Adoptował dzieci swojego przyjaciela. Prawdziwie odważny czyn!

Poznałem moją prawdziwą miłość w moich dwudziestych latach. Moją dziewczyną była Marta. Już dawno temu zwróciłem na nią uwagę, ale wtedy była jeszcze związana z moim przyjacielem. Jej chłopak pochodził z miasta, więc bałem się wtrącać.

On nie kochał Marty, tylko ją wykorzystywał. Nikt nie lubi takich łotrów. Miał kilka romansów naraz, a ona przymykała na to oczy.

Opuścił Martę, gdy ta zajdzie w ciążę. Chciałem porozmawiać z nim jak mężczyzna i zmusić go do odpowiedzialności za swoje czyny. Ale się wystraszył i na zawsze opuścił nasze miasto.

Wyznałem wtedy Marcie moje uczucia i zaproponowałem, żeby została moją żoną, mimo że była w ciąży z innym mężczyzną. Obiecałem, że nikt nigdy nie dowie się, kim naprawdę jest ojciec dziecka. Zgodziła się.

Tak, było to trudne dla mnie. Byłem wciąż młody, więc nie mogłem znaleźć porządnej pracy z dobrą pensją. Jednak wiedziałem, że musimy iść do przodu dla naszego wspólnego szczęścia.

Wkrótce zdecydowaliśmy się przeprowadzić do innego miasta. Daleko od wszystkich oczu. I tam było więcej perspektyw. Tam udało mi się połączyć pracę i naukę, więc stało się trochę łatwiej. Kiedy Marta urodziła bliźniaki, byłem bardzo zaskoczony. Okazało się, że o tym wiedziała, tylko się bała to przyznać, bo myślała, że ją opuszczę. To mnie w żaden sposób nie przeszkadzało, wręcz sprawiło mi to radość, ale zrozumiałem, że muszę jeszcze ciężej pracować.

Od razu pokochałem swojego syna i córkę. Gdy tylko wziąłem ich w ramiona, od razu zrozumiałem, że są moimi dziećmi. Chociaż nie spokrewnionymi. Chciałem dla nich ruszyć góry.

Jednak w ciągu roku Marta ponownie skontaktowała się ze swoim byłym partnerem. On nagle przypomniał sobie, że ma dzieci. Moja żona pewnie wciąż czuje do niego uczucia, bo ochoczo dała mu drugą szansę. Po prostu odeszła.

Starałem się odciągnąć uwagę i nie skupiać się na Marcie i dzieciach, ale to nie działało. Ale po pewnym czasie dowiedziałem się, że ona zmarła, a jej kochanek wyjechał za granicę. Miał wtedy inną kobietę. A mój były przyjaciel wysłał dzieci do sierocińca, bo nie zamierzał się nimi zajmować.

Chciałem go odnaleźć i zabić, ale powstrzymałem się i tego samego dnia zacząłem szukać dzieci. Postanowiłem je adoptować, bez względu na trudności. Dzięki Bogu mój przyjaciel zgodził się na fikcyjne małżeństwo, bo zwykłemu kawalerowi nie udzielano zgody na adopcję.

Jednak szybko zdałem sobie sprawę, że to małżeństwo wcale nie jest fałszywe, i teraz mam prawdziwą rodzinę.