Siostra oświadczyła, że nie zamierza finansować rozrywek mojego syna
Zawsze byłyśmy blisko – ja, mama i moja młodsza siostra. W dzieciństwie spędzałyśmy dużo czasu razem, a mama zamiast oglądać telewizję czy plotkować z koleżankami, wolała poświęcać czas swoim dzieciom.
Przez lata bliskość między mną a mamą pozostała. Olga natomiast się oddaliła, nasze kontakty ograniczyły się do sporadycznych rozmów telefonicznych, a spotkania stały się rzadkością, niczym śnieg w październiku.
Mama często żartuje, że mnie, mieszkającą w stolicy, widuje częściej niż Olgę, która została w rodzinnym mieście.
W tym roku mama skończyła 65 lat. Niby to nie okrągła rocznica, ale dość poważny wiek. Poza tym na jej 60. urodziny złożyłyśmy jej tylko symboliczne życzenia – byłam wtedy na urlopie macierzyńskim z młodszym synem, a starszy właśnie kończył szkołę.
Jedna pensja w rodzinie nie pozwalała na drogie prezenty, nawet wspólnie. Olga też wtedy nie pracowała – jej mąż, biznesmen, nalegał, by zajmowała się domem.
W tym roku zaproponowałam zorganizowanie mamie prawdziwego święta. Nie tylko kwiaty, restauracja i prezenty, ale spełnienie marzenia, którego niestety dotąd nie zrealizowała.
Mama zawsze marzyła o podróżach, ale nigdy nie wyjechała poza nasz region. Lot samolotem wydawał się jej czymś fantastycznym i nierealnym.
Nie miałam wątpliwości – wycieczka do Turcji będzie idealnym prezentem. A że mama nigdy nie wybrałaby się sama, musiałyśmy kupić wycieczkę także dla taty. Po krótkim marudzeniu zgodził się – on również nigdy nie był za granicą.
Siostra z entuzjazmem poparła mój pomysł:
– Niech rodzice chociaż raz w życiu odpoczną jak należy. A nie tylko praca na działce bez przerwy i świąt.
Długo i starannie wybierałyśmy wycieczkę. Ostatecznie zdecydowałyśmy się na pięciogwiazdkowy hotel z wylotem z naszego miasta. Opcja była dość kosztowna, ale postanowiłyśmy nie oszczędzać na prezencie.
Zarezerwowałam wycieczkę i wpłaciłam 50% zaliczki. Problem pojawił się z zupełnie niespodziewanej strony. Mama oświadczyła:
– A zapytałyście mnie, zanim zrobiłyście taki prezent? Co ja mam robić w tej waszej Turcji przez dwa tygodnie? Umrę z nudów.
Ani opowieści o morzu, ani zdjęcia w internecie, ani nasze prośby nie przekonały mamy.
– Nie potrzebuję waszej Turcji! – powtarzała jak nakręcona. – Oddajcie wycieczkę, lećcie same, róbcie, co chcecie. Mnie dobrze i na działce.
Byłyśmy zszokowane kaprysem mamy i nie wiedziałyśmy, co robić. Zaliczka została wpłacona i nie było możliwości jej zwrotu. Po tygodniu mama się poddała:
– Zgadzam się lecieć pod jednym warunkiem. Zabierzecie z nami Wasilka. Już dowiedziałam się w biurze podróży, że mogą go dokwaterować do naszego pokoju na dodatkowym łóżku. Będę miała zajęcie, a dziecko zobaczy morze.
Odetchnęłam z ulgą. Wasil – mój sześcioletni syn. Jest bardzo samodzielny jak na swój wiek, świetnie dogaduje się z dziadkami i chętnie spędza z nimi czas.
Przekazałam ultimatum mamy mężowi. Pomysł teściowej mu się spodobał, zwłaszcza że dopłata za dziecko nie była wygórowana. A Wasil oszalał z radości. Po zeszłorocznych wakacjach regularnie pytał, kiedy znowu pojedzie nad morze.
Natomiast siostra zareagowała sceptycznie. Powiedziała, że musi porozmawiać z mężem i oddzwoni później. Wieczorem przysłała wiadomość:
„Wybacz, ale nie jesteśmy gotowi finansować rozrywek twojego syna. Jeśli wyślesz go z rodzicami, drugą połowę wycieczki opłać sama.”
Zatkało mnie. Przecież nikt nie prosił Olgi o dopłacanie za dziecko, może coś źle zrozumiała? Ale ogarnęło mnie rozczarowanie.
– Obiecałam opłacić połowę wycieczki, żeby rodzice odpoczęli od codziennych obowiązków, zabawili się, zrelaksowali. Ale jeśli mają lecieć do Turcji niańczyć twojego syna, zapłać za to sama! – powiedziała stanowczo siostra.
Nie chciała słuchać moich wyjaśnień. A potem oświadczyła, że to ja namówiłam mamę, żeby zażądała zabrania Wasilka.
– Nie wyszedł ci plan, siostrzyczko! – parsknęła złośliwie Olga. – Jeśli rodzice lecą we dwoje, pokryję resztę kosztów, ale jeśli we troje – finansuj wyjazd sama.
Odłożyłam słuchawkę. Z mężem przeliczyliśmy oszczędności i rano wpłaciliśmy drugą połowę za wycieczkę.
Nie byłoby sprawiedliwe pozbawiać rodziców wakacji z powodu kaprysów ich młodszej córki. Zresztą podróż bardzo im się podobała i już planują kolejny wyjazd w przyszłym roku.
O tym, że Olga wycofała się z obietnic, powiedziałam mamie dopiero po ich powrocie do domu. Chciałam przemilczeć sprawę, ale nie mogłam, gdy tak chwaliła obie córki w rozmowach z koleżankami.
Poczułam żal. Nie o siebie, o rodziców. Mama wysłuchała mnie, zrobiła krótką pauzę i zaczęła szukać usprawiedliwienia dla Olgi. I pewnie je znajdzie. Ja natomiast nadal nie rozmawiam z siostrą, bo nie potrafię usprawiedliwić jej zachowania.