Pewnej kobiecie przyśnił się straszny sen: jej mąż wrócił do domu w nowym, czarnym płaszczu. Czarny płaszcz z kapturem. A twarz męża była blada. I mówi cichym, również bladym głosem: „Zobacz, jaki piękny płaszcz podarowała mi mama”. Ale jego matki nie było na świecie już od 10 lat
Pewnej kobiecie przyśnił się straszny sen, w którym jej mąż wrócił do domu w czarnym płaszczu, blady, patrzy na nią i mówi, że ten płaszcz podarowała mu jego matka. A matki już od dziesięciu lat nie było na świecie. Nigdy niczego mu nie podarowała. Nadużywała alkoholu i została pozbawiona praw rodzicielskich. Jedynie przeklinała przez telefon. Mąż dorastał w domu dziecka.
Kobieta obudziła się przerażona. Ale nic nie powiedziała mężowi, żeby go nie straszyć. Przecież to tylko sen. Może to przez film grozy, który oglądała wieczorem, albo przez mocną herbatę wypitą na noc.
Mąż poszedł do pracy. Kobieta nie mogła przestać myśleć o śnie. A wieczorem mąż wrócił i mówi:
– Kupiłem sobie płaszcz, Anno. Bardzo tanio, kolega Andrzej mi zaproponował. Jemu nie pasował. Czysta wełna, zobacz, jaki ładny fason! I z kapturem. Za bezcen, prawie za darmo. Wziąłem go, niech mam chociaż jedną modną rzecz w garderobie!
I wyciągnął z torby czarny płaszcz, jak ten ze snu. I założył go na siebie.
Żona zbladła. Przez chwilę wydawało jej się, że twarz męża jest jakby z plastiku. Biała i zimna. Próbowała opowiedzieć mu swój sen, ale mąż nie chciał słuchać głupot. Co z tego? Sen to sen. Kupił płaszcz. To tylko przypadek.
Mąż zaczął nosić płaszcz. Elegancka rzecz! Czarny, szlachetny kolor. Ciepły! Kaptur…
I mąż zaczął chorować, kaszleć. Gasł w oczach. A nieszczęścia zaczęły go przytłaczać: wypadki, awarie, konflikty w pracy, szef ciągle go krytykował, projekt się nie udał, katastrofa; obniżyli pensję i groziło zwolnienie. W domu leżał bez sił, nie mógł nic zrobić. Tylko jęczał i kaszlał.
Wyglądało, jakby się dusił; coś go dusiło. Chociaż lekarze nie mogli niczego znaleźć. Mówili: „Na razie wydaje się, że jesteście zdrowi. Ale jeśli choroba się zacznie, wszystko stanie się jasne. Przepiszemy leczenie. O ile choroba się zacznie. Medycyna nie jest wszechmocna!”.
Mimo wszystko chodził do pracy, choć ledwo stał na nogach; bo jak żyć, jeśli się nie pracuje? Już zaczęły się zbierać długi.
Szła zima, a on ciągle zakładał ciepły płaszcz, opatulał się nim. Czarny płaszcz, kupiony za bezcen.
I znowu przyśnił się kobiecie sen: teściowa stoi i grozi jej palcem. I mówi złowieszczo, tak jak za życia: „Dlaczego, ty łajdaku, nie cieszysz się z mojego prezentu? Podarowałam tak piękny płaszcz.”
Oczywiście, Andrzej zdobył ten płaszcz gdzieś. A żona Andrzeja wszyła pod podszewkę kartkę z klątwą. Ale uznaj to za prezent ode mnie. Wkrótce syn przyjedzie do mnie, w tym płaszczu będzie mu wygodnie dotrzeć!”.
Taki oto przerażający sen.
Kobieta zerwała się z łóżka i rozpruła podszewkę czarnego płaszcza. A tam znalazła kartkę z diabelskimi słowami i woreczek z ziemią!
Pokazała to wszystko mężowi. I mąż się przestraszył. Andrzej już szykował się, by zająć jego miejsce. I ciągle pytał o zdrowie, bardzo troskliwy i życzliwy człowiek.
Małżonkowie wyrzucili kartkę i ziemię. A płaszcz mąż zabrał do pracy i oddał Andrzejowi. Och, jak kolega się wściekł! Jak poczerwieniał, potem pobladł. Nawet nie chciał dotknąć czarnego płaszcza, starannie złożonego w czarny worek. „Nie trzeba! Nie wezmę!” – krzyczał i wrzeszczał…
A mąż powiedział: „Nie ma czego się bać! Wyrzuciliśmy kartkę z klątwą i ziemię. Teraz to tylko zwykły płaszcz, bez żadnych podtekstów. Oddaliśmy go do pralni chemicznej, jest jak nowy. Noś go sam! Bierz za darmo!”.
I od tego dnia wszystko zaczęło się układać. Mąż wyzdrowiał, zaczął dobrze zarabiać. Relacje z szefem poprawiły się. A Andrzeja zwolnili; wszystkie jego nadużycia wyszły na jaw. Szef, jakby wcześniej był w ciemności, teraz to zobaczył.
Ale może to przez krawat? Andrzej podarował mu designerski krawat, który ukradł na pogrzebie. I częstował cukierkami z cmentarza. Sam o tym powiedział na pożegnanie, gdy sypał wszystkich przekleństwami i groźbami. To był niebezpieczny szaleniec, dawno oszalały z zazdrości. A wyglądał na porządnego człowieka.
…A matce uratowanego mężczyzny postawili ładny pomnik. I serdecznie jej podziękowali. Wybaczyli za wszystko.
Bo nie była zbyt dobrą osobą, oczywiście. I we śnie taka też była: niedobra i nietrzeźwa! Ale to ona ostrzegła. To ona powiedziała o kartce z klątwą i ziemi! Jak mogła, tak powiedziała. Uratowała swojego syna, prawda?
Trzeba wybaczyć nawet nie do końca dobrej osobie, jeśli nas uratowała. Jak mogła, tak uratowała!
A płaszcz wziął ochroniarz Wiktor. Bardzo się cieszył. Nosi go teraz i ciągle chwali. Teraz to zwykły czarny płaszcz z kapturem, nieszkodliwy. Nie w czarnym płaszczu była sprawa, a w czarnej zazdrości czarnego serca. To ona szkodzi. Chociaż nie od razu się ją rozpozna, nie widać jej, jak kartki pod podszewką. Jak noża za plecami.
I dobrze, jeśli prawda wyjdzie na jaw. To ratuje. Ale nie zawsze tak bywa, oczywiście. W bajkach tak się dzieje, nawet jeśli zaczynają się strasznie.
