Z moim pierwszym mężem się rozwiodłam, odszedł do innej. Wyjechali za granicę i zarabiali tam bardzo duże pieniądze. Ale o naszej córce nigdy nie zapominał, wspierał ją finansowo, a potem zaprosił ją, aby z nim zamieszkała. A moja była teściowa podarowała Marcie mieszkanie. Choć nie traktowali mnie dobrze, to córkę bardzo kochali

Kiedy moja córeczka skończyła zaledwie 3 lata, rozwiodłam się z mężem Michałem, bo znalazł sobie inną kobietę.

Jednak zarówno Michał, jak i jego matka nigdy nie zapomnieli o swojej córce i wnuczce. Później Michał ożenił się ponownie i wyjechał z żoną za granicę. Tam urodził mu się syn. Michał i jego nowa żona zaczęli prowadzić biznes, który okazał się bardzo dochodowy.

Kiedy nasza córka Marta dorosła, ojciec zaprosił ją do siebie w odwiedziny. Córce bardzo się tam spodobało i postanowiła tam zamieszkać. Teściowa zapisała swoje mieszkanie na Martę. Po jej śmierci mieszkanie przypadło mojej córce. Ponieważ Marta mieszkała za granicą, pozwoliła mi wynajmować to mieszkanie.

Córka powiedziała, że pieniądze z wynajmu mieszkania mogę zatrzymać dla siebie. Wielokrotnie proponowała mi, abym przeprowadziła się do niej, ale zawsze odmawiałam – po prostu nie chciałam.

Miałam dobrą pracę, a kiedy zaczęłam wynajmować mieszkanie, pieniędzy mi na wszystko wystarczało. Mogłam nawet co miesiąc odkładać sporą sumę na własne potrzeby.

Zawsze potrafiłam mądrze gospodarować pieniędzmi, oszczędzałam, więc nigdy mi ich nie brakowało.

Pewnego razu poznałam mężczyznę, miał na imię Stefan. Spodobaliśmy się sobie i zaczęliśmy się spotykać. Stefan miał dobrą pracę i zarabiał przyzwoite pieniądze, ale nigdy nie miał oszczędności. Wszystko dlatego, że nie potrafił gospodarować pieniędzmi i często wydawał je na drogie, nieprzemyślane zakupy.

Dlatego nawet po ślubie nie powiedziałam mojemu drugiemu mężowi, że mam jeszcze jedno mieszkanie, które potajemnie wynajmuję. O tym, że przez lata zgromadziłam niemałą sumę pieniędzy, również mu nie wspomniałam.

Pewnego razu przyszedł do nas syn Stefana i poprosił nas o pieniądze. Chciał kupić samochód, ale brakowało mu pewnej kwoty. Oczywiście mój drugi mąż takich pieniędzy nie miał. Powiedziałam, że ja również nie mam.

Miesiąc później zadzwoniła do mnie moja kuzynka. Spotkało ją nieszczęście – jej córka zachorowała i potrzebowała pieniędzy na leczenie. Poprosiła mnie o pomoc, więc dałam jej wymaganą kwotę, choć była to znaczna suma.

Kiedy Stefan się o tym dowiedział, wybuchła prawdziwa kłótnia:

– Więc tak to jest! Mojemu synowi nie dałaś pieniędzy, oszczędziłaś na moim własnym dziecku. A dla swojej kuzynki od razu znalazłaś tak dużą kwotę i to na obcą dla nas osobę. A przecież teraz jesteśmy jedną rodziną – nie mógł zrozumieć Stefan.

Na początku próbowałam mu coś wytłumaczyć, ale nie chciał mnie słuchać. Obraził się na mnie, spakował swoje rzeczy i odszedł. Po jakimś czasie się rozwiedliśmy. Stefan teraz pomaga swojemu synowi spłacać kredyt na samochód, który ten wziął w banku.

Uważam, że to jego osobista sprawa. Wydaje mi się, że postąpiłam właściwie. To były moje pieniądze i miałam pełne prawo dać je temu, komu uważałam za stosowne. I wcale nie była to obca osoba, ale moja bliska rodzina, a samochód – czy to naprawdę takie ważne?

Syn Stefana i on sam niech teraz sami rozwiązują swoje problemy finansowe, już beze mnie.