Nauczył teściową lekcji tak, że więcej nic od niego nie poprosi
Piotr wracał do domu spokojny i radosny jak nigdy. Po pierwsze, czekały go długo oczekiwane wolne dni po ciężkich tygodniach pracy, a po drugie, nie musiał się o nic martwić, ponieważ kilka dni wcześniej był z dziećmi w supermarkecie i kupił jedzenie na cały miesiąc! Był przekonany, że wreszcie będzie mógł odpocząć od ciągłej bieganiny…
Gdy wrócił do domu, był bardzo głodny, więc od razu poszedł do kuchni, a tam… pustka. Pomyślał, że to żart. Od razu ruszył na poszukiwanie swojej żony…
— Oksana, gdzie są wszystkie produkty? Zostaliśmy obrabowani? Miały być na miesiąc, a teraz nic nie ma! — zapytał mężczyzna z irytacją.
— Kochany, czy nie wiesz, gdzie znikają produkty? Gotowałam z nich przez cały tydzień, a potem wczoraj przyszła mama, więc dałam jej połowę. Przecież nie mogę zostawić rodziców bez jedzenia.
— Czekaj, chcesz powiedzieć, że oddałaś im połowę naszej żywności, kupionej za moje pieniądze? — zapytał, czekając, aż kiwnęła głową, i kontynuował — Nie uważasz, że to trochę bezczelne? A ja mam głodować, bo twój ojciec nadal nie znalazł pracy?
— Uspokój się, wiesz, że ma jeszcze pół roku do emerytury, a przeżyć tylko na maminych rentach nie jest łatwo.
— Czyli chcesz powiedzieć, że poza własną rodziną mam jeszcze utrzymywać dwóch zdrowych i zdolnych do pracy ludzi? Daj mi gazetę z ofertami pracy!
— Proszę, oto gazetę! — odpowiedziała, a Piotr zapytał — Można wiedzieć, po co ci to?
— Zobaczysz! — krzyknął mężczyzna i wyszedł z pokoju.
Piotr poszedł do mieszkania teściowej i teścia, którzy mieszkali o piętro niżej.
Drzwi otworzyła zaskoczona Lidia Aleksiejewna. Nie zdążyła nawet się przywitać, gdy zięć wykrzyknął: „Przyniosłem wam gazetę! Szukajcie pracy, a moich dzieci już nie nękajcie!”
Krzyknął mężczyzna, obrócił się, zobaczył kupione przez siebie banany, zabrał je i na koniec krzyknął: „Do widzenia!”
Jak myślicie, czy mężczyzna postąpił słusznie?
