– Na kurort? To sobie, mamo, wymyśliłaś! – mój syn, który przyjechał do mnie po pieniądze, nie mógł zrozumieć, jak to możliwe, że postanowiłam w tak trudnym dla wszystkich czasie wyjechać na wakacje. – Tak, synku, dobrze zrozumiałeś – nie dam ci pieniędzy, bo kupiłam sobie drogą wycieczkę – powiedziałam spokojnie. – Czyż nie mogę chociaż raz w życiu odpocząć i zadbać o swoje zdrowie? Przecież właśnie przeszłam na emeryturę – przypomniałam mu. – A od czego niby chcesz odpoczywać? Czy emerytura to nie jest odpoczynek? – nie mógł się uspokoić Wiktor. – Nigdy cię o te pieniądze nie prosiłam, dostałam sporą premię z okazji przejścia na emeryturę i postanowiłam wydać ją na siebie – zaczęłam się tłumaczyć

– Na kurort? To sobie, mamo, wymyśliłaś! – mój syn, który przyjechał po pieniądze, nie mógł zrozumieć, jak to możliwe, że postanowiłam w tak trudnym czasie dla wszystkich wyjechać na wakacje.

– Tak, synku, dobrze zrozumiałeś – nie dam ci pieniędzy, bo kupiłam sobie drogą wycieczkę – powiedziałam spokojnie. – Czyż nie mogę chociaż raz w życiu odpocząć i zadbać o swoje zdrowie? Przecież właśnie przeszłam na emeryturę – przypomniałam mu.

– A od czego niby chcesz odpoczywać? Czy emerytura to nie jest odpoczynek? – nie mógł się uspokoić Wiktor.

– Nigdy cię o te pieniądze nie prosiłam, dostałam sporą premię z okazji przejścia na emeryturę i postanowiłam wydać ją na siebie – zaczęłam się tłumaczyć.

– Całe 15 tysięcy? Myślałem, że te pieniądze nam oddasz, wiesz przecież, jaka jest u nas sytuacja. Nie szkoda ci wnuków?

– A co to ma do rzeczy? To twoje dzieci i to ty razem z Anną powinniście myśleć, jak je utrzymać – nie wytrzymałam. – I tak, wycieczka na dwa tygodnie kosztowała 12 tysięcy, a 3 tysiące zabieram na wydatki, więc tym razem nie będę mogła ci pomóc, przykro mi.

Syn, który przez lata przyzwyczaił się, że zawsze wspieram ich finansowo, najpierw był zasmucony samą decyzją o przejściu na emeryturę – według niego mogłam jeszcze kilka lat pracować. A teraz drugi cios – pieniądze z odprawy i premii postanowiłam przeznaczyć nie na niego, lecz na siebie.

Wiktor wyszedł na zewnątrz, a tam czekała na niego Anna. Synowa nie przepada za mną i rzadko wchodzi do domu, więc wolała zaczekać na męża w samochodzie, aż wróci z pieniędzmi. Ale kiedy zobaczyła, że Wiktor wyszedł z pustymi rękami, nie potrafiła się powstrzymać.

Miałam uchylone okno, więc mimowolnie usłyszałam ich rozmowę – mówili bardzo głośno.

– Nie dała mi pieniędzy. Mama postanowiła pojechać na kurort, poprawiać zdrowie, i wydała na to wszystkie pieniądze – sucho poinformował Wiktor.

– Gdzie?! Na jaki kurort?! Inne matki jadą do Wielkiej Brytanii, żeby pomagać dzieciom i wnukom, a twoja postanowiła odpoczywać! Od czego niby? Przecież nie słyszałam, żeby chorowała. Co ona chce tam leczyć za takie pieniądze? – Anna nawet nie próbowała dobierać słów, jakby to były jej pieniądze, a nie moje.

Nigdy mnie nie lubiła, nawet demonstracyjnie nie wchodziła do mojego domu, ale tolerowała mnie, dopóki dawałam im pieniądze. Teraz w pełni pokazała swoje prawdziwe oblicze.

Oczywiście, cała sytuacja mnie zasmuciła, ale nie zamierzałam zmieniać swoich planów. Tak, kupiłam sobie najdroższą wycieczkę i nie widziałam w tym nic złego – zasłużyłam na ten odpoczynek i nikogo o pieniądze nie prosiłam.

Syn i synowa tak się na mnie obrazili, że przez całe dwa tygodnie nie kiwnęli palcem na moim podwórku, mimo że prosiłam Wiktora, żeby od czasu do czasu przyjechał i zobaczył, czy wszystko jest w porządku.

Kiedy wróciłam, śnieg nie był odgarnięty, wiatr rozwiał różne rzeczy po podwórzu. Dobrze, że poprosiłam sąsiadkę, żeby karmiła mojego psa, bo mój Tofik zostałby zupełnie bez jedzenia – syn nie przyjechał ani razu.

Ale nie przejęłam się tym. Zaprosiłam do siebie Piotra i szybko razem wszystko uporządkowaliśmy.

Nie planowałam niczego takiego, ale na kurorcie poznałam wspaniałego mężczyznę. Piotr jest moim rówieśnikiem, od dawna wdowcem, i przez długie wieczorne rozmowy bardzo się do siebie zbliżyliśmy.

Zaproponował, że przyjedzie do mnie w odwiedziny, chciał zobaczyć, jak mieszkam, więc go zaprosiłam.

I wtedy zjawili się syn z synową. Byli w szoku, że ośmieliłam się wprowadzić do domu obcego mężczyznę.

– No to już szczyt! Najpierw kurort, teraz facet, a co dalej? Ślub?! – synowa nie kryła swojej złości.

A ja? Mnie to nie obchodzi. Postanowiłam, że to początek nowego etapu w moim życiu, bo emerytura to nie wyrok. A swoją drogą, pomysł synowej o ślubie wcale nie jest taki zły. Piotr to porządny i dobry człowiek, i wcale nie miałabym nic przeciwko, żeby z nim zamieszkać i dzielić z nim życie.