Mój kawaler sączył herbatę i nie pozwolił mi złożyć zamówienia. Opowiadam, czego zażądał na koniec randki
Nie ma co się smucić, jeśli randka nie wypali. Takie nieudane spotkania pozwalają nam zdobyć pewne doświadczenie i uczą lepiej rozumieć ludzi. A poza tym można się później z tego serdecznie pośmiać, bo czasami sytuacje bywają naprawdę komiczne.
Tę historię opowiedziała mi pewna znajoma. Nazwała ją prawdziwym cyrkiem.
A było to tak. Kobieta chciała znaleźć partnera, więc postanowiła zarejestrować się na jednym z portali randkowych. Tam spodobał się jej mężczyzna, który wydawał się uprzejmy i sympatyczny. Wkrótce umówili się na spotkanie.
Mężczyzna zaprosił moją znajomą do dość popularnej restauracji, która uchodzi za elegancką i ekskluzywną. W lokalu unosił się cudowny zapach pysznego jedzenia.
Kobieta była bardzo głodna, bo adorator odebrał ją prosto z pracy i od razu zabrał na „kolację”.
Kawaler złożył zamówienie – tylko dzbanek zielonej herbaty – i natychmiast oddał menu kelnerce.
Wszyscy wokół delektowali się pysznymi i pięknie podanymi daniami, a w brzuchu mojej znajomej coraz głośniej burczało. Poprosiła kelnerkę, aby zostawiła jej menu, ale dżentelmen szybko powiedział: „Nie, dziękuję, menu nie będzie nam już potrzebne”.
Kelnerka wzruszyła ramionami, odwróciła się i poszła obsługiwać innych gości. Kobieta nie wiedziała, jak się zachować. Zielonej herbaty nie znosiła.
A kawaler udawał, że nie widzi jej zakłopotania. Nie okazywał jej ani odrobiny troski ani zainteresowania. A w jej żołądku burczało coraz głośniej.
Tak minęło półtorej godziny – kobieta siedziała, słuchała pustej gadaniny adoratora i obserwowała, jak powoli sączy herbatę. Ale w końcu jej cierpliwość się wyczerpała, więc przywołała kelnerkę. Poprosiła o menu i zamówiła sobie mięso, sałatkę i filiżankę latte.
W tym momencie warto było zobaczyć wyraz twarzy adoratora. Siedział z opadniętą szczęką. Kobieta poczuła się niezręcznie, więc od razu zaznaczyła, że sama zapłaci za swoje zamówienie. Cały czas, gdy jadła, mężczyzna patrzył na nią z nieukrywaną chciwością.
Ale najciekawsze miało dopiero nadejść.
Poprosili o rachunek i znajoma zapłaciła za to, co zamówiła. A kawaler…
Oświadczył, że kobieta powinna zapłacić również za połowę herbaty, którą sam zamówił i wypił.
Kobieta odmówiła i na tym się rozstali.
