Mama zawsze twierdziła, że jestem gorsza od mojej starszej siostry
Dzień jej urodzin był dla mnie momentem przełomowym. Po latach poczułam, że miarka się przebrała.
Relacje z mamą nigdy nie były łatwe. Od najmłodszych lat byłam porównywana do mojej starszej siostry Agnieszki, która dla mamy była ucieleśnieniem doskonałości. Agnieszka była wzorową uczennicą, zawsze uprzejma, pomocna i zdyscyplinowana. A ja? Cokolwiek bym zrobiła, zawsze byłam gorsza.
„Zobacz na Agnieszkę, skończyła szkołę z wyróżnieniem, a ty? Ciągle tylko jakieś błahostki.”
„Agnieszka wygrała konkurs z matematyki, a co ty osiągnęłaś?”
„Agnieszka już pracuje, zarabia i wspiera rodzinę, a ty co? Studiujesz na darmowych studiach? To żaden sukces.”
„Agnieszka wyszła za mąż, urodziła dziecko – rodzina jest najważniejsza, a ty kupujesz mieszkanie? Po co ci to?”
Tego typu komentarze słyszałam przez całe życie.
Nieustannie próbowałam udowodnić mamie, że jestem coś warta. Po skończeniu studiów znalazłam dobrze płatną pracę w renomowanej firmie, ale zamiast pochwały usłyszałam: „No i co z tego? Agnieszka ma rodzinę, a to się liczy najbardziej.”
Z czasem zaczęłam odpuszczać. Miałam dość tej ciągłej rywalizacji, której wcale nie chciałam. Zawsze czułam, że mama kocha Agnieszkę bardziej. Kiedy zapytałam ją wprost, dlaczego ciągle mnie porównuje, odpowiedziała: „Chciałam, żebyś miała kogoś, kto będzie dla ciebie wzorem do naśladowania. To dla twojego dobra.”
Mimo tych słów starałam się być dobrą córką. Kiedy mama przeszła na emeryturę, jej dochody były skromne. Regularnie płaciłam za rachunki, robiłam zakupy, kupowałam leki. Miesiąc temu zorganizowałam remont jej mieszkania, które było w fatalnym stanie. Wydałam na to wszystkie swoje oszczędności, ale uznałam, że to konieczne.
Kilka dni po zakończeniu remontu mama obchodziła swoje urodziny. Nie miałam już pieniędzy na drogi prezent, więc kupiłam piękny bukiet kwiatów, tort i poszłam ją odwiedzić. W domu byli zaproszeni goście.
Gdy weszłam do mieszkania, mama, widząc mnie z kwiatami i tortem, powiedziała na głos, przy wszystkich:
„A gdzie prezent? Nie przychodzi się na urodziny bez prezentu!”
Poczułam, jak ogarnia mnie fala rozczarowania. W tamtej chwili zrozumiałam, że nigdy nie zdołam sprostać jej oczekiwaniom.
Od teraz wiem jedno – moje pieniądze i wysiłki będę inwestować w siebie, a nie w kogoś, kto nie potrafi ich docenić. Czas postawić na siebie i swoje szczęście.
