– Nie możesz go kochać, on jest narzeczonym twojej siostry. Marto, opamiętaj się – próbowała przemówić do rozsądku młodszej córce Anna, ale rozumiała, że sprawy zaszły już za daleko

– Jestem już za dorosła, żebyś mi mówiła, co mam robić – ostro odpowiedziała Marta. – Dlaczego zawsze bronisz Ireny?

– Kocham was obie tak samo, ale Irena poznała Andrzeja, kochają się i zamierzają się pobrać. Córeczko, znajdziesz jeszcze swoje szczęście. Czasem się zdarza, że młodsze siostry zakochują się w narzeczonych swoich starszych sióstr, ale to minie – tłumaczyła Anna, lecz córka jej nie słuchała.

Od chwili, gdy Andrzej pojawił się w ich rodzinie, Martę jakby ktoś podmienił. Irena przywiozła narzeczonego z miasta, żeby przedstawić go rodzicom, a Marta się zakochała.

Irena z Andrzejem szykowali się do ślubu, a starsza siostra była tak pochłonięta przygotowaniami, że nie zauważyła, jaka burza emocji wzbiera w sercu jej młodszej siostry, którą uważała jeszcze za dziecko.

Tylko mama wiedziała o wszystkim i bardzo się martwiła, bo nie mogła sobie wyobrazić, jak to wszystko się skończy.

W dniu ślubu Irena była najszczęśliwszą panną młodą na świecie, tylko nie mogła zrozumieć, dlaczego nie przyszła jej ukochana młodsza siostrzyczka.

– Zachorowała i nie chciała psuć wam uroczystości – skłamała mama, żeby jakoś wytłumaczyć nieobecność najbliższej osoby.

Po ślubie Marta postanowiła rzucić studia i wyjechać za granicę.

– Nie mogę patrzeć na ich szczęście. Tak bardzo go kocham, mamo, że boję się, że nie wytrzymam i wszystko zniszczę. Dlatego lepiej wyjadę.

Annę bardzo bolało to wszystko, nie mogła zrozumieć, dlaczego los zadrwił z nich w tak okrutny sposób. Przecież na świecie jest tylu chłopców, a jej młodsza córka zakochała się w mężu swojej siostry.

Marta nie żartowała. Gdy zobaczyła, że siostra jest już w ciąży, rzuciła studia na trzecim roku i wyjechała do Austrii. Znała dobrze język niemiecki, bo studiowała filologię romańsko-germańską, i wiedziała, że w Austrii bez problemu znajdzie pracę.

„Skoro nie mogę poradzić sobie z uczuciami, to przynajmniej nie będę przeszkadzać siostrze” – pomyślała Marta.

– Marto, Irena urodziła synka, może przyjedziesz do domu, zobaczysz siostrzeńca – oznajmiła radosną nowinę córce Anna.

– Gratulacje. Cieszę się z ich szczęścia, ale nie przyjadę, bo mam dużo pracy – odpowiedziała chłodno Marta.

Anna wiedziała, dlaczego córka tak mówi, ale wierzyła, że to pierwsze silne uczucie wkrótce minie, a Marta jeszcze spotka godnego mężczyznę, swojego własnego.

Jednak czas mijał, a nic się nie zmieniało. Przez prawie 10 lat Marta nie znalazła czasu, żeby przyjechać do domu.

Dopiero wielka tragedia zmusiła ją do powrotu. Irena nosiła pod sercem drugie dziecko i była bardzo szczęśliwa, ale tego dnia, gdy córeczka przyszła na świat, jej zabrakło.

Andrzej był zdruzgotany, nie wiedział, co robić, jak żyć bez ukochanej, mając na głowie dwójkę dzieci.

Anna obiecała zięciowi, że we wszystkim mu pomoże. Ale wtedy przyjechała Marta i powiedziała, że zostaje.

– Co ty knujesz, córeczko? – zapytała przerażona Anna, znając charakter córki.

– Nic złego, mamo – pospieszyła z odpowiedzią Marta. – Dzieci potrzebują matczynej miłości i opieki, więc zostanę, żeby ci pomóc. A Andrzej niech jedzie do Austrii, znajdę mu tam dobrą pracę, będzie zarabiał na dzieci.

Scenariusz wymyślony przez Martę spodobał się wszystkim. Specjalnie wysłała Andrzeja daleko od siebie, bo wiedziała, że długo nie wytrzymałaby przy nim, zbyt silne były jej uczucia do niego.

Ta smutna historia miała jednak szczęśliwe zakończenie. Marta stała się prawdziwą matką dla swoich siostrzeńców, a do uczuć wobec Andrzeja przyznała się dopiero po wielu latach, kiedy już wydali syna za mąż.

To wielkie uczucie nosiła przez całe życie, nigdy nie wyszła za mąż i nie miała własnych dzieci. Ale była szczęśliwa, bo mogła poznać prawdziwą miłość.

Anna do końca miała nadzieję, że dzieci jeszcze się zejdą, ale ani Andrzej, ani Marta nie byli w stanie przekroczyć tej granicy.

A może właśnie tak wygląda prawdziwa miłość? Co myślicie?