W domu teściowej Anna musiała dogadzać wszystkim – mężowi, jego rodzicom, i to mając niemowlę na rękach. Pewnego dnia kobieta postanowiła: jeśli Jarosław dalej nie będzie pomagał, wróci do swojego domu. Mąż jej nie zatrzymywał. Anna długo się nie wahała – spakowała rzeczy i odeszła. Jednak pewnego razu przypadkiem spotkała dawną koleżankę z klasy i inaczej spojrzała na swoje życie
Anna przed ślubem nie zastanawiała się, jakie będzie życie po zamążpójściu. Dopiero gdy po weselu goście się rozeszli, dziewczyna uświadomiła sobie, że jest w obcym domu. Obudziła się rano i od razu pomyślała: „Po co ja tu jestem?”. Wszystko było tu obce. Anna przestraszyła się i zaczęła płakać. Jarosław, widząc, że żona płacze, szybko ją uspokajał. Całował młodą żonę i zapewniał, że już niedługo ten dom stanie się dla niej rodzinnym gniazdem.
Po ślubie zaczęło się nowe życie. Przyzwyczajenie się do obcego domu było trudne. Między młodymi często dochodziło do nieporozumień. Anna złościła się, gdy widziała, jak Jarosław rzuca brudne skarpetki pod łóżko, nie wiesza ubrań do szafy. Jarosław z kolei denerwował się, gdy ona nie zdążyła przygotować mu śniadania, i z frustracją popijał gorącą herbatę. Uważał, że żona powinna ze wszystkim nadążyć. Gdy Anna spóźniała się w czytelni i wracała później, Jarosław złościł się i był zazdrosny. Za to Anna miała do niego pretensje, dlaczego nie zawsze wraca na czas.
Kłótnie między młodymi wybuchały niemal codziennie. Kiedyś do pogodzenia wystarczał pocałunek, później to już nie pomagało. Były nieporozumienia i urazy. Najbardziej Annę zirytowało, że mąż teraz narzucał jej styl ubierania – chciał, by żona nosiła tylko długie spódnice i obcięła „manikiur”.
– W naszej rodzinie nie nosi się krótkich spódnic – oświadczył stanowczo Jarosław.
– A w naszej rodzinie daje się kwiaty – odparła Anna, dając do zrozumienia, że Jarosław nawet nie wspomniał o rocznicy ich znajomości.
Annę męczyły te codzienne sprzeczki. Jakże zmienił się jej mąż – przecież nie za takiego wychodziła. Gdy urodziło się dziecko, problemy jeszcze się nasiliły. Młodzi rodzice kłócili się o to, kto wstaje w nocy, kto ukołysze dziecko wieczorem, kto wypierze pieluszki, i tak bez końca. Anna musiała dogodzić wszystkim – mężowi, jego rodzicom, i to mając niemowlę na rękach. Pewnego dnia kobieta zdecydowała: jeśli Jarosław dalej nie będzie pomagał, ona wraca do swojego domu. Jakież było jej zdziwienie, gdy mąż powiedział: „No, pomyśl tylko…”.
Anna długo się nie namyślała – spakowała rzeczy i odeszła. W domu rodziców po raz pierwszy od roku poczuła spokój, poczuła, że jest u siebie. Rodzice przyjęli ją z dzieckiem, nie wyrzucając ani słowa. Jarosław co prawda zaglądał do dziecka niemal codziennie, z Anną wymieniali kilka powściągliwych zdań. Jednak zakochane spojrzenia mówiły co innego: jak bardzo za sobą tęsknili!
I tak mogłoby trwać długo, gdyby pewnego dnia Anna nie spotkała dawnej koleżanki z klasy. Kobieta wyglądała bardzo źle. W rozmowie przyznała, że nieszczęśliwie wyszła za mąż, a o tym, co jej mąż wyprawiał, nie chciała nawet wspominać. Jednak jej wygląd mówił sam za siebie. Koleżanka szczerze płakała.
To spotkanie wstrząsnęło Anną do głębi. Spojrzała inaczej na swoje małżeństwo. Dopiero teraz pomyślała: dlaczego właściwie odeszła od Jarosława? Brudne skarpetki? Teraz wydawały się błahostką. Ukołysać dziecko? Sama ukołysze – przecież mąż pracuje i przynosi niemałe pieniądze.
Dobrze wszystko przemyślawszy, Anna z niecierpliwością czekała na spotkanie z byłym mężem. Kiedy Jarosław znów przyszedł, nie wytrzymała i ze łzami pierwsza rzuciła mu się w ramiona.
– Bądźmy znów razem – powiedziała. Mąż już od dawna nie był przeciw. Anna i Jarosław znów się zeszli. A po pół roku młodzi wprowadzili się do własnego mieszkania i zaczęli żyć zupełnie inaczej. Anna nawet nie wyobraża sobie, co mogliby wtedy narobić. Dobrze, że zdążyli wszystko naprawić.
