Jeszcze czegoś takiego nie widziałam, żeby zarobkowa emigrantka chciała sprzedawać swoje złoto. Marta, przecież dopiero co wróciłaś z zagranicy! – Olga nie mogła powstrzymać swoich emocji. – Wybacz, po prostu najpierw przyszłam do ciebie, jak do rodzonej siostry. Wiem, jak zawsze podobały ci się moje ozdoby. Ale jeśli ich nie chcesz, pójdę do lombardu – Marta zaczęła nerwowo zbierać swoje złote wyroby ze stołu. Olga patrzyła na swoją siostrę, nieszczęsną zarobkową emigrantkę, i nie mogła zrozumieć, jak to możliwe, że kobieta, która przez 22 lata ciężko pracowała za granicą, teraz została bez środków do życia

– Tak, siostro, zbieraj swoje złoto i natychmiast przestań się rozczulać. Mam lepszy pomysł – uśmiechnęła się tajemniczo Olga.

Choć były rodzonymi siostrami, Marta i Olga były zupełnie różne. Marta wcześnie została wdową i samotnie wychowała dwoje dzieci – syna i córkę. A gdy dzieci dorosły, bez wahania wyjechała za granicę, by zapewnić im lepszą przyszłość.

Pracowała w Grecji, każdy zarobiony grosz odkładała, odmawiając sobie wszystkiego. Ale efekty jej poświęcenia były widoczne – za zarobione euro wybudowała synowi i córce po jednym, identycznym domu.

Dzieci założyły własne rodziny i zamieszkały w tych pięknych domach, które matka dla nich postawiła. Marta była z siebie dumna – nie każda kobieta, nawet mając męża, osiągnęłaby to, co ona zrobiła w pojedynkę.

Była przekonana, że postępuje właściwie i że po powrocie z emigracji jedno z dzieci przyjmie ją pod swój dach.

Jednak gdy postanowiła zakończyć pracę za granicą i wróciła do domu, zrozumiała, że nie ma dla niej miejsca ani u córki, ani u syna.

Najpierw poszła do córki, ale ta nie była zachwycona jej obecnością:

– Mamo, czemu mieszkasz u mnie? Idź do brata, przecież on ma większy dom – nalegała córka.

– To niepoważne, mamo. Masz własną córkę, a chcesz mieszkać z synową? – z takimi słowami przywitał ją syn.

Marta była tak rozczarowana, że postanowiła zamieszkać w swojej starej chacie na wsi, ale budynek wymagał choćby podstawowego remontu – nikt tam nie mieszkał od ponad 20 lat.

I właśnie dlatego Marta postanowiła sprzedać swoje złote precjoza z czasów radzieckich, by zdobyć pieniądze na remont.

– Słuchaj, siostrzyczko. Zostaniesz u mnie, a w niedzielę zaproszę moich drogich siostrzeńców – powiedziała Olga.

Syn i córka Marty niczego nie podejrzewali, więc chętnie przyjęli zaproszenie ciotki, nie spodziewając się, że spotkają tam swoją matkę.

Olga posadziła wszystkich przy stole i jasno wytłumaczyła dzieciom Marty, że ich matka nie ma gdzie mieszkać, mimo że formalnie posiada dwa wielkie domy.

Ponieważ nieruchomości nadal były zapisane na Martę, Olga postawiła sprawę jasno – dzieci muszą zrzucić się na remont domu matki, i to nie byle jaki, ale porządny, kapitalny remont. W przeciwnym razie zabierze jeden z domów dla siebie, a oni będą musieli mieszkać razem w jednym.

Dzieci Marty znały charakter swojej ciotki i wiedziały, że nie żartuje. Zebrali więc pieniądze i przez całe lato wykonali gruntowny remont w domu matki – podciągnęli wodę, zainstalowali wszystkie udogodnienia, dzięki czemu nie musiała już biegać na zewnątrz do toalety.

Ale Olga na tym nie poprzestała. Oświadczyła, że syn i córka muszą na zmianę wspierać finansowo swoją matkę.

– Przez 22 lata mama was utrzymywała, wybudowała wam domy, a teraz wasza kolej, by się o nią zatroszczyć. Więc uważajcie, moi drodzy siostrzeńcy, nie zawiedźcie mnie – ostrzegła Olga.

Marta nie wiedziała, jak dziękować siostrze – gdyby nie ona, nie wiadomo, jak potoczyłaby się ta historia.

– Olgo, weź tę złotą podkówkę, która zawsze ci się podobała – zaproponowała pewnego dnia Marta. Bardzo chciała jakoś odwdzięczyć się siostrze za pomoc.

– Jesteś zabawna, Marto – uśmiechnęła się Olga. – Gdy byłyśmy młode, chciało się obwiesić złotem, ale w naszym wieku prawdziwe złoto to życzliwość i wsparcie. Dla mnie najważniejsze jest, żebyś miała się dobrze, a cała reszta nie ma znaczenia.