mam taki charakter, że całe swoje życie poświęciłam własnym dzieciom, ukochanym córkom. Mąż mnie opuścił. Pracowałam przez wiele lat na dwóch ciężkich etatach, aby dzieci nie czuły się pozbawione czegokolwiek i żebym mogła zapewnić im przyszłość.

Trzeba przyznać mojej kochanej mamie, że była dla mnie prawdziwym ratunkiem, zawsze była z nami każdego dnia, pomagając mi w wychowaniu moich dzieci.

Z tych lat życia można wspominać tylko pracę, dzieci, ciągłe zmęczenie i rodziców, którzy w ostatnich latach stale źle się czuli.

Lata jakoś szybko minęły, teraz sama jestem na emeryturze. Moje córki dorosły, zdobyły dobre wykształcenie i mają już od dawna własne rodziny. Mam troje wspaniałych wnuków.

Oczywiście zaproponowałam swoim córkom pomoc w wychowaniu ich dzieci, bo chcę im pomóc, póki jeszcze mam siły, tak jak moja mama kiedyś pomagała mi.

Teraz mam dużo wolnego czasu, mogę trochę poświęcić go swoim dzieciom i wnukom. Nie narzekam na brak miłości dzieci, zawsze do mnie ciągną.

Jestem szczęśliwa, że czuję radość ze spędzania czasu z dziećmi: ciągłe spacery, wesołe uśmiechy, śmiech, przytulanie. Bardzo dobrze jest spędzać czas z wnukami, od nich płynie tyle dobra i pozytywnej energii.

A także radość z ich odwiedzin, słodkie prezenty, pierwsze zabawne słowa, gry, książki. Wiele babć może tylko marzyć o tym, co mam teraz.

Moje córki od dawna pracują, zajmują się swoją pracą, swoim życiem rodzinnym, spotykają się z koleżankami i swoimi znajomymi. Czasami jeżdżą z mężami na krótkie wycieczki, aby pobyć razem.

A ja dużo czasu spędzam z wnukami: co weekend, latem, kiedy dzieci chcą odpocząć, również przywożą wnuki do mnie.

Niby jest mi z nimi wesoło i nie mam czasu na starzenie się. Ale czasem ogarnia mnie jakaś złość.

Problem polega na tym, że nawet kiedy moje córki mają wolny czas albo dzień wolny, i tak przywożą wnuki do mnie, żebym się nimi opiekowała.

Czy naprawdę nie chcą spędzić swojego jedynego dnia wolnego z własnymi dziećmi? Pójść do kina albo do centrum rozrywki dla dzieci, zjeść razem lody czy watę cukrową? To przecież takie ciekawe, wziąć dziecko za rękę i przejść się z nim ulicą, słuchając zabawnych zdań i dziecięcego śmiechu.

Nie kłócę się z moimi córkami o to i nie tłumaczę im niczego. Uwielbiam swoje wnuki. Ale trochę już zmęczyłam się byciem z nimi cały czas. Czasami czuję, że już nie mam sił ani zdrowia, ale nie chcę narzekać.

Szczerze mówiąc, nigdy nie narzucałam swoich córek mojej mamie, kiedy sama miałam czas się nimi zająć, starałam się, żeby i ona mogła odpocząć. A moje dzieci już przestały doceniać to, co dla nich robię, przywykły, że zawsze przyjmuję wnuki, więc tego roku przywiozły je do mnie na całe lato, chociaż same brały urlopy i jeździły odpoczywać.

Nie wiem, jak powiedzieć córkom, żeby miały trochę sumienia i same trochę zajęły się swoimi dziećmi, bo ja też chcę odpocząć. Boję się, że dzieci mnie nie zrozumieją i się obrażą. Co mam zrobić, nie wiem. Ale chciałabym trochę pożyć dla siebie, bo lata szybko mijają, a ja już jestem w podeszłym wieku. Jak im to powiedzieć, żeby zrozumiały i nie zostawić złego wrażenia?