W piątek rano Michał i Wiktoria przyszli do USC, bo mąż znalazł sobie inną kobietę i postanowił się rozwieść. Kolejka się przeciągnęła, Michał zaczął się niecierpliwić i ponaglał pracowników
Wiktoria była żoną Michała prawie 30 lat. Mieli syna, który był bardzo podobny do ojca. Jarosław wkrótce skończy 30 lat, a lata minęły tak szybko. Rodzice nie widzieli świata poza swoim jedynym dzieckiem, mieli wobec niego wielkie nadzieje i wkładali w niego całą swoją duszę.
– Jarosławie, wystarczy już tego kawalerskiego życia, my z ojcem czekamy na synową i marzymy o wnukach. Pora, żebyś pomyślał o własnej rodzinie – matka często prosiła go, żeby się ożenił i przyprowadził żonę do domu. Czuła, że coraz trudniej jest jej samej, mężczyźni nie chcieli wykonywać domowych obowiązków, wszystko było na jej barkach. Wiktoria miała nadzieję, że gdy w ich domu pojawi się synowa, to i jej życie stanie się łatwiejsze.
Michał od wielu lat pracował u miejscowego rolnika, ale nie wykonywał ciężkiej pracy, więc i pensja nie była zbyt wysoka. O szóstej wieczorem wracał już do domu, miał więc sporo wolnego czasu.
Czasem zaglądał do sklepu, czasem szedł do sąsiadów na pogawędkę, a w weekendy lubił chodzić na ryby albo na targ, żeby sobie porozmawiać. Byle tylko nic nie robić w domu – tego nie znosił.
Dlatego to Wiktoria musiała zajmować się gospodarstwem, pracować w ogrodzie, prać, gotować. Ani syn, ani mąż nie spieszyli jej z pomocą.
Tak mijały lata.
Aż niedawno Michał znalazł sobie inną kobietę i oznajmił Wiktorii, że się wyprowadza, bo tylko z nią jest szczęśliwy. Nowa wybranka była młodsza od jego żony, energiczna, miała dużo wolnego czasu, nie miała gospodarstwa ani dużego ogrodu, pracowała jako księgowa.
Michał i Wiktoria przyszli do USC, żeby się rozwieść, po południu.
Kolejka się przeciągała, a Michał wszystkich ponaglał, żeby szybciej załatwić rozwód i dostać dokumenty. Wiktoria była bardzo zmęczona, wyglądała na starszą od męża, co wszyscy zauważyli.
Kobiety zapytały go, czemu tak się spieszy i dlaczego na jego twarzy nie ma smutku. A Michał odpowiedział:
– No bo dziś jest mecz! Bardzo ważny mecz! Nie chcę niczego przegapić.
Tak to już bywa w życiu: żona ma dzieci, dom, pranie, gotowanie, a mąż – piłkę nożną, odpoczynek i weekendowe wędkowanie.
Czy w większości rodzin wygląda to właśnie tak? Czy to tylko przesada i wyolbrzymienie?
