— Mam dość tego małżeństwa — powiedział mój mąż. Zamarłam, stojąc przed drzwiami jego gabinetu, nie śmiąc wejść
Na uroczystość z okazji drugich urodzin naszego syna, Tomka, przyjechał jego chrzestny, Michał. On i mój mąż poszli do domu, oddalając się od hałaśliwego towarzystwa dzieci i animatorów, starających się uczynić ich życie szczęśliwszym.
Chciałam osobiście podziękować Michałowi za robota, którego podarował chrześniakowi, i za to, że znalazł czas, by przyjechać na nasze święto.
— Stary, przegrzałeś się na słońcu? O czym ty mówisz? — zdziwił się nasz przyjaciel.
— Mam dość, Ania. Chcę być z kimś innym! — cofnęłam się, szukając ręką ściany, by nie upaść na drżących nogach.
„Chcę być z kimś innym!” — ta myśl huczała mi w głowie. Nie, to niemożliwe. Czy to halucynacje?
Jak mógł coś takiego powiedzieć mój Tomek? To nie mogła być żadna żart.
Złapałam się za włosy, próbując uspokoić oddech.
Wszystko wirowało mi przed oczami. Straciłam ich z pola widzenia, ale wciąż doskonale ich słyszałam. Miałam szczęście, że nie zorientowali się, że stoję za drzwiami gabinetu.
— Zamierzasz się rozwieść z Anią? — Michał nie spodziewał się takiego obrotu rozmowy i niespodziewanie zachłysnął się śliną. Jego głos stał się ochrypły, próbował złapać oddech.
— Jeszcze nie podjąłem ostatecznej decyzji. Ania jest matką moich dzieci. Znakomitą gospodynią naszego domu. Posłuszną i wierną żoną — wyliczał Tomek, podczas gdy ja umierałam na miejscu. Zimny pot wystąpił mi na plecach, a skóra pokryła się gęsią skórką. Moje zranione serce nagle się zatrzymało i rozpadło na kawałki.
Mój mąż jeszcze nie zdecydował, czy chce ze mną być, czy nie?!
To mówił mój ukochany, który jeszcze rano przygotowywał naszym dzieciom śniadanie i całował mnie? Śmialiśmy się i cieszyliśmy wspólnym porankiem!
Zadrżałam i nie mogłam się uspokoić.
Mamy z Tomkiem dwoje dzieci! Tomek dzisiaj obchodził swoje drugie urodziny, a jego ojciec mówił przyjacielowi, że jego uczucia do mnie wygasły.
— Masz już kogoś na oku? — Michał trafiał prosto w moje serce, zadając takie pytania mojemu mężowi.
Czekałam, aż Tomek rozwieje moje obawy o zdradzie! Powinien powiedzieć, że nie ma nikogo poza mną! W końcu przysięgaliśmy sobie wierność!
— Pamiętasz, za kim biegałem na studiach?
— Ta rudowłosa? Marta, chyba? — szybko odpowiedział Michał.
— Tak, ona jest gotowa na wszystko ze mną! — pochwalił się Tomek. — Ania nawet się do tego nie umywa. Ona nie jest do tego stworzona.
Ogłuchłam. W uszach zaczęło mi dzwonić.
To nie mój mąż! To nie ten, w którym zakochałam się bez pamięci.
Co się z nim stało?
Gdzie ten mężczyzna, który oszalał z miłości do mnie? Wdarł się do mojego życia tak niespodziewanie! W deszczowy dzień przejechał obok mnie swoim audi i ochlapał mnie z kałuży, gdy biegłam na zajęcia.
Tomek zniszczył moje sukienkę, ale natychmiast przeprosił i zaproponował kolację. Za pierwszym razem odmówiłam. Podczas naszej drugiej przypadkowej rozmowy, zdobył moje zainteresowanie. Był dżentelmenem i troskliwym człowiekiem. Przy nim czułam się bezpiecznie, jak za murami. Mieliśmy ze sobą tyle wspólnego! Nie mogliśmy przestać rozmawiać. Po jego długich zalotach, wyszłam za niego za mąż! I wierzyłam, że nasza miłość jest na zawsze!
Pięć lat szczęśliwego małżeństwa! Wszystko to wyrzucić do śmieci? Przeżyć razem tyle trudności i zapomnieć? Zawsze razem szliśmy do wspólnych celów!
Tomek nie mógł mi tego zrobić! Nie! Przecież bardzo się kochamy! Mamy małe dzieci!
Tomek uwielbiał Alinkę, a o synu zawsze mówił z dumą. Tego nie wymienia się na chwilowe zauroczenie!
Usta zaczęły mi drżeć. Łzy napłynęły do oczu. Korytarz się zachwiał. W próbując się utrzymać na nogach, chwyciłam się pobliskiej szafki, ale natychmiast spadła z niej waza z kwiatami. Dźwięk tłuczącej się ceramiki o parkiet rozległ się wokół.
— Chyba ktoś nas podsłuchał! — odezwał się Michał.
Zasłoniłam usta dłonią, by nie wydać żadnego dźwięku, który by mnie zdradził. Nie mogłam spotkać się z Tomkiem, bo nasz syn miałby zepsute urodziny skandalem i rozwodem!
Ciężkie kroki rozległy się w pokoju. Ktoś szedł, żeby sprawdzić, czy nikt ich nie podsłuchiwał.
Siedziałam na podłodze, zasłaniając usta dłonią, żeby się nie wydać. Czy mogłam wpaść do gabinetu i zacząć awanturę?
Po co? Tomek natychmiast by mnie wyrzucił i obwinił za podsłuchiwanie ich rozmowy. Lepiej porozmawiam z nim osobiście. Nie chcę robić skandalu na urodzinach syna.
— Stary, uspokój się! Ciągle coś sobie wmawiasz! Tutaj nikogo nie ma! Wszyscy skupieni na animatorach! Przecież za to im zapłaciłem! — powiedział samolubnie Tomek. Zacisnęłam zęby. Wyglądało na to, że to Michał chciał sprawdzić, kto stał za drzwiami. Wstałam i postanowiłam odejść, ale zatrzymałam się, gdy usłyszałam pytanie Michała:
— Nie boisz się, że Ania dowie się o wszystkim?
— Ania ode mnie nie odejdzie. — Machnął ręką. — Nie ma pieniędzy na utrzymanie dzieci. Niczym się nie zajmuje, skąd miałaby wziąć potrzebne sumy na życie? Więc nigdzie się nie ruszy.
Przeszył mnie zimny pot. Gorzkie łzy popłynęły po policzkach.
Więc tak naprawdę Tomek mnie traktował? Jestem bezużyteczną gospodynią, która nie poradzi sobie bez jego pieniędzy? Ale wychowywałam nasze dzieci, dbałam o ich rozwój! Poświęcałam całą siebie rodzinie. Starałam się utrzymać dom w idealnym porządku, nadwyrężałam plecy, kiedy dzieci nie schodziły z moich rąk. Zawsze krzątałam się w kuchni, żeby przygotować smaczny obiad na powrót ukochanego z pracy. A potem sama układałam dzieci spać, bez jego pomocy, i biegłam się ogarnąć, by na noc ucieszyć męża piękną bielizną.
Ale dla Tomka to było oczywiste? Nigdy nie myślał, jak bardzo się starałam.
— O, tu jesteś! — niemal podskoczyłam ze strachu, gdy za moimi plecami odezwała się przyjaciółka. Ania pojawiła się nagle, musiałam przyłożyć palec do ust, żeby uciszyć ją.
Złapałam ją za ramię i wyprowadziłam na zewnątrz, gdzie mogłam głęboko odetchnąć. Wygląda na to, że nie zauważyli nas ani Michał, ani Tomek
.
— Płakałaś? — zdziwiła się Ania i sięgnęła po moją twarz. — Kochana, zrobiłam ci taki piękny makijaż na tę uroczystość, a teraz jest zniszczony przez łzy. Chodź, pomogę ci się umyć.
Ania zaprowadziła mnie do łazienki, gdzie zaczęłam zmywać rozmazany makijaż.
— Dlaczego płakałaś? — nie dawała spokoju Ania. Przyjaźniłyśmy się od studiów i po ich zakończeniu nie rozstawałyśmy się. Przyjaciółka była na moim ślubie, złapała bukiet i wyszła za mąż za Marka, brata Tomka. Pół roku po poznaniu, Marek wziął Anię za żonę i nosił ją na rękach. Ich śliczna córeczka ma dwa lata. Ala bawiła się teraz z dziećmi na zewnątrz z animatorami.
— Tomek powiedział, że ma dość naszego małżeństwa. — Ledwo wykrztusiłam prawdę. Łzy znów napłynęły mi do oczu, gdy zauważyłam, że przyjaciółka była mocno zdziwiona moimi słowami. Nie mogła zrozumieć, jak Tomek mógł to powiedzieć, tak samo jak ja. Nigdy nie czułam się niekochana.
Zawsze myślałam, że Tomek mnie kocha, po prostu czasem bywał zmęczony, jak każdy. Ale rozumiałam to. Pracował tak dużo w swojej klinice, że czasem padał ze zmęczenia po całym dniu.
— Co za bzdury? Przecież niedawno mówił, jak bardzo chce trzeciego dziecka! — mówiła przyjaciółka, gdy zaczęłam pociągać nosem. — Chyba żartujesz?
— To nie żart. Powiedział, że ma dość małżeństwa ze mną!
Ania chwyciła się umywalki i zmarszczyła brwi. Chyba próbowała to wszystko przetrawić.
— Co mu odpowiedziałaś? — zapytała.
— Nie powiedział mi tego bezpośrednio. Usłyszałam jego rozmowę z Michałem. — Wzruszyłam ramionami.
— Żartujesz? Kochana, powinnaś tam wejść i postawić Tomka na miejscu za to, co powiedział! — wybuchnęła Ania. Zawsze była taka, nie przebierała w słowach.
— Po uroczystości. Nie chcę kłócić się z Tomkiem na urodzinach syna. Porozmawiam z nim później. — Ania skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała na mnie.
— Chcesz, żebym porozmawiała z Markiem, żeby przemówił Tomkowi do rozsądku? — spojrzałam na nią z lękiem. Jeszcze tylko brakowało, żeby wmieszać w to brata Tomka.
— Nie, to musi zostać między mną a Tomkiem. Muszę z nim porozmawiać i spróbować zrozumieć, gdzie popełniliśmy błąd w naszym związku. — powiedziałam, ale nagle do łazienki wbiegła Ala i objęła moje nogi. Córka wtuliła się czołem w moje kolana.
— Ma-ma! Pa-pa cię wo-ła! — śpiewała córka pod ulubioną melodię z bajki. Będzie z niej piosenkarka, jak dorośnie!
Zmarszczyłam brwi, bo zdziwiło mnie, że Tomek mnie szukał. Przypomniały mi się jego słowa, że jeszcze nie zdecydował się na rozwód. Może już podjął decyzję?
Przeszły mnie ciarki. Cała się trzęsłam z nerwów. Moje serce było niespokojne. Napięte nerwy, ale musiałam zobaczyć się z Tomkiem. Próbowałam nie zwracać uwagi na przeczucie, które mówiło mi, żeby nie spotykać się z nim sam na sam.
Wciąż drżałam z powodu słów męża, które usłyszałam za drzwiami jego gabinetu. Czy naprawdę podjął decyzję o rozwodzie w takim dniu?
Przecież byliśmy szczęśliwi przez całe nasze małżeństwo! Mamy wspaniałe, mądre dzieci, świetny dom, który Tomek kupił, gdy urodził się Tomek. Nigdy nie kłóciliśmy się i żyliśmy w zgodzie. Dlaczego więc Tomek mówił swojemu przyjacielowi, że ma dość naszego małżeństwa?
To było tak dziwne! Ale moje serce pękło, bo Tomek miał kogoś innego. Zdradzał mnie z nią?
Ogarnął mnie strach. Takie myśli nie przyszłyby mi do głowy nawet w najgorszym koszmarze.
Może to tylko flirt? I tak brzmiało źle, jedno czy drugie!
Nie, nie! To nie mogło nam się przydarzyć! Zawsze byliśmy wzorem dla naszych przyjaciół. Między nami były takie silne uczucia i będą zawsze!
Zrobiło mi się niedobrze, więc poszłam do kuchni po wodę. Ręce tak mi się trzęsły, że szklanka stukała o zęby.
Dlaczego jestem taka zdenerwowana? Poradzę sobie z każdą biedą, mam przecież dzieci! Moje dzieci dają mi siłę każdego dnia, by wstawać i cieszyć się nowym dniem.
Otoczę swoje dzieci miłością i troską, tak żeby nigdy nie poczuły się samotne. Mają mnie!
Ale w piersi bolało nie do zniesienia.
Nagle do kuchni wbiegł jeden z animatorów w kostiumie Roberta z bajki „Fixies”. Organizując urodziny, pomyślałam, że ulubieni bohaterowie bajek bardzo spodobają się moim dzieciom i innym dzieciom na naszej uroczystości.
Był cały spocony, ciężko oddychał. Naprawdę obiegł cały dom, żeby mnie znaleźć?
— W końcu cię znalazłem! — powiedział na wydechu. — Twoja córka zaczęła bójkę z chłopcem z sąsiedztwa. Jego matka żąda, żebyś zeszła.
Co? Moja słodka księżniczka zaczęła bójkę z jakimś chłopcem? To niemożliwe!
Zamarłam z przerażenia. Wszystkie myśli, które jeszcze chwilę temu mnie dręczyły, wyleciały z głowy.
Moja córka pobiła się z chłopcem? Wciąż nie mogłam w to uwierzyć! Moja córka nie skrzywdziłaby muchy, jak mogła się pobić z chłopcem?
Wyszłam z animatorem na zewnątrz. Szukałam wzrokiem córki i modliłam się, żeby animator powiedział, że to żart i wszyscy wrócili do zabawy. Ale wszyscy zamilkli, gdy tylko pojawiłam się na schodach.
Muzyka nie grała, wszyscy patrzyli na mnie w milczeniu.
Zobaczyłam swoje dzieci na ławce. Tomek głaskał Alę po głowie, a ona chowała pod sukienką kolana ubrudzone trawą. Serce mi zamarło i od razu ruszyłam w ich stronę.
Ale przed sobą zobaczyłam kobietę w słomkowym kapeluszu, który chronił ją przed słońcem. Zmrużyła oczy i zaczęła krzyczeć mi w twarz.
— Wychowałaś dzikuski, nie dzieci! Rzuciła jedzeniem w mojego syna, mogła mu głowę rozbić! A jeszcze porysowała mu ręce! — spojrzałam na chłopca za jej plecami, zobaczyłam, że płacze i wpada w histerię. Ale na jego ciele nie było żadnych zadrapań, o których mówiła.
— Musimy się dowiedzieć, o co chodzi i…
— Należy nam się odszkodowanie za wyrządzone szkody, zanim zgłoszę was do opieki społecznej! Zajmą się wami! — przerwała mi, zaczynając stawiać warunki. Spojrzałam na nią uważnie i przypomniałam sobie, kim jest. To była Ludmiła Kowalska, żona lokalnego posła, którego niedawno wypuścili z więzienia za łapówki. Nie zapraszałam ich
na urodziny syna, jak się tu znaleźli?
Jeszcze mnie straszyła? Nie na tę trafiła!
— Nie rzucała jedzeniem w twojego syna! Wszyscy to widzieliśmy! To on rzucił ciastkiem w Alę — powiedziała obok mnie Maria, mama dwuletniej Lenki, którą zaprosiłam na urodziny Tomka.
— Musimy dowiedzieć się, co się stało. Moja córka nie mogła po prostu podejść do twojego syna i podrapać mu ręce. Nie widzę żadnych zadrapań! — podeszłam do córki i delikatnie dotknęłam jej rączek. — I przestań mnie straszyć opieką społeczną. Jeśli nie chcesz rozwiązać problemu, możesz sobie iść.
— Jeszcze tego pożałujesz! — powiedziała na odchodne i szarpnęła syna za rękę. Chłopiec zapłakał jeszcze głośniej z bólu. Za nimi zatrzasnęła się furtka.
— Cieszmy się dalej świętem! — powiedziałam i poprosiłam animatorów, żeby dalej bawili dzieci.
Pogłaskałam Alę, tak jak Tomek przed chwilą.
Na oczach mojej córki były łzy, trzęsła się i patrzyła na mnie jak pobity kotek.
— Krzy-cza-ła na mnie! — powiedziała, łkając. Przytuliłam ją do siebie. Serce mi pękło, słysząc płacz córki.
— Spokojnie, ona już poszła. Nie pozwolę nikomu skrzywdzić mojej małej! — głaskałam Alę po głowie, aż się uspokoiła.
Delikatnie puściłam ją z objęć i spojrzałam na nią. Na jej sukience zauważyłam ślady śmietany z ciastka.
— Co się stało? Chłopiec cię skrzywdził?
Ala spojrzała na swoje ręce i pociągnęła nosem.
— Obraził Tomka. I… i powiedział, że jesteś zła! — powiedziała córka. To wszystko wpływ jego matki, patrzyła na mnie z pogardą. Pewnie nagadała synowi bzdur, a on przeniósł to na moje dzieci.
— Poprosiłam go, żeby nie mówił takich rzeczy! — moja córka poczuła się niesprawiedliwie potraktowana i było jej smutno.
Poprosiłam ją, żeby spróbowała zapomnieć o tym incydencie i pobawić się z ulubionymi bohaterami z bajki. Sama obserwowałam ją z daleka.
Na telefon przyszła wiadomość od Tomka.
„Nie mogłem się doczekać. Musiałem wyjechać na pilne wezwanie, nie czekaj na mnie”
Całe ciało mi zdrętwiało.
O jakim pilnym wezwaniu mówił? Przecież godzinę temu obiecał być cały dzień na urodzinach syna, że sam zapali świeczki na torcie. Okłamał mnie?
Dlaczego tak szybko wyjechał? Czy rzeczywiście do pracy?
Może poszedł do swojej kochanki?
Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Chwytałam się różnych zajęć. Trzeba było sprzątnąć naczynia, więc to robiłam. Biec pożegnać gości — więc biegłam. Musiałam zająć się czymś, żeby nie myśleć o Tomku.
Czy naprawdę pojechał do pracy, czy bawił się w jakimś klubie? Nie został nawet na tort i życzenia syna. Kiedy to się stało? Kiedy coś się zepsuło? Nie poczułam tego.
Zajęłam się dziećmi. Były jeszcze małe i potrzebowały mojej miłości i uwagi. Ala była zazdrosna o Tomka, bo była starsza. Starałam się być z każdym z nich, żeby nikogo nie urazić. Czy to wtedy wszystko się zepsuło między mną a Tomkiem?
Chodziłam po domu jak zjawa, nie mogłam się uspokoić. Przypominałam sobie różne sytuacje i myślałam, myślałam. Szukałam w pamięci jakichś obrażonych spojrzeń Tomka albo czegoś, od czego zaczęło się jego znudzenie naszym małżeństwem. Ale nic nie przychodziło mi do głowy.
Tomek zawsze znikał w pracy, nawet zanim urodziła się Ala. Wtedy otwierał swoją klinikę chirurgii plastycznej. Pracował nad tym, żeby jego klinika była najlepsza. A ja wspierałam go i zajmowałam się naszymi dziećmi.
Westchnęłam zmęczona i przymknęłam oczy. Czułam, że coś jest nie tak. Jego słowa raniły moje serce. Przypominałam sobie każde jego słowo.
„Mam dość tego małżeństwa!” — ile było w tym pogardy i śmiechu. Czy to na to zasługuję? Oddałam całą siebie naszemu małżeństwu. Urodziłam mu dwoje wspaniałych dzieci, a on wciąż się zastanawia, czy być ze mną, czy nie?
Boże!
Opadłam na podłogę i zakryłam twarz dłońmi. Moje ramiona zaczęły drżeć w spazmatycznym płaczu.
Mój mąż powiedział, że ma kogoś innego! Jaka jestem głupia! Oczywiście, że ma kogoś innego, skoro musi wybierać między nami a nią. Jakim on jest podłym człowiekiem!
A ja głupia! Powinnam była natychmiast wejść do jego gabinetu i zerwać wszystko, żeby nie miał wyboru! Serce bolało. Jak mogłam się tak zgubić? W głowie miałam zamęt.
Nie miałam czasu na myślenie, bo był urodziny syna, a jeszcze ten skandal z rodziną Kowalskich. Wszystko się na mnie zwaliło jak lawina. A ja wciąż pielęgnowałam w głowie głupią myśl, że to, co powiedział, to żart.
Teraz otworzyłam oczy na całą sytuację. Mój mąż bawił się nami, dopóki było mu wygodnie. Czyżbym nie szanowała siebie, że chciałam to znieść? Nie, nie!
Moje dzieci nie będą świadkami kłótni i awantur rodziców! Nie chcę, żeby widziały, jak gaśnie miłość w nieszczęśliwym małżeństwie.
Jeśli zostanę z Tomkiem, nic ze mnie nie zostanie!
Wstałam i zaczęłam chodzić po salonie. Musiałam to wszystko przemyśleć.
Gdzie pójdę z małymi dziećmi? Nie mam pracy, tylko dyplom z pedagogiki i to wszystko. Do kogo się zwrócić po pomoc z mieszkaniem? Skąd wziąć pieniądze?
Pobiegłam do sejfu w naszej sypialni. Tam znalazłam tylko tyle, by wynająć mieszkanie na krótki czas. Wzięłam telefon z szafki i napisałam Tomkowi wiadomość:
„Przy tym święcie zapomniałam ci powiedzieć, że trzeba wpłacić za przedszkole Ali za pół roku z góry. Trzysta tysięcy!” — kłamię jak z nut, ale kwota jest realistyczna. Ala chodziła do elitarnego przedszkola w naszej okolicy. Jedzenie, basen, zajęcia z logopedą, zajęcia z angielskiego — wszystko to kosztowało niemało. Ale te pieniądze pójdą na nasze życie z dziećmi. Muszę wytrzymać rok, aż Tomek pójdzie do przedszkola i będę mogła pracować na pełny etat, żeby zarobić na życie.
„Kiedy trzeba wpłacić?” — napisał Tomek. Ręce mi drżały, ale pisałam dalej.
„Już wczoraj.” — szybko odpisałam i wysłałam. Telefon zawibrował, sygnalizując nadejście przelewu.
Spojrzałam na ekran telefonu, oszołomiona. To oznaczało, że podjęłam ostateczną decyzję o rozwodzie… Pozostało tylko spakować swoje rzeczy, ale czy to była słuszna decyzja? Mieliśmy z Tomkiem tyle lat wspólnego życia i po prostu ucieknę, jak przestraszona mysz, nie rozwiązując niczego?
Czy nie pożałuję, że nie zapytałam Tomka o jego rozmowę z przyjacielem? Moje serce bolało. Płuca zaciskały się w skur
czu, nie pozwalając mi wziąć pełnego oddechu.
Wystarczy, że spojrzę mu w oczy, żeby wszystko zrozumieć i dumnie odejść, zatrzaskując za sobą drzwi.
