O 5 rano Irenę obudził dzwonek telefonu męża (on spał). Odebrała, a życie podzieliło się na “przed” i “po”

Zaledwie ptaki zaczęły śpiewać, a telefon męża już dzwonił na całego. Irena zaskomlała na głos. No co za człowiek z tego Szymona. Możesz go budzić nawet armatami – i tak się nie obudzi. Zaspana Irena wyciągnęła rękę, próbując dosięgnąć telefonu męża.

W końcu udało jej się go chwycić, a w słuchawce usłyszała jakiś nieznany kobiecy głos. Ale to, co ją zaniepokoiło, to nie tyle sam głos, co intonacja, z jaką mówił, i co mówił.

– Szymon, cześć. No to co, mam cię spodziewać się pojutrze, czy jak?

Irena milczała. Od razu zdała sobie sprawę, że lepiej nic nie mówić, aby dowiedzieć się więcej.

– Szymon, no czemu milczysz? Nie ma zasięgu, czy mikrofon ci nie działa? No to pamiętaj, spotykamy się u mnie. Na wszelki wypadek przypomnę ci adres.

Kobieta podała adres i rozłączyła się.

Irena nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. Oszołomiona, wyłączyła telefon. Serce waliło jak oszalałe, myśli się plątały. Kim była ta kobieta? O czym rozmawiała z Szymonem? „Szymon”, a nie „Szymon”. Znaczy, że ta osoba jest z nim na „ty”. „Na tym samym miejscu”… O jakim miejscu mowa? Czyżby miał tajne miejsce na spotkania?

Irena zacisnęła pięści. W niej walczyły dwa uczucia: chęć poznania prawdy i strach przed nią. Z jednej strony chciała obudzić męża, wytknąć mu telefonem w twarz i zażądać wyjaśnień.

Z drugiej strony bała się tego, co może usłyszeć. Nie, nie będzie przesłuchiwać Szymona. Nie chce robić scen zazdrości, to nie w jej stylu. Ale spokojnie patrzeć na to też nie mogła.

„Nie, – postanowiła w myślach. – Dowiem się wszystkiego sama”.

Ostrożnie wstała z łóżka, starając się nie budzić męża, i poszła do łazienki. Przemywając twarz zimną wodą, trochę się uspokoiła, ale osad po usłyszanej rozmowie pozostał.

Cały dzień Irena chodziła jak w transie. Nie mogła skupić się na pracy, ciągle łapiąc się na tym, że znów odtwarza w głowie tamtą rozmowę. Próbowała się czymś zająć, ale bezskutecznie. Obraz rywalki wbił się w jej głowę. Irena wyobrażała sobie to chudą brunetkę z rozpuszczonymi długimi włosami jak z reklamy szamponu, to fatalną blondynkę z czerwoną szminką na ustach.

W głowie Ireny przewijały się setki scenariuszy: kim była ta kobieta? Przyjaciółką? Koleżanką z pracy? Byłą miłością? Przypominała sobie wszystkie znajome, próbując znaleźć tę, której głos mógłby należeć do tej bezczelnej kobiety.

W końcu nadszedł koniec dnia pracy. Irena pędziła do domu. W głowie miał się plan: jak tylko Szymon się pojawi, udawać, że nic się nie dzieje, a potem wszystko z niego wyciągnąć.

Wieczorem Szymon wrócił do domu jak zawsze. Pocałował Irenę w policzek, zapytał, jak minął jej dzień. Potem Irena podała mu kolację.

Starała się zachowywać, jakby nic się nie działo, ale w środku wszystko w niej kipiało.

– Jak minął dzień? – zapytał mąż.

– Normalnie – burknęła.

– A co ty taka markotna? – zapytał Szymon, sięgając po kromkę chleba. – Coś się stało?

– Nie, nic – odpowiedziała Irena.

Szymon jadł niespiesznie, opowiadając, jak minął jego dzień. Wszystko wydawało się zwyczajne… Irena ledwo się powstrzymywała, żeby nie wylać na niego wszystkich swoich podejrzeń.

Obserwowała go, próbując wychwycić najmniejszy znak niewierności. Ale Szymon zachowywał się jak zawsze.

– Słuchaj, czemu dziś taka milcząca? – zapytał w końcu Szymon. – Coś cię trapi?

– Nie, wszystko w porządku – znów skłamała Irena. – Po prostu jestem zmęczona.

– No dobrze – wzruszył ramionami Szymon. – Idę oglądać telewizję.

Szymon poszedł do salonu, a Irena została w kuchni.

„Może się mylę? – pomyślała. – Może to pomyłka numeru, albo coś?

Ale im bardziej starała się odpędzić te myśli, tym bardziej ją dręczyły. Serce Ireny bolało z żalu. Nie mogła uwierzyć, że Szymon, jej mąż, z którym przeżyła tyle lat, mógł ją zdradzić.

Nieuchwytny obraz tej nieznajomej kobiety ciągle pojawiał się w jej głowie. Przypomniała sobie, jak ostatnio Szymon zaczął zostawać dłużej w pracy. „Zawalona praca” – mówił. A może nie zostawał, tylko spotykał się z tą kobietą?

Nagle ciszę w kuchni przerwał dźwięk kroków. Irena wzdrygnęła się i podniosła wzrok. W drzwiach stał Szymon.

– Irena, czemu nie kładziesz się spać? – zapytał. – Już późno.

– Oj, zaraz pójdę – uśmiechnęła się słabo.

Poranek był ponury i deszczowy. Plan zrodził się natychmiast. Dziś, w swój dzień wolny, Irena przeszuka cały dom, wszystkie rzeczy Szymona. Musiała znaleźć coś, co potwierdzi jej najgorsze przypuszczenia.

Mąż pocałował żonę na pożegnanie, a gdy tylko za nim zamknęły się drzwi, Irena wyskoczyła z łóżka. Od razu rzuciła się do jego szafy. Przebierała rzeczy, dokładnie oglądając każdą koszulę, każde spodnie.

Nic.

Przetrząsnęła wszystkie szuflady, sprawdziła schowek w samochodzie, zajrzała nawet do kieszeni starej kurtki, której od dawna nie nosił. W głębi duszy Irena miała nadzieję znaleźć cokolwiek: obcą szminkę, oderwany guzik od damskiej bluzki, albo choćby włos, który by do niej nie należał. Chciała już potwierdzić swoje podejrzenia, a nie tylko się nimi dręczyć.

Ale wszystko było na nic.

Drżącymi rękami Irena otworzyła laptop, wprowadziła hasło Szymona (które, nawiasem mówiąc, dawno znała) i weszła na jego pocztę. Przejrzała kilka wiadomości, ale nie znalazła nic podejrzanego. Potem przeszła do wiadomości na portalach społecznościowych.

Irena przeglądała wiadomości, czytając rozmowy Szymona z przyjaciółmi i kolegami. Nic. Ani śladu podejrzanej kobiety. Rozczarowanie ustępowało falom gniewu. Czyżby się myliła? Czyżby na darmo się tym dręczyła?

Została tylko jedna rzecz. Sprawdzić, czy w wyznaczonym dniu Szymon gdzieś pójdzie i podążyć za nim.

– Słuchaj, Irena, dziś spotykam się z kolegą – powiedział Szymon następnego dnia. – Dobrze?

Irena skinęła głową. Serce jej zakuło. Wiedziała, do jakiego „kolegi” idzie…

Serce biło jak oszalałe. Szymon, niczego nie podej

rzewając, wyszedł z domu. Czekając, aż wsiądzie do samochodu i ruszy, Irena wybiegła za nim. Jechała w niewielkiej odległości, starając się nie zwracać na siebie uwagi. Szymon wyjechał za miasto.

Zatrzymał się przy jakimś domu. To był ten adres. Irena zaparkowała w pobliżu, starając się nie wyróżniać, ale jednocześnie widzieć, co się dzieje. Czas dłużył się niemiłosiernie, ale wkrótce z domu wyszła kobieta. Tak, nie tak ją sobie wyobrażała. Była młodsza od nich o jakieś 15 lat. Niewyraźna, niska, z głupim kokiem. I na to Szymon zamienił Irenę?

Irena zdecydowanie wyszła z samochodu, żeby powiedzieć tym dwojgu, co o nich myśli.

Nie mogąc już się powstrzymać, otworzyła drzwi samochodu i wykrzyknęła:

– Szymon! Co to ma znaczyć?!

Szymon, oderwawszy się od rozmowy z kobietą, zdziwiony się odwrócił.

– Irena? Co ty tu robisz? – mruknął, wyraźnie nie spodziewając się zobaczyć żony w takiej chwili.

Irena, podbiegając do niego, chwyciła go za koszulę.

– Jak mogłeś? Z nią?!

Szymon, zdezorientowany, próbował oderwać ręce żony.

– Irena, źle wszystko zrozumiałaś. – W końcu uwalniając się z uchwytu żony, Szymon głęboko odetchnął. – Uspokójmy się. To moja siostra, Ania.

Ania przyjaźnie kiwnęła głową.

– Siostra? – Irena zdezorientowana spojrzała na Anię. – Jaka siostra?

Szymon westchnął.

– Sam nie wiedziałem o jej istnieniu do niedawna. Wiesz, że z ojcem miałem trudne relacje. Po ukończeniu 18 lat wyjechałem i już się z nim nie widziałem.

Okazuje się, że ojciec ożenił się po raz drugi, i w tym małżeństwie urodziła się Ania. Jasne, że nie miałem jak się o tym dowiedzieć. Nowej żonie ojciec też nie powiedział, że ma dziecko. Dopiero kiedy ojciec zmarł, u notariusza wyszło na jaw.

– Wiecie, jak się zdziwiłam, kiedy dowiedziałam się, że mam brata – uśmiechnęła się Ania. – W testamencie ojciec nic mu nie zostawił, ale wydawało mi się to niesprawiedliwe. Dlatego postanowiłam, że jakoś podzielimy się majątkiem. Przez notariusza dowiedziałam się, jak skontaktować się z Szymonem.

– Przepraszam, że ci nic nie powiedziałem – Szymon wziął Irenę za ręce. – Sam musiałem to wszystko najpierw zrozumieć, uporządkować.

Kamień spadł z serca Ireny. Wszystkie jej podejrzenia okazały się bezpodstawne. Uśmiechnęła się, kładąc rękę na ramieniu męża. Teraz, kiedy wszystko było jasne, mogli się z tym zmierzyć. A ich rodzina się powiększyła.

Czy powinien był od razu powiedzieć żonie o wszystkim, czy to była jego prywatna sprawa? Podziel się swoimi opiniami w komentarzach.