Była żona mojego męża ciągle żąda pieniędzy i urządza histerie. Nasze małżeństwo jest przez to na skraju rozpadu
Mam już dość i nie wiem, co robić. Popełniłam wiele błędów i teraz tego żałuję. Choć może to wcale nie były błędy? Oceńcie sami.
Zarówno ja, jak i mój mąż mamy dzieci z poprzednich małżeństw. Mój syn ma 8 lat, a dzieci męża – 6 i 11 lat. Jego dzieci mieszkają z byłą żoną. Poznaliśmy się dwa lata temu, a rok temu wzięliśmy ślub.
Z moim byłym mężem prawie nie mam kontaktu. Raz w miesiącu przelewa mi uzgodnioną kwotę na dziecko i dwa-trzy razy w miesiącu zabiera syna na weekendy. Nigdy nie żądałam od niego dodatkowych pieniędzy, nie urządzałam scen i nie wtrącałam się w jego życie prywatne, jak to robi była żona mojego obecnego męża. Ona po prostu nie daje nam spokojnie żyć.
Mąż co miesiąc przelewa jej sporą część swojej pensji – kwotę znacznie wyższą niż ta, którą ja otrzymuję na syna. Nigdy nie miałam z tym problemu – w końcu ma dwoje dzieci, a ja jedno – ale dla niej to ciągle za mało. Najgorsze jest to, że manipuluje nim za pomocą dzieci.
– Jeśli nie przelejesz mi więcej pieniędzy, nie zobaczysz dzieci! Muszę opłacić zajęcia dodatkowe, treningi, szkoła zbiera na remont. Nie będę tego wszystkiego pokrywać sama! – wrzeszczy do telefonu.
A mój mąż daje się na to nabierać, bo panicznie boi się, że straci kontakt z dziećmi. Te histerie odbywają się praktycznie co tydzień.
Boli mnie, że on jej tak ulega. Jej zachowanie dawno przekroczyło wszelkie granice! Czuję się przez to po prostu zbędna.
Próbowałam rozmawiać z mężem spokojnie, tłumaczyć mu swoje uczucia, ale zawsze kończyło się to kłótnią.
– Nie rozmawiałbym z nią, gdyby nie dzieci! Nie rozumiesz tego – mówił.
Jak mogę nie rozumieć, skoro sama od pięciu lat dostaję alimenty od byłego męża, ale nigdy nie pomyślałabym, żeby do niego dzwonić i robić awantury? Jego była żona po prostu nie chce sama pracować. Utrzymuje się z pieniędzy mojego męża i swoich rodziców, u których mieszka z dziećmi.
Te wszystkie histerie skończyłyby się, gdyby raz postawił jej granice, ale on tego nie robi.
Każdy weekend spędza z dziećmi, czasem nawet zostają u nas na noc, dobrze dogadują się z moim synem. Przez jej ciągłe żądania i problemy są jednak w ciągłym kontakcie. Często piszą do siebie. Mam już odruchowy tik nerwowy, gdy widzę go z telefonem. Mąż nie widzi w tym problemu.
– Musimy się jakoś komunikować. Nie mamy ze sobą nic wspólnego, ale dzieci wymagają kontaktu – tłumaczy się.
Przecież dzieci widzą się z nim co weekend, można rozwiązywać sprawy wtedy, ograniczając kontakt z byłą do minimum. Ale on uparcie nie chce tego zrozumieć.
Pewnego razu, kiedy znowu zobaczyłam, że wymienia wiadomości z byłą żoną, nie wytrzymałam. Wyrzuciłam z siebie wszystko, co leżało mi na sercu. Mąż wyszedł z domu i przez kilka dni mieszkał u kolegi. Bardzo to przeżyłam, ale w końcu się pogodziliśmy. Zauważyłam, że rzadziej się z nią kontaktuje, ale jej żądania nie ustały.
Ostatnia kłótnia była najgorsza. Spędziliśmy z mężem cały dzień razem, a wieczorem poszłam do mamy po syna, który u niej nocował. Wracając, zahaczyliśmy o sklep.
Mieliśmy wtedy trudną sytuację finansową. Mąż dopiero co wrócił ze zwolnienia lekarskiego, a mi opóźniali wypłatę. Kupiliśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Po powrocie do domu zauważyłam, że mąż jest w złym humorze, ale nie chciałam go wypytywać.
Potem usłyszałam, jak dostaje wiadomości, a chwilę później wyszedł na balkon rozmawiać przez telefon. Kiedy wrócił, przyznał, że dzwoniła jego była. Znowu robiła awanturę i żądała pieniędzy. I oczywiście od razu jej przelał, mimo że sami mieliśmy kłopoty finansowe.
Czyli my mamy teraz oszczędzać na wszystkim, a on jej nie potrafi odmówić?
Coś we mnie pękło. Powiedziałam mu wszystko, co myślę, tym razem w bardzo ostrych słowach. Było mi naprawdę przykro, że dla niego nasza rodzina jest na dalszym planie.
– Najpierw uporządkuj swoje stare życie, a potem buduj nowe! – powiedziałam i wyrzuciłam go za drzwi.
