„Czy naprawdę nie mogę u własnej matki odkroić kawałka kiełbasy?” – zastanawia się mąż
— W kwietniu nasza sytuacja finansowa stała się bardzo trudna — opowiada 27-letnia Wiktoria z Gdańska. — Razem z mężem, Piotrem, postanowiliśmy wynająć nasze mieszkanie kupione na kredyt i tymczasowo zamieszkać u jego mamy, Anny. Choć nie do końca u niej, bo mieszkanie należy zarówno do niej, jak i do mojego męża.
To trzypokojowe mieszkanie w Sopocie, w którym mieszka Anna z partnerem, Zygmuntem. Teściowa uważa jednak, że mieszkanie w całości należy do niej. Zamieszkała w nim jeszcze jako młoda dziewczyna, wychowała tu syna, a teraz dzieli je ze swoim partnerem, który czuje się jak u siebie w domu.
— Zygmunt nie sprząta po sobie, rozrzuca rzeczy, potrafi przejść w butach przez świeżo umytą podłogę, a w nocy podjada coś z lodówki, zostawiając bałagan. Rano kuchnia wygląda, jakby przeszło przez nią tornado. Nikt nie chce tu sprzątać, każdy unika obowiązków — opowiada Wiktoria.
Problemem stały się także różnice w sposobie życia. Wiktoria i Piotr oszczędzają, kupując podstawowe produkty: ziemniaki, makaron, kasze, olej i kurczaka. Z kolei Anna i Zygmunt nie żałują pieniędzy na jedzenie, w ich lodówce zawsze znajdą się drogie wędliny, sery, łosoś czy ekskluzywne owoce.
— Piotr wraca z pracy późno. Zawsze podgrzewam mu kolację, ale po jedzeniu on i tak idzie do lodówki. Widząc tam takie rarytasy, jak kiełbasa czy ser, po prostu je wyciąga i nakłada sobie na talerz — mówi Wiktoria.
Kiedy Wiktoria próbowała wyjaśnić, że to nie ich jedzenie, Piotr nie widział w tym problemu.
— „Przecież to jedzenie mamy, nie sąsiadki. Czy naprawdę nie mogę odkroić kawałka kiełbasy od własnej matki?” – odpowiedział z niedowierzaniem.
Problem polega na tym, że Anna milczy, gdy Piotr jest w domu. Ale gdy tylko wychodzi, teściowa zaczyna narzekać.
— „Wiktoria, prosiłam, żebyście nie ruszali naszych rzeczy. To nie jest za darmo! Kupuję te produkty za własne pieniądze. Zacznijcie jeść swoje jedzenie i przestańcie nas objadać!” – mówi mi wprost.
Wiktoria próbowała wyjaśnić mężowi, że jego mama nie chce, aby korzystali z jej produktów. Ale Piotr twierdzi, że Anna nigdy nic takiego mu nie powiedziała.
— Może gdyby powiedziała mu to wprost, sytuacja byłaby jasna — mówi Wiktoria. — Ale przy Piotrze teściowa zawsze jest uprzejma i milcząca. A potem mi wyrzuca, że nie mamy wstydu.
Wiktoria chciałaby, aby wszyscy w domu żyli według jasno określonych zasad: osobne zakupy, sprzątanie według grafiku, mycie naczyń po sobie. Ale Piotr uważa, że to zbyt skomplikowane.
Przyjaciółka poradziła Wiktorii, aby nagrała słowa teściowej i pokazała je Piotrowi. Problem polega na tym, że Anna zawsze niespodziewanie rzuca swoje uwagi, a Wiktoria nigdy nie ma czasu, aby przygotować dyktafon.
Co powinna zrobić Wiktoria? Jak przekonać męża, żeby wziął jej stronę?